❗ TW WAGA ❗
Wszedłem do jasnego pomieszczenia. Słońce wpadające przez okno odbijało się od białych płytek podłogowych i raziło w oczy. Na podłodze, tuż za umywalką stała waga. Podszedłem do niej i od razu postawiłem jedną stopę, żeby ją uruchomić. Gdy tylko pokazały się cztery zera, stanąłem na przedmiocie.
Cyferki natychmiast skoczyły w górę, pokazując liczbę '70.00'.
Niemożliwe.
Nie, nie może być.
Poczułem ogromną panikę ogarniającą moje ciało.
Po chwili cyferki znów się zmieniły. Jednak nie w oczekiwanym przeze mnie kierunku. Liczba wyświetlana przez wagę wzrastała. Najpierw powoli, jednak z czasem nabierała szybszego tempa.
Czułem mocno bijące serce i gorąco ogarniające cały mój organizm. Krzyczałem, widząc już rozmazany obraz.
Proszę nie.
Otworzyłem oczy, mocno wyciągając powietrze. Poczułem łzy gromadzące się pod powiekami.
- niemożliwe - szepnąłem
To nie może być prawda.
Sięgnąłem ręką po telefon leżący na nocnej szafeczce i wstałem z łóżka. Najciszej jak tylko potrafiłem wyszedłem z pokoju.
Wszędzie było ciemno. Powoli przeszedłem na drugą stronę korytarza i dotykając ściany ruszyłem w prawą stronę, w kierunku łazienki.
Delikatnie zamknąłem za sobą drzwi, powoli puszczając klamkę. Drżącą dłonią złapałem zamek i zacząłem go obracać. Przeklnąłem pod nosem, słysząc zgrzytnięcie mechanizmu. Miałem nadzieję, że śpiący rodzice tego nie słyszeli.
Odblokowałem telefon i włączyłem w nim latarkę. Rozejrzałem się dokładnie po ciemnej łazience, w poszukiwaniu wagi.
Zestresowane serce wciąż mocno kołatało, nie dając mi spokoju.
Podszedłem do urządzenia i uprzednio zdejmując z siebie ubrania wszedłem na nie.
50.5
Tylko nie to.
Dlaczego?
Czułem łzy napływające do oczu. Znów wszystko zepsułem.
Przecież wczoraj było tak ładnie.
No tak, wczoraj. Jadłem kolację z Penarem i rodzicami.
Jak mogłem tak zjebać?
Natan ty idioto.
Nie wyłączając latarki podszedłem do toalety modląc się, aby wszystko poszło szybko i po mojej myśli.
Spędzanie najbliższej godziny na toalecie nie tylko marnowało czas, ale też zwiększało ryzyko nakrycia przez rodziców.
A jednak coś w tym było takiego, że nie raz zmuszało mnie do poświęcania na to dnia. Chora chęć wyzbycia się całego jedzenia zajmującego moje drogi pokarmowe. Było to coś tak cholernie uciążliwego. Nie było ważne czy ma to nawet sens i tak każdego ranka pierwszym miejscem do którego zmierzałem była toaleta.
Głupia nadzieja, że dzięki niej będzie chociaż to 0,1 kg mniej na wadze.
Tym razem ta nadzieja zgasła.
Chuj
Wróciłem cicho do pokoju i usiadłem na brzegu łóżka. Położyłem się do tyłu i oparłem na łokciach. Następnie zacząłem podnosić i opuszczać powoli nogi, tak, aby nie dotknąć podłogi.
CZYTASZ
Amaryllis
Teen Fiction❗ TW ED ❗ °°° Dopiero teraz spojrzałam na nowego członka grupy. Zamarłam. On też. Stał na przeciwko, wpatrując się tylko we mnie. Wiatr kołysał jego brązowymi, falowanymi włosami. Delikatnie r...