VI. Another trauma

87 9 2
                                    

Pov. Aurora

Minęło już trochę czasu odkąd zaczęłyśmy życie na nowo.
Jak wspominałam, zaprzyjaźniłam się z Mią oraz dziewczyna pokazała mi trochę miasta.
Mia uczęszczała jeszcze do szkoły, ja natomiast nie.
Codziennie czekałam aż tylko z niej wróci by mieć z kim porozmawiać.
Mama chodziła do pracy, Mia do szkoły a Matyldą zostawała w domu z Panią Emily- mamą Mii.
Dlatego też samej siedząc w pokoju mi się nudziło.
Oczywiście wypełniałam obowiązki związane z domem aby odciążyć pani Emily aby wzamian mogła opiekować się moją siostrą, chociaż z tego co zauważyłam, bardzo to polubiła.

Powoli na dworze się już ściemniało, jako iż znałam trochę miasta postanowiłam że spotkam się dziś z Mią w pewnym miejscu.
Był to swego rodzaju obszar rekreacyjny gdzie był skatepark kilka, opuszczonych budynków, parę ławek pod drzewami i sporych rozmiarów altanka.
Miejsce to znajdowało się w połowie drogi między domem a szkołą Mii.
Tak więc niedługo Mia miała kończyć lekcje więc 45 minut przed spotkaniem postanowiłam wyjść trochę wcześniej aby zabić jakoś nudę.
Dla odmiany postanowiłam wziąć swoją gitarę, aby pograć sobie w spokoju w altance jako że raczej zbytnio nigdy tam nikogo nie widziałam.
Oprócz pogrania na gitarze chciałam też może poopowiadać Mii o swojej przeszłości, dlatego że w ostatnim czasie się z nią zżyłam jak nigdy dotąd z nikim innym.
Jednakże chciałam wejść w temat stopniowo, dziś opowiedziałabym jej część przeszłości, innym razem trochę więcej.

Idąc w stronę zamierzonego miejsca rozmyślałam jeszcze chwilę o bracie, o ojcu, o tym jak teraz żyje i w ogóle czy żyje. Rozmyślałam też nad tym co bym chciała robić w późniejszym czasie.
Bo przecież wyprowadziłyśmy się tu na stałe więc nie mogę ciągle siedzieć w domu.
Koniec końców nie doszłam do tego co bym chciała robić w niedalekiej przyszłości więc postanowiłam odłożyć te przemyślenia na później.

...

Po czasie dotarłam już do altanki. Tak jak myślałam nie było tam nikogo.
Wygodnie się rozsiadłam w jednym z kątów altany i zaczęłam grać piosenki których jeszcze uczyłam się w szkółce.
Jako że byłam tam 3 lata potrafiłam naprawdę sporo, można powiedzieć że byłam na zaawansowanym poziomie.

Po zagraniu drugiej piosenki, spojrzałam w telefon.
Zostało 15 minut do przyjścia Mii.
Zabrałam się więc z nudów za trzecią piosenkę, była to moja ulubiona więc w dodatku zaczęłam co nie co podśpiewywać, aż w końcu śpiewałam stale ponieważ się wczułam.
Nagle usłyszałam czyjeś śmiechy.
Była to grupa nastolatków, konkretnie pięciu chłopaków.
Byli zupełnie zwyczajni, jeden podobny do drugiego, za duże ubrania cwaniacki styl bycia, poprostu typowi street boye słuchające
rapu/hip hopu.
Jednak moją uwagę przykuł jeden z nich, to dlatego że jednak się wyróżniał mimo tego że jak reszta ubrany był w za duże ubrania.
Miał czarne jak heban włosy splecione w warkoczyki, kolczyk w wardze, bandanę obwiązana wokół głowy oraz niespotykaną urodę.
Mimo to był męski, jego ostry perfum i zapach papierosowy odrazu dotarł do moich nozdrzy wywołując przyjemne odczucie.
Odrazu poznałam że śmiali się ze mnie, z tego jak gram, śpiewam.
Uśmiech i radość z grania odrazu opuściły moje ciało.

Co tutaj robisz piękna niewiasto?-spytał prześmiewczo jeden z nich.
To nasze tereny.- dodał po chwili drugi.
Przepraszam nie wiedziałam, już idę.-odpowiedzialam.
Nie tak prędko. Może powiesz nam jak masz na imię?- zadał ponownie pytanie podchodząc coraz bliżej aż w końcu moje plecy zetknęły się ze ścianą altanki.
Co?-spytałam chłopaka.
Jak to co? Głucha jesteś? Nie dość że głucha to jeszcze brzydka... twoje ubrania, wyglądasz jakbyś miała wiecznie zostać dziewicą a twoja twarz jest poprostu okropna, najbrzydsza jaką widziałem.- powiedział, momentalnie łzy napłyneły mi do oczu a reszta się roześmiała.
Ścisnął moje nadgarstki a ja syknęłam ponieważ moje siniaki po akcjach z ojcem nie były jeszcze w pełni zagojone.-momentalnie się rozplakalam z bólu mimo że był niewielki ale i z bezradności ponieważ nie było nikogo kto by mi pomógł.
Wszyscy byli sobie równi nawet ten który w jakiś sposób się wyróżniał.
Nie miał mi kto pomóc, chłopacy nie mieli skrupułów, a ja w duchu modliłam się aby przyszła Mia.
Oni wciąż się śmiali, głupio dogadywali i obrażali mnie w każdy możliwy sposób, wszystkie wspomnienia z Magdeburga wróciły, a mnie znów odechciało się żyć.
Chyba brat tam na górze mnie wysłuchał ponieważ
szybko zjawiła się Mia.

Co robicie?! Puśćcie ja natychmiast!- wrzasnęła dziewczyna.
Wowowo po co te nerwy paniusiu.- powiedział chłopak puszczając mnie.
Szybko zebrałam swoje rzeczy, otarłam łzy i byłam gotowa żeby uciec stamtąd.
Mia była dość zadziorną dziewczyną, odrazu mnie obroniła za co byłam jej wdzięczna.
Wymieniła jeszcze kilka ostrych zdań z tymi debilami i po chwili odeszłyśmy do domu.
___________________________________________
Hejka czytelnicy, w końcu rozdział w którym pojawia się Tom.
Mam nadzieję że wam się spodoba, jeśli możecie to zostawcie gwiazdkę ponieważ muszę wiedzieć ile osób czyta tą książkę.
Kolejny rozdział, tak jak wczoraj napisałam będzie pojutrze lub popojutrze.
Z góry bardzo proszę o te gwiazdki i dziękuję
💋

Suffering in silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz