Vito
Od wylądowania samolotu we Włoszech na Sycylii, poczułem ciężar na barkach. Ten sam, który opuścił mnie na kilka godzin, gdy wsiadaliśmy do maszyny w USA. Wiedziałem, że już po powrocie czeka mnie krwawa robota. Całe szczęście w Nowym Jorku ubrudziłem się tylko raz.
Kijem bejsbolowym z przymocowanymi do niego kolcami, uderzam mocno w udo mężczyznę siedzącego na metalowym krześle. Wrzeszczy na całe gardło, będąc już cały we krwi, swoich szczynach i wymiotach.
To kolejny gnój, który nie spieszył się z zapłatą. Kolejny gnój, który uważa, że wyjdzie z tego bez szwanku, ewentualnie jednej ręki czy nogi.
Po kilku uderzeniach zostaje jedynie miazga. Odkładam kij i biorę rozżarzoną patelnię, którą przykładam do rany, by ta się zasklepiła.
Wrzeszczy, błagając mnie o litość. W odpowiedzi przykładam jedynie patelnię jeszcze mocniej, by poczuł silniejszy smak bólu, strachu i śmierci.
– No i po co ci to było? – mówiąc to, sięgam po obcęgi.
Facet kręci jedynie głową, nie mogąc wypluć z siebie słowa. Jest wyczerpany.
– Pobawię się w dentystę, zgoda? A zresztą – macham lekceważąco ręką. – po chuj mi twoja zgoda.
Unoszę nogę i naciskam butem na resztkę jego nogi. Nad raną, by jej nie rozkurwić. Otwiera usta i drze się w niebogłosy, a to dla mnie idealny moment, by pozbyć się jednego z trzydziestu dwóch zębów. Kolega dorobił się nawet wszystkich ósemek. Nie będę takim sukinsynem, pozbędę się jedynki.
Wyrywam lewą ze śmiechem. Unoszę narzędzie z zębem na wysokość oczu, a on na ten widok niemal mdleje. Uderzam go z pięści twarz i ponownie naciskam na nogę.
– Jeszcze jeden? Teraz dolny do kolekcji.
Tym razem biorę się za prawą jedynkę. Gdyby przeżył, mógłby palić dwie fajki jednocześnie. Może wyrwałby na to jakąś wdowę z trójką dzieci, która nie mierzy wysoko w znalezieniu partnera.
Krew wypływa mu z ust. Gość wygląda jak kupa gówna.
Jest nią.
Oddalam się na kilka kroków, by spojrzeń na mężczyznę w pełni. Płacze, śliniąc się i kręcąc głową.
– Wy nigdy się nie nauczycie. Moglibyście, kurwa, w końcu nauczyć się ogarniać hajs na dany termin. Mógłbym teraz pieprzyć swoją żonę w basenie, a muszę być tu, bo wam nie podaruję.
Znów się zbliżam. Pięścią walę z całej siły w jego już i tak posiniaczoną mordę.
– Zaraz twój syn dostanie twoją rękę w prezencie. Będzie mieć tydzień na spłacenie twoich długów, inaczej skończy tak samo jak ty.
Zaciskam dłonie na jego szyi. Robię to z taką siłą, że życie na sto procent przelatuje mu przed oczami. I bardzo dobrze, bo może choć trochę to złagodzi widok mojej twarzy. Raczej nikt by nie chciał, żeby to był jego ostatni widok. Zgrzytam zębami, goszcząc uśmiech na twarzy, gdy miażdżę mu kręgosłup.
Trzask.
Jeszcze jeden.
Ostatni.
I już nie żyje.
Maksymalnie za godzinę rozpocznie się kolejna gra o życie. Tym razem jego syna. Jeśli ja nie dostanę swoich pieniędzy, jego narzeczona nie dostanie jego nazwiska.
– Wow.
Kurwa.
Szybko puszczam mężczyznę jak poparzony i się odwracam. Moja żona stoi, kurwa, kilka metrów za mną. Ja pierdolę. Jakim cudem jej nie usłyszałem?
– Niezła robota – ilustruje trupa wzrokiem.
– Beatrice, co ty tu robisz? – zaczynam iść w jej stronę.
– Patrzę na robótki ręczne mojego męża, a co?
– Dlaczego?
– Oh, no nie bądź taki nudny. Nie mdleję na takie widoki. Niejednokrotnie widziałam, jak ojciec załatwiał interesy. Niekoniecznie o tym wiedział, ale raz na podglądaniu przyłapała mnie mama.
– Beatrice...
Jednak ona planuje wspominać dalej. Kładzie dłonie na biodrach i krzyżuje nogi.
– Zazwyczaj nie lubił się brudzić. Ale gdy miałam siedem lat i byliśmy w Miami, pewnego dnia poszliśmy na przyjęcie. Jakiś facet położył ręce za nisko, gdy tańczył z mamą. Tata się wkurwił, a to i tak za mało powiedziane. Najpierw go podtapiał w basenie, a gdy okazało się, że na dodatek to mężczyzna, który zaczął próbować rozkręcać jakiś tani interes na jego terenie, skończył się z nim cackać i zrobił show na oczach przestępców, którzy tam byli. Stałam z mamą, obserwując z otwartymi szeroko oczami. Była tam też chyba Polina i jej siostra. One się bały, ale ja nie. Lubię makabryczne rzeczy. Jestem pojebana, wiem. Kocham oglądać horrory.
Coś mi się obiło o uszy. Mój ojciec też miał tam wtedy być, musiał zostać jednak na Sycylii. Kilka dni po tym całym przyjęciu, było spotkanie szefów La Cosa Nostry. Stary Toricielli zabrał mnie na nie, a Matteo z niezadowoleniem i niesmakiem opowiadał o całym zajściu. Ja jednak średnio słuchałem. Byłem za bardzo podekscytowany tym, że mogłem być na takiej naradzie.
Staję przed nią, patrząc na kobietę z góry. Posyłam jej wrogie spojrzenie, a następnie palcem pokazuję wyjście.
– To mimo wszystko nie miejsce dla ciebie. Wyjdź.
Lepka krew pokrywa me ciało. Wyglądam jak rzeźnik. Takie roboty powinien wykonywać egzekutor, ale czasami lubię się zabawić. Jak jej ojciec.
– Nie jestem delikatna, Vito. Doskonale o tym wiesz.
Jej dłonie ładują na mojej nienadającej się już do niczego koszuli.
– I głównie nie przyszłam popatrzeć. Wolałabym się opalać dalej.
Gdy widzi moje zdziwione spojrzenie, wzdycha zrezygnowana.
– Przyjechał mój kuzyn. Mieliście się jutro spotkać, ale przyjechał dziś. Ma jakąś sprawę do ciebie. Niby nic ważnego, ale przyszłam po ciebie.
Skinam głową.
Ona rzeczywiście nie wygląda, jakby się bała.
– Idź pierwsza – popycham ją nieco.
Ona jednak zapiera się nogami i wygina szyję w bok, bym nie zasłaniał jej martwego człowieka.
– Dasz mi kogoś kiedyś zabić?
Prycham, niemal wywracając oczami.
– W twoich snach, tesoro.
I już wiem, że to ja będę jej ofiarą.
CZYTASZ
NEW MAFIA DON
RomansSycylia jest cudownym miejscem we Włoszech. Jest to wyspa na Morzu Śródziemnym, piękna i skryta. Rodziny Moretti i Toricielli coś o tym wiedzą. Zresztą... jak większa część świata. Mafia działa tam od lat, jest to dla niej istny raj - ciepły, z cudo...