Vito
Tylko pojawiłem się w Vegas, a już w moją stronę były wystawione lufy z bronią.
Dosłownie, kurwa.
Podjechały dwa czarne Mercedesy i trzy BMW, z których wysiedli facecie z karabinami. Po krótkiej rozmowie doszedłem do tego, że jeszcze nie dali znać szefowi o moim przybyciu, ale zaraz to zrobią, dlatego ja i moi ludzie ich zutylizowaliśmy. Po chwili obok nas przejeżdżały dwa radiowozy, zwolniły, jednak rozpoznali nas i jedynie kiwnęli głowami z szacunkiem, po czym przyspieszyli jak na nielegalnym wyścigu.
Pojechaliśmy dalej.
W taki sposób parkujemy przed bramą domu tego sukinsyna. Pierwszy raz od dawna ubrałem kamizelkę kuloodporną, bo czekać na nas może setka jego żołnierzy.
– Donie, ile ludzi mam brać na tyły? – pyta Capo New Jersey.
– Piętnaście osób wystarczy. Dwadzieścia zostanie tu, kolejne dwadzieścia idzie ze mną, a reszta jeszcze otoczyć burdel. Nie ma nikogo od niego przy bramie, to dziwne.
– Mają zmianę warty, wczoraj zmienili godziny.
Kurwa. To może mieć coś wspólnego z Beatrice, a dokładniej tym, że nie odezwałem się do gnoja. Oby nic jej nie było.
– Ustaw ludzi – rozkazuję.
Blondyn skina głową i wykonuje gest ręką, by przydzieleni mu ludzie ustawiali się w rzędzie.
– Powodzenia – klepie mnie po plecach.
Wchodzę na posesję jako pierwszy. Moi ludzie otaczają mnie i zaczynają strzelać. Pada dwóch przed fontanną na środku podjazdu. Biegniemy do wejścia głównego. Kapitan z Nowego Jorku otwiera drzwi, a trzech żołnierzy zabija przeciwników.
Jęki, krzyki, stęknięcia.
Jeden z moich obrywa w głowę. Pada na ziemię martwy, tonąć w kałuży własnej krwi.
Binenti ma dość ładną i dużą willę. Nowoczesna, czarna i z brudnych pieniędzy. To właśnie nas łączy. Brudne interesy, władza i walka. Właśnie wchodzimy do środka. Wszystko jest czarne i srebrne, jedynie złote są klamki do przeróżnych drzwi. Minimalizm to podstawa tego domu.
– Pamiętajcie, macie zabić wszystkich, nawet kobiety. Skończyła się moja dobroć.
Rozchodzą się po budynku. Niosą się strzały i przerażone krzyki. Kilka metrów przede mną wychodzi zza rogu mężczyzna z tacą, na której stoi kolorowy drink i kawałek ciasta czekoladowego.
Binenti nie pije takich rzeczy, ciasta raczej też nie je.
– Dla kogo to? – pytam trzęsącego się już faceta. – Hej, spokojnie. Strzelę w głowę, nie będzie bolało. Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego nie próbujesz spierdolić, tylko niesiesz tacę?
Staruszek przystaje. Kropelki potu błyszczą na jego czole. Pomimo tego, że tacę trzyma obiema rękoma, ona zaraz runie na ziemię.
– T-to moja praca. Błagam, nie strzelaj d-do mnie.
– To dla szefa?
– J-jego... Angeliny. Szef jest w centrum.
Że co?
– Mówisz o żonie tego producenta filmowego, który popełnił siedem lat temu samobójstwo, bo dowiedział się o jej romansie? Po tej akcji chciała odejść od twojego szefa, ale ją zabił.
Ucieka wzrokiem w bok.
– Jak masz na imię?
– Anthony.
CZYTASZ
NEW MAFIA DON
RomanceSycylia jest cudownym miejscem we Włoszech. Jest to wyspa na Morzu Śródziemnym, piękna i skryta. Rodziny Moretti i Toricielli coś o tym wiedzą. Zresztą... jak większa część świata. Mafia działa tam od lat, jest to dla niej istny raj - ciepły, z cudo...