16: Powrót Do Przeszłości

72 21 3
                                    

- Wooyoung- Yunho szturchnął go lekko gdy wszyscy już leżeli w łóżkach w swoim hangarze. Jung zwrócił się ku niemu i uniósł lekko brwi.

- Co?

- Wszystko dobrze? Jesteś jakiś... rozdrażniony- wyjaśnił z trudem.

- Zniknął w lesie na całą godzinę i licho wie co się z nim działo- dodał Seonghwa do rozmowy.- Przynajmniej tak słyszałem- spojrzał na swojego kolegę, który starał się nie wtrącać do całej rozmowy. I tak była już nadto tłoczna.

Yeosang jednak tylko spojrzał na nich z ukosa i wrócił do obracania w dłoni owalnego kamyka. Nie dodał absolutnie nic, jakby chciał uniknąć konfrontacji.
Kang był cichym człowiekiem. Zawsze chował się za orzechowymi strąkami jakby chciał tym samym odciąć się od reszty. Z Yunho i Seonghwą łączyła go dziwna więź oparta głównie na cichym przytakiwaniu. Lubił ich, ale nie zacieśniali tej więzi zbyt widocznie.

Mimo to był dociekliwy, uważnie obserwował i to zdawało się być jego głównym problemem.

- Zgubiłem się, to tyle.

- A kompas? Każdy z nas ma przecież...

- Dlatego zacząłem wracać jak zrozumiałem, że nie wiem gdzie jestem- przewrócił oczami zmęczony tym tematem. - Nie ma nad czym się rozpływać, nie macie ciekawszych tematów?

- Mamy- Yunho ożywił się nieco i podniósł z łóżka do siadu.- Jutro znowu będzie potańcówka w tawernie i oczywiście wszyscy idziemy bo nasz Wooyoung ma urodziny.

Jung zmarszczył czoło i spojrzał na kolegę pytająco. No tak, to całkiem możliwe. W wojsku wszystkie dni zlewały mu się w jedno, gubił się w nich na tyle, że kompletnie zapomniał o własnych urodzinach.

- Jutro?

- Dwudziesty szósty!- Uniósł triumfalnie palec.- Być może, a być może nie dojrzałem datę w twojej książeczce wojskowej. Zaplanowałem nam już wieczór, postawimy ci kolejkę, nawet zadedykowałem ci piosenkę.

Yunho uśmiechał się szeroko jak szaleniec, Wooyoung jednak kompletnie nie podzielał jego humoru. Nigdy nie obchodził własnych urodzin specjalnie głośno. Dostawał tylko kilka prezentów, a na stole pojawiała się pieczeń zamiast ziemniaków i rzepy. Chłopaki w garnizonie, a już na pewno Yunho nie byli zbyt bogaci. Większość wynagrodzenia wysyłali do domów w swoich dystryktach, a jednak Jeong zebrał nieco drobniaków by mu to podarować. Czuł się dziwnie, nie wiedząc jak ma zareagować. Wszystko to złożyło się w bardzo złym czasie. Przetarł nerwowo oczy i westchnął zły na samego siebie i na kolegów za ten absurdalny pomysł, za który musi być im teraz sztucznie wdzięczny.

- Yunho- syknął możliwie delikatnie i udał zmartwionego.- Obiecałem wrócić jutro do domu. Ojciec chciał się ze mną widzieć, matka...

Zobaczył na twarzy rosłego mężczyzny nikły zwód. Wyraźnie brał ten wieczór za pewnik, a nagle zderzył się z rzeczywistością. Uśmiechnął się niezręcznie i podrapał po karku zakłopotany.

- Cóż ja... Może trochę zapomniałem, że masz tu dom i rodzinę, nie to co my. No i, że... możesz chcieć spędzić z nimi własne urodziny. Ale to zrozumiałe.

Wooyoung nienawidził takich sytuacji, nienawidził być komuś za coś wdzięczny, czy tłumaczyć się z własnych decyzji i planów. Może dlatego nigdy nie miał przyjaciół? Zrzucał to na nieszczere intencje jego równieśników, a co jeśli to on nikomu nie ufał i bał się odpowiedzialności za przyjaźń?
To co wiązało go z Sanem było proste, bo nie musiał z niczego mu się tłumaczyć, nie musiał uważać na słowa i bać się jego reakcji. Miał pewność, że on i tak zawsze go wybierze, to była prosta relacja.

Ballad Of Chaos [2] ¤ WOOSANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz