❗ TW ED❗
❗TW WAGA❗
Uwaga, rozdział zawiera niesmaczne zachowania i czynyKolejna noc. Kolejny dzień przeżyty.
Jako gruba świnia, nie zapominaj o tym.
Obróciłem się na bok i spojrzałem na biurko. Choć była już noc, a światła miałem zgaszone, to delikatny blask wpadający przez okno doskonale rozświetlał cały pokój.
Jogurt jak go postawiłem, tak stał. Już od 3 dni. Prawdopodobnie nie nadawał się do picia. Ale wolałem zostawić go na wszelki wypadek, jakby mama wcisnęła mi coś do jedzenia przez weekend.
Mój żołądek wydobył z siebie paskudny dźwięk. Nie zgiąłem się, nie przekręciłem na lewy bok. Uśmiechnąłem się.
Ty może i jesteś pusty, ale ja nie jestem głodny.
Nie byłem. Na moich ustach pozostał uśmiech. Wreszcie, po tylu miesiącach, znowu nie czułem głodu. Zaśmiałem się pod nosem. Już zapomniałem jakie to cudowne uczucie nie być głodnym. Ale nareszcie znów przyszły te dni. Dni, w których miałem kontrolę. Dziś, wczoraj i przedwczoraj.
Brawo Natan, odsyskałeś kontrolę. Tylko nie zepsuj tego!
Spokojnie. Nie zawalę.
Usnąłem z pustym, hałasującym żołądkiem i spokojem w głowie.
°°°
- Natan, na litość Boską wstańże wreszcie - jęknąłem słysząc kobiecy głos
- od piątku gnijesz w tym łóżku - otworzyłem oczy i od razu tego pożałowałem. Było zdecydowanie za jasno w pokoju. Mama stała przy oknie i chwilę patrzyła na świat za szybą. Ubrana była w jeansy i jeden ze swoich ulubionych sweterków. Dawno ich nie nosiła. Wydawał się być lekko za duży na nią. Ciemne, zazwyczaj falowane włosy, tym razem całkowicie proste, opadały jej na plecy. W końcu złapała za klamkę i uchyliła okno.
- przyda się trochę powietrza. Straszny syf tu masz - dodała odwracając się.
- a to chyba powinieneś wyrzu... - przerwała unosząc jogurt.
Przełknąłem nerwowo ślinę. Na stówę poczuła, że jest pełny. A przecież widziała jak brałem go do szkoły.
Odstawiła butelkę z jogurtem na biurko, głośno wypuszczając powietrze.
- jedziemy z tatą załatwić parę spraw, wrócimy wieczorem - powiedziała chłodno nawet na mnie nie patrząc- wyjdź z tego łóżka wreszcie i zjedz cokolwiek, proszę - wyszeptała, po czym wyszła z pokoju, nie zamykając za sobą drzwi.
Leżałem chwilę nasłuchując. Zeszła na dół. Założyła buty. Chyba swoje kozaki na obcasie, bo po chwili usłyszałem charakterystyczny dźwięk gdy zrobiła kilka kroków. Otworzyły się drzwi. Ktoś wszedł, ale mama już wyszła. Świadczył o tym stukot obcasów.
- cześć - zawołał tata. Odkrzyknąłem w odpowiedzi.
Po chwili drzwi znów się zamknęły. W środku było już cicho. Dobiegł mnie dźwięk silnika samochodowego z zewnątrz. Jednak szybko ucichł. Zostałem sam.
Powinienem się cieszyć? Może tak. Może nie. Nie czułem nic. Powinienem coś zrobić? Może tak. Może nie. Nie miałem chęci na nic.
Może przeleżę cały dzień w łóżku? Ale nie powinienem się tak lenić. Powinienem się ruszyć. No i, mama też by tego chciała. Przecież poprosiła.
Mama. Jej głos był taki smutny i tak zmęczony. Był taki już od dawna. Powinienem przywyknąć. A jednak za każdym razem gdy widziałem lub słyszałem jak bardzo jest jej przykro, to coś we mnie pęka. Bo to wszystko to moja wina. Przeze mnie on teraz cierpi.
CZYTASZ
Amaryllis
Teen Fiction❗ TW ED ❗ °°° Dopiero teraz spojrzałam na nowego członka grupy. Zamarłam. On też. Stał na przeciwko, wpatrując się tylko we mnie. Wiatr kołysał jego brązowymi, falowanymi włosami. Delikatnie r...