17: Spełnione Obietnice

70 24 3
                                    

Wooyoung zdjął beret z głowy i odwiesił go na wieszaku przy drzwiach. Wyjął zza kołnierza krotki warkocz splątanych włosów i przeczesał je palcami, tym samym uwalniając strąki od nieprzyjemnej fryzury.

- Chcieli ściąć mi włosy- wyjaśnił widząc jak San uważnie mu się przygląda.- Ale stwierdzili, że nieważne co zrobiłem, wciąż jestem gwiazdą dla wielu ludzi w Kapitolu, a to lekko by mnie oszpeciło- wzruszył ramionami.

Jego uśmiech zniknął kiedy przypomniał sobie to, co stało się w jedynce. Spojrzał na Sana nieśmiało i odwiesił płaszcz. Patrzył jak blondyn robi to samo ze swoim odzieniem i oboje usiedli w małej kuchni, przy drewnianym owalnym stole.

- To byłeś ty, prawda? To ciebie widziałem w czwórce i jedynce.

San spojrzał na Wooyounga badawczo, ale po chwili przytaknął.

- Dlaczego uciekłeś?- Spytał z zwodem w głosie.

- Bo zaczynałeś się domyślać. Wooyoung, to nie było łatwe. Uciec z areny mam na myśli. Obudziłem się leżąc w rowie, skórę miałem tak wyschniętą od mocnego słońca, że zastanawiałem się jakim cudem ja jeszcze żyję. Wokół były ciała, tych których zabiłem, bądź tych, których znałem- mówił to z trudem.- Trzy dni chowałem się po pobliskich wysokich trawach i krzewach na granicy z czwórką. Dopiero po znalezieniu wody byłem w stanie w ogóle iść. Te rowy kopane są wzdłuż granicy, ale wciąż dzieli je jakieś kilka kilometrów do płotu. Potem wędrowałem wzdłuż niego by znaleźć miejsce do możliwego przejścia dalej. Zajęło mi to wiele tygodni. Gdy już byłem na terenie czwórki, wciąż ukrywając się musiałem iść lasami aż do miasta. Tam było trochę łatwiej, wiele jezior z czystą wodą, duże zbiorniki pełne ryb. Starałem się nawigować gwiazdami, ale to nie takie proste.

Przyglądał się mu i słuchał. Ta podróż zmieniła Sana, tego Wooyoung obawiał się najbardziej. Miał nie do końca skoordynowane ruchy, jakby coś nieodwracalnie go skrzywdziło. Plątał się w niektórych słowach, dziwnie jąkał. Tak nie zachowywał się San, którego znał te wszystkie lata.

- Tak, widziałem cię wtedy na dziedzińcu czwórki, musiałem tam przyjść. Wiem jak ryzykowne i głupie to było, ale po dowiedzeniu się, że wyruszyłeś w tournee musiałem cię zobaczyć. Jak żyjesz, jak się trzymasz, czy wszystko w porządku. A potem...- westchnął i poczochrał swoje jasne włosy.- Chciałem dostać się do siódemki, tylko, że granice od jej strony są blisko wojskowego poligonu i to kompletnie wypadało z gry. Poszedłem do jedynki, zrobiłem wielkie koło i nałożyłem sobie drogi. Tylko, że to dało mi ponowną szansę zobaczenia cię- wyjaśnił z tak błogim uśmiechem, że Wooyoung wszystko mu wybaczył.- Uciekłem, bo mnie poznałeś, jak mówiłem. To było zbyt niebezpieczne i zorientowałem się zbyt późno. Widziałem z oddali, że zabierają cię ze sceny, a będąc w lesie słyszałem huk poduszkowca.

- Zabrali mnie stamtąd, nie ukończyłem tournee. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To był czas kiedy zorientowali się, że twoje ciało zniknęło, powiązali to z moim dziwnym zachowaniem i zaczęli węszyć. Więc zamiast zabijać mnie wbrew opinii publicznej, po prostu wsadzili mnie do garnizonu i zrobili ze mnie strażnika pokoju. A żeby mnie dobić, wysłali mnie na misję szukania ciebie po tych przeklętych lasach- wpuścił z siebie powietrze i wbił wzrok w śnieg padający za oknem.

- To by wiele wyjaśniało.

San wyraźnie zerkał na jego wojskową kurtkę, w której opuszczał garnizon podczas dni wolnych.

- Dotarcie tu zajęło mi ogrom czasu, nie miałem pojęcia jak Panem jest wielkie, póki nie musiałem przemierzać go na własnych nogach.

- Większość kraju to lasy i pustkowia sztucznie ogrodzone drutami pod napięciem.

Ballad Of Chaos [2] ¤ WOOSANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz