V. That day

76 6 0
                                    

Pov. Aurora

Nadszedł ten dzień. Ten długo wyczekiwany przezemnie i napewno przez mamę i siostrę dzień.
Dzień wyjazdu.

Była godzina 6.30
Wstałam aby się ogarnąć, zajęło mi to 30 minut.
Ojciec spał twardo w swoim pokoju.
Po ogarnięciu się zaniosłam wszystkie bagaże przed drzwi w czasie gdy mama dokańczała kilka innych spraw.
Z racji że pociąg do Berlina był o 7.55 trzeba było się spieszyć, czas nas naglił.
Wyszłyśmy już przed dom gotowe do drogi, natomiast mi przypomniała się jeszcze jedna rzecz.

Zaczekajcie zapomniałam czegoś.
Zaraz wracam.-oznajmiłam.
Okej tylko szybko i nie obudź ojca.- powiedziała mama.

Weszłam do domu przypominając sobie o pieniądzach ojca. Podeszłam do komody w której miał je schowane i wzięłam połowę z tego co tam było.
Łącznie było tam 4000 złotych więc wzięłam 2000.
Pomyślałam że się nam przyda na start.

Śpij sobie smacznie nieświadomy tego co teraz się dzieje. To za to jak się z tobą mieliśmy, przemoc, bieda i inne zwyrodniałe rzeczy. Żegnaj ojczulku.- szepnęłam zamykając pokój.
Przypomniałam sobie jeszcze o jednym papierosie w pokoju po który się udałam, była to ostatnia rzecz do zrobienia.
Następnie opuściłam ten dom raz na zawsze.

Dobijała godzina 7.55.
Stałyśmy na peronie czekając na pociąg.
Wkoncu przyjechał, wsiadłyśmy a następnie ruszył.
Mimo tego że ujechałyśmy tylko kawałek drogi poczułam się wolna...
Wolna niczym ptak więziony w klatce przez lata wkoncu wypuszczony na zewnątrz.
Z ulgą udało mi się wyluzować myśli, jednak rozmyślałam nad całym moim życiu w Magdeburgu.
O Dhalii którą tam zostawiłam, chociaż mimo tego że zawsze kiedy ktoś mi dokuczał ona stała tylko z boku jako ta popularna dziewczyna, przyglądając się tym zdarzeniom nie interweniując...
może nie była taką dobrą przyjaciółką jakby się zdawało?
Rozmyślałam też nad wspomnieniami z tego miasta, tymi złymi jak i dobrymi.
Myślałam też o bracie, jednak kiedyś będę musiała wrócić do Magdeburga by od czasu do czasu odwiedzić jego grób.
Ale to tyle, prócz brata i kilku innych dobrych wspomnień jednak nie darzę tego miasta miłością.
Zbyt dużo przeżyłam tam traum i złych traktowań.

...

Minęło półtorej godziny a byłyśmy na miejscu.
Za ten czas zdąrzyłam uciąć sobie drzemkę.

Po wyjściu z pociągu mama zadzwoniła do kogoś z naszego lokum aby po nas przyjechał.
Okazała się to byc przemiła pani około w wieku mojej mamy.
Wpakowałyśmy bagaże do bagażnika i pojechałyśmy na miejsce docelowe.
Był to nieduży dom, zupełnie zwyczajny.
Pani ta miała córkę blisko w moim wieku, nazywała się Mia. Była przesympatyczna, przyjęła nas gorąco i oprowadziła nas po domu.

Zaoferowała nam dwa pokoje w cenie 600 za oba na miesiąc, w jednym spała mama z Matyldą a w drugim ja.
Była to dość przystępna cena jak na nasze oszczędności, w tym ja miałam jeszcze 2000.
Zanim mama dostanie pierwszą wypłatę myślę że jakoś poradzimy sobie z opłatami.

Tak minęły 4 dni od naszego przyjazdu.
Mama zgłosiła się do tej pracy, odrazu ją tam przyjęto ze względu na małą ilość pracowników.
Ja zdążyłam zaprzyjaźnić się trochę z Mią, w dodatku pokazała mi trochę miasta, także nie było mi aż takie obce.

Czułam że właśnie rozpoczyna się nowy rozdział mojego życia.
___________________________________________
Hejka czytelnicy, już jutro będzie rozdział w którym pojawi się Tom.
Niestety muszę was zmartwić że od jutra rozdziały faktycznie będą pojawiały się co 2/3 dni ponieważ nie chce żeby ta książka się tak szybko skończyła.
Znów proszę was bardzo o gwiazdki, komentarze też są mile widziane.
💋

Suffering in silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz