14: Powstały Z Popiołów

82 21 12
                                    

- Czekaj, zaśpiewaj to jeszcze raz.

- Nie...

- Zaśpiewaj! Tylko wyżej, dołączę się, no dalej.

Niski chłopak wziął głęboki wdech, poczuł jak zimne powietrze chłodzi jego gardło. Uniósł jedną rękę i zatoczył się lekko potykając o własne nogi. Drugi złapał go w locie i postawił do pionu, by mógł kontynuować.

- Dobrze, dobrze! Weź mnie za rękę i prowadź przez mękę, dojdziesz na most, na którym stał bóg!

- I spyta cię szczerze, ze sobą zabierze, znikniesz we mgle, a ja z tobą bym mógł!

Wesoły, dopełniający się śpiew młodych mężczyzn niósł się między drzewami, gdy wracali zmarzniętą ścieżką do garnizonu. Cały obiekt oddalony był od miasteczka dobry kilometr, może nawet dwa, ale alkohol dostatecznie rozgrzał ich ciała, by mogli wrócić o własnych siłach.
Wooyoung musiał niechętnie przyznać, że trochę tamtego wieczoru sobie odpuścił. Tańcząc z nowym kolegą pod samą sceną, z której dobiegał biesiadny śpiew, czuł się jakby robił to czego od dawna chciał, ale bał się wystąpić z szeregu. Teraz gdy stracił niemal wszystko, nie bał się już ryzykować takich rzeczy. Nie bał się szeptów, ludzie i tak szeptali, ani plotek, w końcu plotkowali jak nigdy dotąd. Mógł po prostu żyć.
Alkohol pomagał mu zapomnieć o tym, z czym obudzi się rano, był wolny. Przynajmniej na ten jeden wieczór.

- Te myśli mam częste, w nich ty tylko jesteś, jak piękna melodia śpiewana do snu. Masz rację gdy mówisz, że jestem uparty, uparty jest ten, kto za serce da tchu!

Wooyoung zaśpiewał kilka pierwszych słów jedynie pod nosem, melodia sama wpadła mu do głowy. Pamiętał piosenkę tylko częściowo, nie wiedział dlaczego akurat wtedy sobie o niem przypomniał, ale krążyła po jego głowie jak szalona, póki nie wykrzyczał jej na głos. Chłopcy szybko to podłapali, pozmieniali melodię i zrobili z kołysanki biesiadną pieśń, która teraz towarzyszyła im przy powrocie do garnizonu.

Nawet Seonghwa się przyłączył, to on właściwie ponaglił ich do śpiewania i teraz przyglądał się temu zadowolony kołysząc się na boki.

Jednak kiedy Yunho śpiewał dalej, nawet nie dostrzegając, że Wooyoung zamilkł, coś mocno zabolało go w samym środku klatki piersiowej.
Tę kołysankę śpiewała mu mama, gdy był jeszcze naprawdę mały, dlatego pamiętał jedynie urywki, a nie całą piosenkę. Miała słodki głos, pachniała domem i zawsze trzymała go za rękę, aż całkiem nie zasnął. Marzył wtedy o miłości o jakiej śpiewała. Może to było naiwne, ale naprawdę chciał znaleźć kogoś, dla kogo będzie chciał umrzeć. Trochę brutalne, to prawda, ale tylko w taki sposób mógł wiedzieć, że naprawdę bardzo kogoś kocha. Teraz to wspomnienie wydawało się bardzo odległe. Gdy Yunho przekręcał zapamiętane słowa, nie mówiąc o melodii, był innym człowiekiem niż gdy słyszał kołysankę po raz pierwszy. Wbił swój chłodny wzrok w żelazną bramę, która wyłaniała się powoli zza horyzontu i zastanawiał się, dlaczego pomyślał tamtego wieczoru o nieszczęsnej piosence.

Ona jednak, koniec końców przywołała go do porządku i przypomniała, że jest tu z jakiegoś powodu. Oraz, że ma cel, który musi osiągnąć, w innym wypadku zawiedzie śpiewającą mu do snu matkę, tak samo jak i słowa jej piosenki. Zawiedzie wszystkich, w tym samego siebie. Zimne powietrze pozwoliło mu nieco wytrzeźwieć. Śpiew w tle zaczynał przeszkadzać, a nie bawić. Zanim doszedł do hangaru był już całkiem skupiony na tym, co czeka go gdy tylko owtworzy oczy następnego dnia i znajdzie się znów w ciężarówce wiozącej go do ciemnego lasu.

Ballad Of Chaos [2] ¤ WOOSANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz