Rozdział 18

6 1 0
                                    

7 miesięcy temu

- No kuurwa... – Nikodem zaklął cicho pod nosem i potarł dłonią czoło.

Spojrzałam na chłopaka, który rozmawiał przez telefon od kilku minut i był bardzo przejęty informacjami, które otrzymywał. Nie chciałam mu przeszkadzać i cierpliwie czekałam aż skończy rozmowę i sam mi powie o co chodzi, choć z każdym westchnięciem zaczynałam martwić się coraz bardziej.

Siedzieliśmy w samochodzie na parkingu przed Lidlem, zapakowaliśmy zakupy do bagażnika i mieliśmy już odjeżdżać, gdy telefon Niko zawibrował w jego kieszeni. Było piątkowe popołudnie, zapowiadała się kolejna i prawdopodobnie ostatnia już gorąca sierpniowa noc. Cieszyłam się, że nie mieliśmy żadnych planów na wieczór i że udało nam się zrobić zakupy na weekend, bo patrząc na minę mojego chłopaka, wiedziałam, że nic by z tego nie było. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos telefonu rzuconego na deskę rozdzielczą.

- Co się stało? – Zapytałam przejęta. Wiedziałam, że jest to coś związanego z pracą, bo słyszałam głos Piotra, który wściekły o czymś opowiadał, ale nie byłam w stanie niczego zrozumieć.

- Prezes szykuje się do odejścia na emeryturę – zrobił przerwę dając sobie czas, aby ochłonąć i zebrać siły, żeby wydusić z siebie kolejne słowa – ma zastąpić go ten kretyn jego syn. – Uderzył dłonią w kierownicę.

Nikodem opowiadał czasem o niezbyt lubianym współpracowniku, który był również synem prezesa. Pomimo, że pracowali na tych samych stanowiskach i byli sobie równi, to bycie synem prezesa wiele zmienia. Niko bardzo się starał, aby dostać tą pracę, pomimo swojego wcześniejszego doświadczenia w IT nie było to takie proste, podczas gdy ten drugi miał zapewnioną posadę będąc już w przedszkolu. Oczywiście nie jest to nic nadzwyczajnego, wiele osób dostaje pracę po znajomości, ale większość stara się i tak na nią zasłużyć, lecz nie w tym przypadku.

- Od początku było wiadome, że to on zajmie jego miejsce, ale nikt się nie spodziewał, że tak szybko. Liczyłem jeszcze na jakiś awans, ale u tego debila nie mam na co liczyć. – Odchylił głowę do tyłu opierając ją na zagłówku. – Dobrze będzie, jeśli w ogóle zachowam dotychczasową posadę, bo patrząc na jego zachowanie i decyzje, które podejmuje zdziwieniem będzie, jeśli firma nie padnie.

- Oj może nie będzie tak źle. – Położyłam mu rękę na kolanie, aby złapać z nim fizyczny kontakt.

- On ledwo radzi sobie z wypełnianiem swoich obowiązków, jedyne co mu wychodzi to bycie synem. I nie mówię tego złośliwie. – Położył swoją dłoń na mojej i spojrzał na mnie. – Wybacz, że tyle tu siedzimy, ale mało kto działa mi na nerwy jak on. Bardzo lubię tą pracę, a wiem, że po zmianie prezesa wiele się zmieni i nie będzie już tak samo. – Odpalił silnik i opuściliśmy parking zmierzając do mojego mieszkania.

2 tygodnie później

- Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło. Już zaczynałem szukać pracy gdzie indziej, a nie wyobrażam sobie wdrażać się na nowo do innej firmy.

- Cieszę się, że jesteś spokojniejszy. – Uśmiechnęłam się widząc jak całe ciśnienie i wszystkie nerwy ostatnich dni schodzą z mojego ukochanego.

Siedzieliśmy na balkonie i piliśmy prosecco, które Niko kupił, aby uczcić pozostanie dotychczasowego prezesa. Pomimo, że ze swoim doświadczeniem bez problemu znalazłby inną pracę, to w żadnej nie zadomowiłby się tak jak w tej. Przeprowadzając się do Gdańska aplikował do wielu firm, ale tak naprawdę zależało mu tylko na jednej. BiFinances jest jedną z najbardziej znanych i prestiżowych marek na rynku audytu finansowego i consultingu, ale nie jest typowym korpo. Tak przynajmniej twierdził Niko, co zresztą potwierdził po przepracowaniu tam kilku miesięcy.

- Mam nadzieję, że zanim ten idiota zajmie stanowisko prezesa, wiele się nauczy i zrozumie jaka odpowiedzialność się z tym wiąże, a nie tylko władza i wyższość nad resztą.

Teraz

Spłukałam dokładnie pianę z włosów i owinęłam się ręcznikiem. Nadal nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak późno połączyłam wszystkie kropki. Cały czas w mojej głowie pojawiały się nowe pytania, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi, ale ogólny zarys sytuacji, w której się znalazłam już był jasny. Aby mieć 100% pewność złapałam za telefon i w wyszukiwarkę wpisałam „BieFin". Wiedziałam co ukaże się moim oczom, ale musiałam to zobaczyć. Prześledziłam wzrokiem informacje na temat firmy, aż zatrzymałam się na tym czego szukałam: „Do niedawna: BiFinances". Usiadłam na łóżku i odłożyłam telefon na bok.

Siedziałam tak dłuższą chwilę zastanawiając się co powinnam dalej zrobić, czy powinnam zapytać Leona czy wiedział czy może porozmawiać z Niko, że ja nie wiedziałam? Rozmyślania przerwał mi dźwięk przychodzącego SMS-a. Spojrzałam na ekran i odczytałam wiadomość od Nel.

Nel: Jak tam mija ci pierwszy dzień? Ja właśnie wracam do domu, nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę!!!

Na chwilę się zawahałam trzymając telefon w dłoni, czy powinnam zadzwonić i powiedzieć jej kogo spotkałam, czy odpisać, że wszystko super? Po chwili zastanowienia zdecydowałam się nie informować jej o niczym, żeby się nie martwiła, już i tak wiele dla mnie zrobiła.

Ja: Jest cudownie! Zadzwonię jutro jak się wyśpię i wszystko ci opowiem :*

Otworzyłam walizkę i zaczęłam wyjmować ubrania i układać je w szafie, kosmetyki ustawiłam w łazience, a wszystkie ładowarki wpakowałam do szuflady przy łóżku. Gdy już się rozpakowałam i zaprowadziłam porządek we wszystkich swoich rzeczach udałam się do łazienki, żeby ułożyć włosy i zrobić makijaż. Podczas wszystkich czynności, które wykonywałam starałam znaleźć się rozwiązanie na zaistniałą sytuację, które niestety się nie pojawiło.

- Liz w coś ty się wpakowała... - Mówiłam do swojego odbicia w lustrze, gdy tuszowałam rzęsy. – Dasz radę. – Wrzuciłam tusz do kosmetyczki i przyjrzałam się swojemu makijażowi, który pomimo nadal trzęsących się dłoni, prezentował się całkiem nieźle.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej lniane spodnie w kolorze jasnego beżu z szerokimi nogawkami i wysokim stanem, a do tego biały crop top na jedno ramię i czarne eleganckie klapki. Po założeniu przygotowanego stroju psiknęłam się perfumami i spojrzałam w lustro, aby upewnić się, że jestem gotowa. No i byłam, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Chwyciłam za telefon i wybrałam numer Leona.

- Tak? – Odebrał po dwóch sygnałach.

- Skończyłeś spotkanie?

- Coś się stało? – Musiałam brzmieć zbyt poważnie, bo wydawał się przejęty.

- Musimy porozmawiać. – Nie zamierzałam udawać, że wszystko jest super. Skoro on zawsze był bezpośredni w stosunku do mnie to czemu ja mam zachowywać się inaczej i tłumić moje prawdziwe uczucia i emocje?

- Już do ciebie idę. – Powiedział stanowczo i rozłączył się.

Nie miałam ułożonego w głowie niczego co chciałam, czy też powinnam, powiedzieć Leonowi. Wiedziałam jedynie, że to z nim muszę najpierw porozmawiać i uzyskać odpowiedź na jedno najważniejsze pytanie. Czy wiedział.

Po kilku minutach od naszej rozmowy usłyszałam, jak puka do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam nie zwracając uwagi kto za nimi stoi i od razu ruszyłam w stronę wyjścia na balkon. Podeszłam do barierki i mocno ją chwyciłam, jakbym chciała przelać na nią jak najwięcej swojej złości. Bo tylko ją czułam, nie ból ani rozczarowanie, nie byłam zawiedziona, byłam wściekła, bo czułam, że Leon ze mną pogrywał. Gdy usłyszałam jego kroki tuż za mną, obróciłam się i spojrzałam mu prosto w oczy. Był wystraszony i zupełnie zdezorientowany.

White PeoniesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz