I. Beginning

166 6 0
                                    

Pewna dziewczyna, Aurora miała 17 lat, mieszkała wraz z rodzicami i młodszą siostrą w Niemczech, w mieście zwanym Magdeburg.

Aurora była przeciętną, dobrze uczącą się dziewczyną. Tak naprawdę nigdy nie posmakowała nastoletniego życia.
Zawsze musiała się słuchać rodziców, dobrze się uczyć, uczęszczać na lekcje gry na gitarze, nie ubierać się jakoś wyróżniająco można powiedzieć ,że monotonnie raczej zwykłe spodnie, długie spódnice, sweterki.
Również nie miała wielu koleżanek z wyjątkiem Dhalii- przyjaciółki z ławki szkolnej.
Aurora była niską, drobno zbudowaną brunetką z długimi włosami i niebieskimi oczami.
Była dosyć skryta, mimo swoich problemów raczej z nikim o nich nie rozmawiała.
Jednym z jej głównych problemów była rodzina, chęć bycia idealną zarówno z charakteru jak i wyglądu.
Jednak najbardziej zawsze przejmowała się problemami rodzinnymi.

Na pozór miała zwykłą, normalną rodzinę. Przynajmniej tak myśleli wszyscy.
W rzeczywistości ojciec Aurory miał problemy z alkoholem i agresją, przez co niedługo potem z tego powodu stracił prace, oczywiście nie obeszło się bez przemocy fizycznej jak i psychicznej.
Matka Aurory jak i ona sama wraz z jej siostrą były jego ofiarami. Jednak rodzicielka nie potrafiła się przeciwstawić ojcowi, przez co były skazane tak żyć.

...

Pov. Aurora

Był piątek, godzina 16. Z racji iż była jesień szybko robiło się ciemno na dworze, jak zwykle po szkole wracałam odrazu do domu... Po stracie pracy ojciec z dnia na dzień stawał się coraz gorszy. Jeszcze do niedawna kiedy miał pracę te kilka godzin nie było go w domu, przez co była chwila spokoju.
Teraz natomiast dom to istne piekło.
Nie wyobrażałam sobie kiedyś, że będę wolała być w szkole niż w domu.
Jednak tak się stało, przez ciągłe kłótnie w domu, szkoła była dla mnie odskocznią.
Przez to że zawsze kazano mi się uczyć, z czasem to polubiłam.
Szkoda mi tylko matki i Matyldzi, mojej młodszej siostry, która nie chodziła jeszcze do szkoły ani przedszkola więc razem z mamą zostawały w domu ukrywając się przed ojcem w jednym z pokoi.
Jak już wspomniałam była godzina 16, weszłam do domu. Oczywiście pierwsze co mnie zastało to porozwalane butelki po alkoholu i jeszcze jakieś inne śmieci które walały się po salonie.
Dodatkowo na kanapie spał pijany ojciec, ale to mnie akurat nie dziwiło.
Poogarniałam trochę starając się go nie budzić.
Po wysprzątaniu poszłam do pokoju Matyldy przywitać się z mamą i siostrą.

Hej mamo, już jestem- powiedziałam.
Cześć córciu, cieszę się że jestes- odpowiedziała nieszczęśliwa mama.

Odrazu zauważyłam że coś jest nie tak.

Coś się stało mamo?-spytalam.
Właściwie nic nowego.
Tata jak zwykle się upił i znów podniósł na nas rękę...-powiedziala.
Boże mamo... Dlaczego poprostu się od niego nie odetniemy?- zadałam pytanie.
Wiesz że byłoby nam ciężko, nie łatwo od tak znaleźć pracę i zacząć życie od nowa..
Wiem mamo ale zawsze warto spróbować.
No sama nie wiem- dodała.

Przewróciłam oczami z bezradości i udałam się do mojego pokoju.
Chciałam po cichu czmychnąć ale nie udało się.
Ojciec się przebudził, podszedł do mnie dając mi z pięści w twarz, następnie łapiąc mocno za nadgarstki...

Puść mnie! Czego chcesz?- zapytałam ze łzami w oczach.
Jak to czego ty niewdzięczna szmato, idź mi do sklepu po wóde!
Nie mogę, nie mam nawet 18 lat, nie sprzedadzą mi-powiedziałam płacząc.
A pozatym puść moje ręce, to boli!!-wysyczałam.

Ojciec chyba zrozumiał że raczej nie uda mi się misja, którą mi wymyslił.
Puścił moje nadgarstki, pchnął mnie o ścianę i odszedł mówiąc:
Tym razem ci się udało tępa niewdzięczna ulana suko.

Gdy zniknął z mojego pola widzenia szybko pobiegłam do pokoju, a tam poprostu wybuchłam płaczem.
Podbiegłam do lustra sprawdzając stan mojej twarzy. Krew leciała mi z nosa, a przy oku zaczął mi się robić mały siniak. Z doświadczenia wiem, że nie będzie on mały tylko rozrośnie się przynajmniej na sporą część twarzy.
Oprócz tego moje nadgarstki strasznie bolały i również wiedziałam, że niedługo będą sine.
Miałam tego wszystkiego dość.
Wyjęłam z szafki moją dobrą przyjaciółkę zapalniczkę.
Jako iż miałam łazienkę w pokoju, to się do niej udałam.
Usiadłam na podłodze wciąż płacząc, osunęłam w dół moje spodnie przykładając zapalniczkę do skóry na nodze.
Roztańczony płomyk tańczył po mojej skórze zostawiając przypalone ślady.

To za to jaka beznadziejna jestem, jestem gruba brzydka, niewdzięczna i nieudolna...

Siedząc tak kilka minut stwierdziłam że już wystarczy.
Wstałam z podłogi udając się po rzeczy by wziąć prysznic i ogarnąć trochę stan mojej twarzy.
Po umyciu się ułożyłam się do łóżka, zmęczona dniem i kolejnymi przykrościami odpłynęłam w objęcia Morfeusza...
___________________________________________

Cześć to mój pierwszy rozdział, jeszcze nie wiem do końca jak tutaj wszystko działa i dopiero się uczę.
Mam nadzieję że wam się spodoba, głosy i komentarze mile widziane.
Tam u góry zdjęcie Aurory.
Z góry przepraszam jeśli są jakieś błędy, rozdziały będą się pojawiały co 2/3 dni.

Suffering in silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz