Beatrice
Mijają kolejne dwa tygodnie.
Dziś przylatuje do nas na trzy dni Barbara, by nie siedzieć sama w czterech ścianach. Myślę, że w miarę się polubiłyśmy i nie będziemy się nudzić. Jesteśmy w podobnym wieku, co jest dużym ułatwieniem.
Zamykam właśnie zakończoną książkę i wchodzę do willi. Vito zniósł zakaz mojego wychodzenia z domu tego samego dnia, którego wróciliśmy z cmentarza. Rozpuszczam wcześniej spięte klamrą włosy i wzdycham z ulgą, gdy jestem w chłodnym pomieszczeniu.
Chwilę później jestem już w naszej łazience. Zrzucam z siebie bikini i wchodzę do kabiny prysznicowej. Myję się dokładnie, by z ciała spłynęła resztka chloru i kremu z filtrem. Spędziłam na słońcu trzy godziny, a to mnie nieco wymęczyło.
Po wytarciu się i ubraniu w świeże ubrania, biorę telefon i schodzę na dół. Idę od razu do kuchni, która okazuje się pusta, więc sama nakładam sobie pełen talerz makaronu z sosem serowym i krewetkami.
Jeju, jak to pięknie pachnie! Niby to typowe, że Włosi kochają makaron, ale to naprawdę jedno z moich ulubionych dań.
Nalewam sobie do szklanki coli z lodem, biorę widelec – bo łyżki nie używam – i idę ze wszystkim usiąść przy wyspie kuchennej.
Nabijam krewetkę i przybliżam sztuciec do ust. Zsuwam zębami jedzenie, a gdy tylko dotyka mojego języka, mimowolnie wyrywa się z mojego gardła jęk.
– Kazałem wziąść niepotrzebnej służbie wolne popołudnie i wieczór.
Za jakie grzechy on tu przyszedł?
– Ładnie proszę, idź sobie – jęczę niczym męczennica.
– Ja też muszę coś jeść, mądralo – wzdycha.
Przewracam oczami.
– Akurat teraz?
– Tak, akurat teraz.
W dupę.
Nabijam wściekle krewetkę na widelec. Patrzę się na niego, pokazując swoje stuprocentowe niezadowolenie.
– Nałożysz mi, kochanie? – stuka placem w moje ramię.
– Chyba śnisz. Bozia rączki dała? – mówię z kpiną i irytacją. – Poradź sobie sam, jesteś dużym chłopcem.
Gdy on podchodzi do blatu, ja jem krewetkę, obserwując jego każdy ruch. Nie ma marynarki, a pod koszulą jego mięśnie idealnie się napinają. Mogłabym wbić w nie zęby.
Zajmuję się jedzeniem, odwracając wzrok. To danie jest miliard razy lepsze od niego. Dobre i nie gada.
Upijam łyk zimnej cieczy, która przyjemnie spływa po moim gardle, wywołując ciarki na mym ciele. Ten słodki smak to doskonały dodatek do życia u boku Vito. I ten jego perfidny uśmieszek... zrzygam się.
Siada obok mnie, łokciem dotykając mojego. Szturcham go tą samą ręką, a drugą odstawiam szklankę.
– Usiądź gdzieś indziej, Vito. Zmień miejsce, jest ich dużo.
– Bozia nóżki dała? Dała, więc sama je zmień – odpyskowuje.
Zabiję go.
Jeszcze moment i makaron wyląduje na jego głowie. Poświęcę to cudo dla mojego podniebienia.
– Współczuję twoim ludziom, że muszą tyle z tobą przebywać.
Śmieje się w odpowiedzi.
– No co? – unoszę brew. – Taka prawda! Odsuń się i daj mi jeść, człowieku. Byłam tu pierwsza.
CZYTASZ
NEW MAFIA DON
RomanceSycylia jest cudownym miejscem we Włoszech. Jest to wyspa na Morzu Śródziemnym, piękna i skryta. Rodziny Moretti i Toricielli coś o tym wiedzą. Zresztą... jak większa część świata. Mafia działa tam od lat, jest to dla niej istny raj - ciepły, z cudo...