Teraz
Podróż z lotniska do hotelu zajęła około godziny, gdy się zameldowaliśmy w recepcji, gdzie zostaliśmy poczęstowani lampką szampana, ruszyliśmy w kierunku naszych sąsiadujących pokoi, a tuż za nami podążał boy hotelowy z naszymi bagażami. Nie mogłam wyjść z zachwytu, w jak pięknym miejscu się znalazłam. Obiekt hotelowy stanowiło kilka osobnych budynków, nasze pokoje znajdowały się w głównym, największym z nich, w którym była recepcja, bar, dwie restauracje i strefa spa. Lobby było bardzo przestronne, marmurowe podłogi odbijały światło z lamp zawieszonych na kilku metrach. Wsiedliśmy do windy, która była przeszklona i z każdej strony można było podziwiać architekturę tego miejsca. Gdy wysiedliśmy na 7 piętrze od razu podeszłam do okna, które znajdowało się na holu, było przez nie widać cały kompleks basenowy, a kilka metrów dalej plażę z piaskiem czarnym jak węgiel.
- Podoba ci się? – Zapytał Leon, gdy podziwiałam widok za oknem.
- Bardzo. – Odparłam z zapartym tchem.
- Chodźmy. – Wskazał gestem ręki abym szła przed nim.
- To chyba tutaj. – Stanęłam na wprost drzwi z numerem 708 i przyłożyłam kartę do klamki. Spojrzałam na Leona, który dwa kroki ode mnie otwierał drzwi do pokoju 710.
- Zjemy coś? – Zapytał zanim przekroczyłam próg.
- Za pół godziny przy windzie?
Zgodził się po czym każde z nas weszło do swojego pokoju, a tuż za nami pojawił się boy z naszymi walizkami.
Przebiegłam wzrokiem po pomieszczeniu i byłam zakochana w całym jego wnętrzu. Przeszłam kilka kroków do przodu, mijając po prawej stronie drzwi do łazienki, moim oczom ukazało się ogromne łóżko z welurowym obiciem w kolorze błękitu z wysokim, pikowanym zagłówkiem, na wprost niego znajdował się wielki telewizor. Obok okna stała beżowa kanapa ze stolikiem kawowym, na którym stały owoce i butelka szampana oraz dwa kieliszki, zza okna natomiast wyłaniał się widok taki sam jak za oknem przy windzie, baseny, plaża i ocean. Byłam w raju. Rzuciłam się na łóżko i dałam sobie chwilę na uporządkowanie wszystkiego w głowie. Musiałam zaraz doprowadzić się do porządku po podróży, aby móc iść na obiad z Leonem. Nagle usłyszałam czyjeś kroki i zerwałam się na równe nogi.
- Liz? – Usłyszałam swoje imię i przeszłam niepewnie kilka kroków do drzwi, które były zamknięte. Nie mogąc nadal zlokalizować źródła dźwięku rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam coś czego wcześniej nie zauważyłam.
Kilka kroków od wejścia po lewej stronie znajdowały się inne drzwi, w których stał Leon, prowadziły one do jego pokoju. Stałam jak wryta.
- Spokojnie, tu są dwie pary drzwi, a każde z nas może otworzyć tylko jedne. – Cofnął się demonstrując funkcjonowanie jednych oraz drugich drzwi.
- Nie spodziewałam się, że będzie tu takie przejście. – Wyznałam szczerze.
- Nie zauważyłaś jak weszłaś? – Zapytał zdziwiony. – Przecież jedne i drugie były otwarte.
- Nie zwróciłam uwagi, były otwarte tak szeroko, że wtopiły się w ścianę, a przez to, że mamy prawie identyczne pokoje, tylko, że w odbiciu lustrzanym, myślałam, że to lustro. – Wyjaśniłam wzruszając ramionami.
Leon zaśmiał się tylko i wrócił do swojego pokoju, poszłam za nim, aby zamknąć swoje drzwi.
- To za 30 minut przy windzie? – Odwrócił się do mnie i upewnił się, że nadal jesteśmy umówieni.
- Zgadza się. – Odpowiedziałam zamykając jedne z drzwi, podczas gdy Leon zamykał drugie utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
Odświeżyłam się i założyłam bladoniebieską sukienkę za kolano i czarne sandałki, najpotrzebniejsze rzeczy włożyłam do niewielkiej słomianej torebki i wyszłam z pokoju. Spojrzałam na zegarek i przypomniałam sobie, że go nie przestawiłam. Na Wyspach Kanaryjskich jest godzina do tyłu, dlatego od razu ustawiłam wskazówki tak, aby wskazywały 15:56.
CZYTASZ
White Peonies
RomanceEliza ma niemalże idealne życie, które z dnia na dzień przestaje nim być, gdy miłość jej życia postanawia ją zostawić. Chęci do życia daje jej kwiaciarnia, którą prowadzi wspólnie z przyjaciółką, choć i to staje pod znakiem zapytania.