cześć piękna. Jak we Francji?

166 3 2
                                    

Od miesiąca jestem w Paryżu. Mieszkam już na swoim, przez pierwsze pięć dni mieszkałam u swojego ojca. Aby znaleźć idealne dla siebie mieszkanie, jednak ja zakupiłam dom. Jakby miał to być dom dla jakiejś rodziny, aczkolwiek nawet a Anglii miałam taki dom. Więc dla mnie w sumie było to normalne.

Od miesiąca mój tata lata zabiegany przez co nie mamy czasu pójść na kolację i na spokojnie porozmawiać. Umówiliśmy się na dzień jutrzejszy, na wieczór. Tata obiecał że nic mu już nie wyskoczy.

Mieszkam w Paryżu, więc daleko do mojego ojca jak i nawet do samego Campusu nie mam daleko. Przez ten miesiąc załatwiłam sobie wszystko, aby bez problemu mieszkać tu gdzie mieszkam. Również, przyleciały już moje samochody.

Mimo że Jestem córka samego w sobie Luisa Enrique. Nigdy w życiu nie potrafiła bym wymienić całego składu z danego klubu. Nie znam się na piłkarzach i nie jest mi wstyd, prawdę mówiąc nie wiem nawet kogo mój ojciec trenuje. Ale to oczywiście nie jest ważne, kiedy dorosłam. Tata postawił mi jasna zasadę, z jego zawodnikami jedyne co mogę nawiązać to przyjaźń. Ja oczywiście bez problemu się zgodziłam, nigdy nie kręcili mnie piłkarze. No chyba że jeszcze nie poznałam takiego przystojniaka za którym miała bym latać.

Kiedy posprzątałam kuchnie odogoniłam swoje myśli i powędrowałam do salonu. Zgasiłam górne światło i zasłoniłam zasłony. Usiadłam na sofę i wzięłam laptop na swoje kolana, miałam zacząć pracować ale oczywiście nie było mi to dane. Ponieważ ktoś uznał że teraz znalazł idealny moment aby do mnie zadzwonić.

- Marco - udawałam że jestem szczęśliwa kiedy zadzwonił do mnie mój przyjaciel zamieszkujący Anglię. Spotkałam go w Brazyli, był na wakacjach. Po czym wrócił do swojego rodzinnego kraju, czułam wtedy małe szczęście. Ten człowiek był strasznie natrętny, ale jakoś nie chciałam zrywać z nim kontaktu.

- cześć piekna. Jak we Francji?

Uwielbiałam dostawać komplementy i zawsze za nie szczerze dziękowałam. Ale komplementy od Anglika sprawiały raczej że czułam się nie zręcznie niż szczęśliwie, że otrzymałam komplement. Wiem że chłopak miał niezłe urojenia co do mnie, w trakcie naszej przyjaźni zapytał czy nie chciałabym zostać jego dziewczyną. Wtedy jak i teraz dosłownie nic do niego nie czułam ani nie czuje. Dlatego bycie w związku było wykluczone. Pamiętam jak w tamtym momencie powiedziałam mu że dla mnie istnieje tylko przyjaźń, jeżeli oczekuje czegoś więcej nawet po moich słowach to nasza przyjaźń jest zakończona.

To może zabrzmieć dziwnie, ale naprawdę nie potrzebowałam od niego komplementów. Sprawiały one że czułam się nie komfortowo niż komfortowo latając w skowronkach.

- Prosiłam abyś nie nazywał mnie piękna Marco - westchnęłam, mówiąc śmiertelnie poważnie.

- dobrze dobrze. Nie bulwersuj się, jednak faktów nie oszukasz. - Zaśmiał się.

- Ale ja nie potrzebuje komplementów. Nie jestem zakompleksiona - uśmiechnęłam się sarkastycznie. Blondyn to wyczuł. - we Francji jest okej.

- to super, kiedy spotykasz się z ojcem? - Zapytał.

- Jutro. - odpowiedziałam krótko.

- mam nadzieję że nie idziesz poznać piłkarzy. Najprawdopodobniej zakochała byś się w nich, i tyle z naszej miłości.

- Marco. Ja nie będę się powtarzać. Gadałam ci że jedyne co między nami widzę to przyjaźń - uniosłam się trochę. Co ewidentnie blondyna zdziwiło. - muszę kończyć - nawet nie czekałam na pożegnanie. Poprostu nacisnęłam czerwona słuchawkę i odłożyłam wściekła laptopa.

★★★★
Miłego!

She's Mine || Neymar Jr Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz