Rozdział 8

99 13 2
                                    

Obudził mnie alarm w telefonie. Zerwałam się szybko na równe nogi i opadłam spowrotem na łóżko. Przypomniała mi się wczorajsza nocna rozmowa i ta tajemnicza postać w ogrodzie. Byłam prawie pewna, że był to Dave.

Postanowiłam zostać w domu. Dyskretnie wyjrzałam przez okno. Całe szczęście nie zauważyłam nikogo.

Ubrałam się w szare dresy i luźny biały T-shirt. Związałam włosy i przesyłam twarz wodą, by się trochę rozbudzić. Przeraził mnie rozmiar worków pod oczami. Nic dziwnego, przecież od trzeciej nie spałam prawie wcale.

Podgrzałam mleko i zrobiłam sobie gorącej czekolady. Piłam ją zawsze po ciężkiej nocy, by dodać sobie energii. Inni w takiej sytuacji wypiliby kawę lub dwie, ale ja nie. Po prostu nie cierpię jej smaku i zapachu.

Po czekoladzie, która tym razem podziałała uspokajająco, poszłam się zdrzemnąć.

Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z głębokiego snu. Poszłam do przedpokoju.

A jeśli to ON? Dave?

Wyjrzałam. Na tarasie stał Jake. Otworzyłam.

-Cześć. Nie było Cię dzisiaj, więc pomyślałem...- zaczął, a ja wtedy zauważyłam tą samą postać, co w nocy. Stała po drugiej stronie ulicy. Zauważyła, że ją widzę i złożyła ręce na kształt pistoletu.

Ze strachu poczułam uderzenie ciepła.

-Rosie? Wszystko w porządku?- spytał.- strasznie pobladłaś.

-T-tak.- zająknęłam się.- Chodź, wejdź.

Wszedł ze mną do środka. Zaprosiłam go do salonu.

-Rose, co się stało? Czemu dzisiaj nie przyszlaś?

- Mam pewien problem.

-Jak mogę ci pomóc?

-Nie chcę cię w to wciągać.

- Nalegam.

-Po prostu się boję. Boję się, bo ktoś przychodzi nocą do mojego ogrodu, wydzwania do mnie w nocy, grozi mi...
Jake, naprawdę się boję...- głos mi zadrżał. Jake spojrzał na mnie ze zrozumieniem i pogłaskał moją dłoń zaciśniętą w pięść. Rozluźniłam palce przestałam wbijać paznokcie w środek dłoni.

Po policzku spłynęły mi długo powstrzymywane łzy. Jake przytulił mnie mocno i szepnął:
-Nie bój się. Nie zostawię cię z tym samej.

Noc aniołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz