Beatrice
Pomimo tego, że na niebo nachodzi coraz więcej szarych i czarnych chmur, postanawiam usiąść na kamieniu i ściągnąć sandały. Pozostawiam je na piasku i wstaję. Ziarenka natychmiast pochłaniają moje stopy, które się zapadają.
Przechodzę kilka metrów, stając na mokrym piasku. Coraz mniej spokojne morze obmywa moje stopy, wyrzucając na ląd jakieś drobiazgi, na przykład muszelki czy kamyczki.
Wpatruję się głęboko w dal. Na horyzoncie nie ma żadnych żaglówek, motorówek, jachtów... Gdyby nie fale, pewnie mogłabym pomyśleć, że czas stanął. Jednak po chwili do tego dołącza wiatr i zaczyna padać deszcz.
Odchylam głowę w tył, wyciągając ręce w górę. Potem wplątuję palce we włosy, rozczesując drobne kołtuny.
Nagle słychać trzask.
Znów patrzę przed siebie, a wtedy kolejny.
I jeszcze jeden.
Pojawia się żółty piorun gdzieś w oddali. Woda szaleje coraz bardziej, tak samo jak deszcz i wiatr. Zbliża się burza w towarzystwie huraganu.
Robię krok w przód. Woda nie jest zimna, jednak mimo wszystko wywołuje dreszcz na moim ciele. Odruchowo zaczynam pocierać dłońmi ramiona, nieco się krzywiąc.
Odwracam głowę i patrzę w górę, na ogród i willę. Nikt tam nie stoi, nie obserwuje mnie. Może nawet nie zauważyli, że wyszłam. Vito jest zajęty rozmową z Cesare, więc lepiej dla mnie, że nie zawraca mi dupy.
Wchodzę głębiej, jestem zamoczona do kolan. Zanurzam rękę i poruszam nią, by jeszcze bardziej namącić. Nagle zbliża się fala. Unoszę podbródek, a wtedy ona we mnie uderza.
– Nie! – piszczę.
Jestem cała mokra.
Wiatr rozwiewa moje włosy, przyklejają mi się do błyszczyka. Ledwie stoję już na nogach. Deszcz również mi nie pomaga, gdy krople spływają ze mnie strumieniami.
Rozlega się kolejny trzask. Pojawia się kolejny piorun, teraz już bliżej. W żyłach zaczyna buzować mi adrenalina, najlepsze z najlepszych uczuć.
Nie rozumiem ludzi, którzy wolą miłość od adrenaliny. To ona sprawia, że człowiek czuje, że w ogóle żyje. Adrenalina jest czymś, czego potrzebuje ludzkość. Dlatego uwielbiam niebezpieczeństwo.
Postanawiam popływać. Nigdy nie pływałam podczas burzy, ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Postanawiam nie rozbierać się jednak do naga, bo gdyby trzeba było uciekać, nie będę marnować czasu na ubieranie się.
Obracam się na plecy i kładę na tafli wody, rozluźniając się do granic możliwości. Moje ciało jest wiotkie. Wpatruję się w chmury, co jakiś czas zamykając oczy, by odpoczęły od deszczu. Sukienka klei się do mojego ciała. Jest to średnio przyjemne, ale trudno.
Jakaś ryba albo wodorost muska moją nogę. Unoszę nieco kącik ust i biorę głęboki wdech nosem, jednak okazuje się to chujowym pomysłem, bo nachodzi mnie kolejna ogromna fala.
Cudownie.
Unoszę głowę i zaczynam kaszleć, pluć wodą. Po chwili już tylko od piersi w górę jestem na powierzchni, a reszta mojego ciała jest pod. Ruszam rękoma, nadal kaszląc. Kręcę głową i palcami odklejam kosmyki z twarzy. Nawet nie chcę później patrzeć w lustro. Mogłam użyć wodoodpornych kosmetyków.
Głośny trzask i pioruny. Aż ziemia się trzęsie.
Nad wodą widać już tylko błyskawice.
CZYTASZ
NEW MAFIA DON
RomanceSycylia jest cudownym miejscem we Włoszech. Jest to wyspa na Morzu Śródziemnym, piękna i skryta. Rodziny Moretti i Toricielli coś o tym wiedzą. Zresztą... jak większa część świata. Mafia działa tam od lat, jest to dla niej istny raj - ciepły, z cudo...