III. Is this a dream?

87 8 0
                                    

Pov. Aurora

Od ostatnich dni praktycznie nic się nie zmieniło.
Wciąż było tak samo, ciągłe awantury w domu spowodowane najdrobniejszymi błachostkami.
Stale chodziłam do szkoły, a w szkole muzycznej zakończyłam naukę gry na gitarze.

Po powrocie ze szkoły zauważyłam, że znów nie ma ojca.
Szczerze nie obchodziło mnie to gdzie jest w tym momencie, ważne że nie było go w domu i nie robił problemów.
Zauważyłam też że mama jest jakby pogodniejsza?
Stała w kuchni i gotowała obiad, a pomagała jej w tym Matyldzia.

Hej mamo wróciłam!- powiedziałam.
Cześć Aurorko- odpowiedziała mi uśmiechnięta.
Wszystko w porządku?-spytałam.
Tak dlaczego miałoby nie być?-odpowiedziała pytając.
Wiesz nie często widzę cię taką szczesliwą-odpowiedziałam.
A zaskoczę ciebie, rozważyłam twoja propozycje. Siedziałam i rozmyślałam całą noc o naszym życiu szczegolnie po stracie pracy ojca.
Jest naprawdę okropnie, więc czas to zmienić-powiedziała.
Nie wiesz o tym ale na wszelki wypadek zachowałam sobie trochę oszczędności jak tata jeszcze pracował.
Więc po przemyśleniu wszystkiego postanowiłam że wyjedziemy do Berlina do tej pracy, daleko stąd przed ojcem, a te oszczędności na początek powinny wystarczyć.-dodała.
M-mamo nie wiem co powiedzieć.
Czy to sen?!-rzuciłam się jej w objęcia.
Kiedy wyjeżdżamy?-spytałam.
Za dwa dni. Zorganizowałam wszystko co potrzebne, bilety na pociąg, i chwilową lokacje póki nie znajdziemy czegoś stałego.
Po kryjomu przed ojcem się spakujcie, tak aby niczego nie podejrzewał.
Gdy dojdzie to tak daleko, tylko weźmiemy bagaże i nigdy więcej się tu nie pojawimy.
Tylko proszę do tego czasu nie drażnij ojca,
nie wchodź z nim w żadne interakcje.-powiedziala.
Jasne mamo, zrobię wszystko co w mojej mocy aby tylko się udało.-usmiechnęłam się i poszłam do swojego pokoju.

Po przyjściu do pokoju zaczęłam się pakować, wolałam tego nie odkładać na później.
Zabrałam to co mi najpotrzebniejsze lub z czym mam dobre wspomnienia ze względu na sentyment.
W tym np. swoją gitarę którą dostałam od zmarłego brata na urodziny...
Bo tak nie wiecie tego ale miałam brata, dziś miałby już 26 lat.
Dostałam gitarę od niego w związku z czym ojciec wykorzystał tą sytuację zapisując mnie do szkoły muzycznej, jako że niby on kupił mi ją oraz ma uczynną córkę która chodzi na zajęcia.
W rzeczywistości nie dołożył do niej ani grosza..
Zwykły cham.

Także po pakowaniu włożyłam jedną dużą walizkę oraz pokrowiec z gitarą do garderoby żeby napewno ojciec się nie domyślił.
Z tego co było mi wiadomo mama i Matyldzia też były już spakowane w jedną ogromną walizkę i torbę.
Cieszyłam się jak nigdy z tego faktu że w końcu nam się uda.
Nie pozostało nam nic tylko czekać.
___________________________________________
Hejka Hej, niezmiernie mi miło, że znalazły się osoby którym chciało się przeczytać moją książkę, zachęcacie mnie tym sposobem do robienia kolejnych rozdziałów za co baardzo wam dziękuję<33
Standardowo proszę o gwiazdki i komentarze w razie jakiś niedociągnięć, niedomówień a postaram się je poprawić.
Z góry też informuje, że na Toma będziecie musieli poczekać jeszcze 2 rozdziały za co bardzo przepraszam ale myślę że zrozumiecie.
Dziękuję jeszcze raz<3

Suffering in silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz