9. Are you okey?

100 5 19
                                    

Obudziłem się rano. Jeff nadal mnie przytulał i spał. Delikatnie odwróciłem się w jego stronę. Patrzyłem się na jego twarz. Delikatnie pogłaskałem go po bliznach na jego policzkach. Musiałem zaraz się zbierać na zajęcia, ale żeby to zrobić on musiał mnie puścić.

-Jeff....Jeff.- mówiłem lekko nim potrząsając ,chcąc go obudzić- Jeff....Jeff ....Jeffrey!- powiedziałem w końcu głośniej i mocniej nim wstrząsnąłem.

On nagle się zerwał o oboje spadliśmy z łóżka że on był klęczał nade mną.

-Auuuł. Jeff coo ty robisz?- powiedziałem czując ból w plecach.

On nagle...złapał mnie za szyję i zaczął dusić. Przestraszyłem się i od razu szarpałem chcąc się uwolnić. Z trudem wymawiałem prawie bezgłośnie jego imię, poleciały mi łzy. Popatrzyłem się na jego twarz. Jego oczy miały pusty wzrok ,a twarz brak wyrazu. Powoli czułem że zaraz zemdleję. Zacząłem go bić i drapać po rękach resztkami siły. Gdy już myślałem że to koniec, na Jeffa rzuciła się Angel drapiąc go w twarz i sycząc. On jakby się ocknął i puścił mnie. Ja od razu zacząłem kaszleć łapczywie łapiąc oddechy i masowałem się po czyi. On potrząsnął lekko głową i spojrzał na mnie jakby zdziwiony. Zeszedł ze mnie i szybko odwrócił mnie na bok widząc że z trudem łapie oddech.

-Spokojnie. Spokojnie. Oddychał. Jestem tu.- mówił jakby przestraszony i mnie głaskał.

W końcu udało mi się uspokoić oddech. Spojrzałem na niego przestraszony i zdziwiony.

-Przepraszam. - powiedział cicho i przytulał.

-Wiesz co? - powiedziałem po chwili ciszy- Myślałem że jesteś po prostu zaginionym człowiekiem że złom przeszłością i niedobrymi wydarzeniami, które cię popchnęły do złych czynów, których nie dało się odwrócić. - odepchnął em go i wstałem- Ale ty chyba po prostu jesteś popierdolony. - powiedziałem zawiedziony i zły.

Wziąłem ciuchy i poszedłem do łazienki szykować się na zajęcia. Byłem zawiedziony. Nie wiem czemu tak zrobił, ale to mocno zmieniło moją opinię na jego temat. Myślałem że jest w nim jakieś dobro i ciepło. Po prostu wyszykowałam się na zajęcia i zakryłem makijażem siniaki na twarzy. Nałożyłem golf zasłaniając szyję, na której były mocno czerwone ślady. Wyszedłem z łazienki, a Jeff stał przy drzwiach jak zbite smutne dziecko. Ominąłem go i jeszcze tylko wyszykowałam sobie torbę na zajęcia.

-Wychodzę. - rzuciłem krótko i wyszedłem z domu.

Po. Jeff

Było mi głupio za to co zrobiłem. Nie chciałem tego. Nie byłem tego świadomy. Śnił mi się sen przypominający mi wydarzenia z dnia gdy zabiłem swoją rodzinę. Gdy się ocknąłem i zobaczyłem że go duszę, miałem ochotę się zabić. On wyszedł. Usiadłem na podłodze opierając się plecami o ścianę i kuląc. Lekko się trząsłem i ciężko mi się oddychało. Złapałem się za włosy i za nie ciągnąłem powoli z trudem łapiąc oddechy. Widziałem już mroczki przed oczami, gdy nagle poczułem na twarzy lekkie uderzenia po policzkach. Spojrzałem i była to kotka. Patrzyła się na mnie jakby zmartwiona i zaczęła wpychać głowę pod moją dłoń. Pierwszy raz dała mi się pogłaskać. Wydrapała się na mnie i cicho mruczała. Pomogła mi się uspokoić.

Czułem że muszę coś dla niego zrobić. Więc zacząłem sprzątać syf, który narobiłem wczorajszego wieczoru. Wyprałem swoje wszystkie ciuchy i je powiesiłam. Kotka chodziła za mną zaciekawiona i jakby zaskoczona tym co się dzieje. Wszystko było gotowe. Gdy było blisko do końca jego zajęć to zacząłem robić obiad żeby miał pyszne jedzonko jak wróci. Skończyłem i czekałem na niego, ale nie wracał. Minęły trzy godziny a go nadal nie było. Trochę się zmartwiłem. Ubrałem się i wyszedłem go poszukać.

Chodziłem i rozglądałem się za nim. Nigdzie nie mogłem go wypatrzeć. Szedłem już bardziej normalnym osiedlem niż tym bogatym. Przeszedłem koło jakieś ciemnej uliczki i usłyszałem z niej jakieś głosy. Zajrzałem tam ukradkiem. Zobaczyłem jakichś dwóch typów i trzecią osobę siedzącą na ziemi. Oni coś się śmiali i jeden z nich kopnął tą osobę. Poznałem głos Helena. Chuje ujebane to pewnie ci co go wcześniej pobili. Poszedłem do nich cicho a oni się śmiali.

-No co pizdo? Broń się? Nie umiesz? - powiedział jeden z nich i znowu go kopnął.

Helen tylko cicho połapał i prosił ich żeby przestali, zakrywając się rękami.

-Myślisz że płacz coś ci da śmieciu? - powiedział drugi i splunął na niego.

Helen nie miał na sobie swojego płaszcza i się trząsł. Zajebie skórwysynów.

-Ej! Może spróbujecie swoich sił z kimś waszego wzrostu i ligi co? - powiedziałem odwracając ich uwagę.

Oczywiście miałem komin na twarzy. Nie mogłem dać się rozpoznać. Oni się odwrócili.

-A ty czego?- zapytał jeden i trzymał butelkę piwa w ręku.

-Wypierdalaj i się nie wtrącaj śmieciu. - parsknął drugi, którego twarz kojarzyłem.

-Ja się nim zajmę James. A ty się zajmij tą swoją suką. - powiedział że śmiechem ten z butelką w ręku i zrobił parę kroków w moją stronę, przy czym rozbił butelkę o ścianę tworząc z niej tak zwanego tulipana.

-Tylko spróbuj go dotknąć. - warknąłem do tego całego James'a, olewając jego kolegę.

Ten śmieszny James szarpnął Helena podnosząc go i wykręcił mu rękę do tyłu przez co on jęknął z bólu.

-A ten to kto? Twój nowy chłopak pizdo? Szybko znalazłeś sonie nowego. A dopiero co chciałeś sobie poderżnąć żyły jak z tobą zerwałem. - powiedział śmiejąc się i jeszcze bardziej mu wykręcając rękę.

-Proszę puść mnie. - powiedział przez ból Helen.

Czułem jak gotuję mi się krew w żyłach. Ten koleżka tego frajer rzucił się na mnie z tym tulipanem. Ja tylko szybko złapałem go za nadgarstek i wyjebałem jego twarzą w ścianę z całej siły, a ten osunął się na ziemię. Ten śmieszny James było widać że się zląkł ale postanowił grać cwaniaka. Wyciągnął nożyk motylkowy z kieszeni i przyłożył do szyi Helena.

-Nie podchodź bo poderżnę mu gardło. - powiedział chcąc brzmieć jak twardziel.

Ja się tylko zaśmiałem i szedłem w jego stronę.

-Tylko spróbuj, a obiecuje ci że stracisz ręce. - powiedziałem śmiejąc się pod nosem.

-Jeff proszę nie rób niczego głupiego.- powiedział Helen patrząc się na mnie ze łzami w oczach.

Mu się zaczeły trząść ręce. Szybko wyrwałem mu z ręki nożyk, powaliłem go na ziemi i przyłożyłem do jego gardła.

-I co teraz twardzielu? - mruknąłem rozbawiony.

*****

Proszę mi wybaczyć późną publikacje tego chaptera ,ale to z powodu pracy. Wybaczcie mi proszę :( Jutro raczej kolejna część też będzie późno. Lovciam was i miłego dnia życzę <3

Mroczne pociągnięcia (JeffxHelen)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz