Vito
Patrzę na zdenerwowaną Beatrice, która wchodzi po schodach samolotu. Rzuca szybkie przywitanie do pilota, po czym znika za rogiem. Ruszam w jej ślady, odwzajemniając uśmiech stewardessy, która nie kryje się ze swoim wzrokiem, który mówi, że wystarczyłoby jedno moje słowo, a ona już klęczałaby przede mną i ssała mego fiuta.
Przechodzę do głównej części machiny, od razu dostrzegając szatynkę, która z torebki wyciąga książkę. Po chwili ściąga sandałki na obcasie, kładzie stopy na fotelu i podciąga kolana pod klatkę piersiową. Siadam naprzeciw niej, na siedzenie obok odkładam altówkę i wyciągam z kieszeni telefon.
Odpisuję na kilka wiadomości, a w momencie, gdy samolot startuje, odkładam komórkę na stolik i sięgam do aktówki po dokumenty dotyczące handlu bronią palną.
– Czy życzą sobie państwo coś do picia?
Oboje w tym samym czasie unosimy wzrok na tą samą kobietę, która chwilę wcześniej stała przy wejściu na pokład. Blondynka wlepia w moją twarz pełne propozycji spojrzenie.
– Wodę – odpowiada małżonka, otwierając książkę. – Butelkę pięćset mililitrów.
Stewardessa zamiast pokiwać głową i przede wszystkim się uśmiechnąć – do niej, – nadal nie robi nic, oprócz patrzenia się na mnie.
– Głucha jesteś, Laura? – Bea pomimo tego, że przed chwilą otworzyła swoją lekturę, teraz zamyka ją z głośnym trzaskiem. – Przynieś. Mi. Wodę.
Nadal nic.
– Przynieś mi wodę, ty tleniona blondyno! Mam w dupie to, że masz ochotę zjeść mojego faceta, ja chcę tylko pierdoloną wodę!
Pełną uwagę przekierowuję na panią Toricielli. Zaciska mocno szczękę i wpatruje się w profil stojącej kobiety. Uderza palcami w okładkę jakiegoś romansu, oddychając coraz dynamiczniej.
– Mam cię wyrzucić z tego samolotu?
Kobieta jakby wyrwana w końcu z transu, macha głową i mruga kilka razy, po czym odwraca się w stronę zirytowanej szatynki.
– Woda...? Oh, woda. Już, momencik.
– Nie momencik, tylko teraz, Lauro. Masz minutę. Jeśli nie wyrobisz się w ciągu sześćdziesięciu sekund, ja wyrobię się ze zwolnieniem cię.
Stewardessa pędem rusza, więcej na żadne z nas nie spoglądając.
– Jesteś o mnie zazdrosna – podsumowuję.
– Ja? Nie schlebiaj sobie.
– Zatem co to było? – mówiąc to, zaczynam przeglądać dokumenty. – Obudziła się w tobie lwica, tesoro.
– Zaraz się obudzi, jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz, Vito. I to nie są ćwiczenia.
Puszczam do niej oczko.
Zaczynam czytać pierwszą linijkę, gdy po pokładzie odbija się stukot obcasów. Nie muszę unosić nawet głowy, bo wiem, że to znów babka w beżowym uniformie.
Podaje szefowej zamówienie i pędem znika. Bea mamrocze coś pod nosem, odkłada nierozpieczętowaną butelkę na stolik między nami, po czym ponownie otwiera lekturę i zaczyna ją czytać.
Mój telefon wydaje z siebie dźwięk informujący o odebranej wiadomości. Kończę więc akapit, rozmasowuję skronie i biorę do ręki smartfon. To mail od mojego brata. Ja pierdolę. Nigdzie nie da się od niego odpocząć.
Szanowny bracie,
Jeśli zabiłem człowieka, ale przed tym go torturowałem, to jako Capo co powinienem zrobić, by wypaść lepiej w oczach ludzi?
CZYTASZ
NEW MAFIA DON
RomansaSycylia jest cudownym miejscem we Włoszech. Jest to wyspa na Morzu Śródziemnym, piękna i skryta. Rodziny Moretti i Toricielli coś o tym wiedzą. Zresztą... jak większa część świata. Mafia działa tam od lat, jest to dla niej istny raj - ciepły, z cudo...