tęskniłem gnomie.

88 3 0
                                    

Rano obudziłam się słysząc dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam swoje oczy i chwyciłam w dłoń komórkę, przyglądając się numerowi który próbował się do mnie dodzwonić.

- Tak tato? - Nacisnęłam zielona słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

- czy mogłabyś podjechać do mnie do domu, żeby przywieźć mi papiery które muszę dostarczyć Neymarowi - Westchnął. - nie budził bym cię, ale niestety nie mogę urwać się z treningu.

- dobrze, dobrze spokojnie. Będę jak najszybciej się da - kiedy mój ojciec zaczął mi dziękować, zaczęłam się śmiać - Nie dziękuj. Do zobaczenia - kiedy również mi odpowiedział. Nacisnęłam czerwona słuchawkę i odłożyłam telefon na szafkę nocną.

Poszłam do garderoby i wyciągnęłam zwykły dres. Nie miałam ochoty się dzisiaj malować, a moja cera i uroda nie potrzebowały makijażu. Dlatego też makijaż odpuściłam, a jedyne co zrobiłam to pielęgnacje.

Wyszłam z domu wsiadając do swojego drogiego samochodu. Włączyłam muzykę, nie lubiłam jeździć w ciszy. Więc robiłam to zawsze bo odpaleniu auta.

Kiedy wjechałam na zapełnione ulice Paryża. Zobaczyłam jak prawie każda osoba, ogląda się za moim samochodem. Uśmiechnęłam się zwycięsko i skręciłam w prawą uliczkę. Nie zwracając uwagi na telefony które nagrywały mój samochód.

Po nie długiej chwili wyszłam z samochodu witając się z Ochroniarzem który jak zawsze czatował przed domem mojego ojca.

- Wszystko wiem. Drzwi są otwarte - Skinęłam głową i ruszyłam w tamtym kierunku. Kiedy weszłam do domu, skierowałam się odrazu do gabinetu mojego ojca.

Wzięłam papiery które leżały na blacie. I zaczęłam szukać jakiegoś dowodu że to do tego Neymara.

Kiedy byłam już pewna wyszłam z domu. Podziękowałam ochroniarzowi i po chwili odjechałam.

Kiedy dojechałam już pod prawidłowy adres. Wysiadłam z auta pod szklanym budynkiem z logiem drużyny, którą trenuję mój ojciec. Na parkingu było wiele drogich samochodów, czułam się zaszczycona, że mój również wtopił się w tłum.

Weszłam do środka pokazując ochroniarzom dowód osobisty. Ewidentnie pisało tam "Bruna Biancardi Enrique". Kiedy wpuścili mnie do środka, dosłownie naprzeciw siebie zobaczyłam drzwi, które prowadziły na murawę.

Kiedy weszłam spowrotem na świeże powietrze. Jedyne co zobaczyłam to kilku zawodników rozgrzewających się w miejscu. Kiedy spojrzałam w prawą stronę, zobaczyłam swojego ojca i resztę zawodników.

W tym Neymara.

Zaczęłam iść w jego stronę, ale automatycznie na moich policzkach pojawił się rumieniec. Słysząc jak zawodnicy stojący przed moim ojcem zaczęli gwizdać.

- Cześć - uśmiechnęłam się w jego stronę i podałam mu papiery - to to? - zapytałam kiedy uważnie skanował wzrokiem kartkę papieru.

- tak tak. Dziękuję - Uśmiechnął się szeroko i objął mnie ramieniem - przy okazji, poznajcie moją córkę - krzyknął w stronę piłkarzy.

- Bruna - Nawet nie zdałam sobie sprawy kto mnie woła, bo odrazu zostałam objęta przez silne ramiona.

- Presnel - Krzyknęłam kiedy lekko się ode mnie odsunął. Abym mogła dowiedzieć się kto właśnie mnie obejmuje.

- Tęskniłem gnomie - Poczohrał moje brązowe włosy i ucałował czubek głowy.

- Marco jestem - Obok mnie pojawił się szatyn mojego wzrostu. Miałam ochotę Parsknął Śmiechem ale się powstrzymałam. Uścisnęłam jego dłoń, również się przedstawiając.

Moje oczy niechcący zetknęły się z tą trójka facetów którzy się we mnie wpatrywali. A dokładnie Neymar, jakiś facet i Leo Messi. Tak go znam.

Kiedy zobaczyli że ich zauważyłam, Argentyńczyk ruszył z miejsca aby się przywitać.

- Kylian Mbappe - Mruknął mężczyzna którego wcześniej imienia nie znałam.

Spojrzałam na Neymara który skanował wzrokiem moja sylwetkę. Z zdenerwowania odwróciłam od niego wzrok.

- zostań już do końca - odchrząknął mój ojciec przyciągając mnie do siebie. Uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.

🎀
Prawie sto wyświetleń 🤭

She's Mine || Neymar Jr Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz