- Gdzie byś chciała się rozłożyć? – Zapytał Leon, gdy weszliśmy na plażę.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu idealnego miejsca. Z uwagi na to, że nie był to jeszcze sezon wakacyjny, nie było zbyt wielu osób, można było bez problemu zająć miejsce przy samej wodzie, w cieniu, w słońcu a do tego z dala od innych.
- Może tam? – Wskazałam na białe drewniane balijskie łóżka z baldachimami. – Zawsze marzy mi się leżeć na takim, ale nie zawsze są, a jeśli już to zazwyczaj zajęte lub kosztują fortunę za godzinę. – Opowiadałam przebierając nogami po czarnym piasku w stronę wymarzonego miejsca do opalania.
- To masz szczęście, bo prawie wszystkie są wolne i za darmo. – Zauważył Leon, gdy zbliżyliśmy się do łóżek ustawionych w dwóch rzędach w sporych odległościach jedno od drugiego.
- Tu będzie idealnie. – Podeszłam do łóżka ustawionego na samym końcu i zaczęłam ścielić na nim swój ręcznik.
- Myślisz, że powinienem zająć to dwa metry dalej? – Zapytał niechętnie.
- Jeśli nie będziesz mnie wkurzać to możemy zająć je wspólnie. – Uniósł lekko lewy kącik ust w górę. – Jest ogromne, więc każdy z nam będzie mieć własną przestrzeń. – Dodałam z nadzieją, że nie odbierze tego jakby mi zależało, żeby był bliżej mnie.
- Czym miałbym cię wkurzać? – Dociekał rozkładając swój ręcznik na materacu łóżka przy samym jego brzegu.
- Tak tylko uprzedzam.
- Okej, będę pamiętać.
Rozpięłam koszulę i schowałam ją do torby, aby wiatr jej nie porwał. Leon również pozbył się swojej i wcisnął pomiędzy łóżko a materac. Staliśmy naprzeciw siebie, po przeciwnych stronach łóżka i przyglądaliśmy się sobie, korzystając z faktu, że okulary przeciwsłoneczne skutecznie maskują ruch gałek ocznych. Szybko natomiast oprzytomniałam i odwróciłam się spoglądając na ocean.
- Jak myślisz – zerknęłam na Leona, który nadal mi się przyglądał – nie zamarznę w tej wodzie?
- Nie wiem, ale mogę to dla ciebie sprawdzić. – Zadeklarował i ruszył w stronę oceanu.
Położyłam się na swoim ręczniku i nakładając krem z filtrem uważnie wypatrywałam Leona, który bez zawahania zanurzył się w wodzie i przepłynął kawałek. Oprócz niego w wodzie były pojedyncze osoby, większość spacerowała przy brzegu mocząc jedynie stopy. Gdy wróciłam ponownie wzrokiem do Leona był już prawie na brzegu. Mokre włosy odrzucił do tyłu i zmierzał w moją stronę. Jego mokra skóra lśniła w słońcu, uśmiechnął się, gdy zobaczył, że na niego patrzę.
- Myślę, że powinnaś sama się przekonać. – Oznajmił i rzucił się na swoje miejsce ochlapując mnie przy tym.
- Może później.
Wyciągnęłam z torebki książkę i zabrałam się za jej czytanie, podczas gdy Leon wyciągnął się na słońcu.
Było bardzo przyjemnie, idealna temperatura powietrza, która sięgała 24 stopni, lekki wiatr, szum fal. W końcu czułam spokój, delektowałam się tą chwilą. Leon okazał się być dobrym towarzyszem, przyniósł nam drinki i świeże owoce, nie narzucał się w żaden sposób. Spędzaliśmy czas w ciszy nie czując jakiejkolwiek presji do rozmowy, a jeśli już rozmawialiśmy to tylko wtedy, gdy mieliśmy ochotę i temat do niej. Każde z nas spędzało czas jak mu pasowało, ja czytałam książkę, opalałam się, kilka razy próbowałam wejść do wody, ale była dla mnie zbyt zimna więc kończyłam najdalej z wodą po kostki, podczas gdy Leon pływał w najlepsze.
- Łoooo! – Spojrzałam na spalone słońcem plecy Leona, gdy usiadł na brzegu łóżka. Spojrzał na mnie pytająco. – Nie pieką cię plecy? Chcesz krem? – Wyciągnęłam w jego stronę tubkę kremu z filtrem.
CZYTASZ
White Peonies
DragosteEliza ma niemalże idealne życie, które z dnia na dzień przestaje nim być, gdy miłość jej życia postanawia ją zostawić. Chęci do życia daje jej kwiaciarnia, którą prowadzi wspólnie z przyjaciółką, choć i to staje pod znakiem zapytania.