V

41 6 1
                                    

- jak się dziś czujesz? -

- dobrze -

Źle

- zjadłeś śniadanie? -

- tak -

Niestety

- a jak Ci w szkole minął dzień? -

- okej -

O dziwo, lepiej niż w domu

- opowiedz mi coś więcej -

Muszę?

Kobieta lekko przechyliła głowę. Wyglądała na ciekawą tego, co powiem. Uśmiechnęła się.

- więc - zacząłem, obciągając rękawy swetra tak, by zakryć swoje dłonie. I tak ich nie widziała, ale ten ruch miał działanie odstresowywujące.

- więc mieliśmy dziś wf. Ale ja przesiedziałem całą lekcję. Z kolegą. Obaj nie ćwiczymy. Patrzyliśmy tylko i kibicowaliśmy -

- w co grała wasza klasa? -

- koszykówkę -

Przyjrzała mi się, podnosząc jedną brew. Proste, brązowe włosy, sięgające za ramiona, otulały jej okrągłą twarz.

- lubisz w nią grać? -

Pokiwałem energicznie głową.

- dlaczego? -

Dlaczego?

- bo to przyjemne. Fajnie jest móc odbijać piłką, nawet na nią nie patrząc. Wymijać razem z nią zawodników - wszystkich po kolei, a na sam koniec rzucać do kosza, po obrocie czy podknięciu i jeszcze trafiać. To jest takie, takie niesamowite -

Doktor Sosteno uśmiechnęła się jeszcze szerzej. To był szczery i pogodny uśmiech.

- długo grałeś? -

- zacząłem w czwartej klasie, czyli przez jakieś sześć i pół roku, zanim - urwałem zastanawiając się co powiedzieć dalej.

- zanim trafiłeś do szpitala -

- mama nie pozwala mi już grać. Nawet teraz. Ogólnie jedyne co mogę to chodzić na odcinku mój pokój - jadalnia - westchnąłem i odwróciłem głowę w stronę okna.

Zaraz za oknem znajdował się przyszpitalny skwer. Biała mgła unosiła się nieco ponad chodnikiem i trawą. Po środku placu stało duże i z pewnością bardzo stare drzewo.

- Natan? - spojrzałem na lekarkę, poprawiając się na krześle - Twoje życie nie musi tak wyglądać. Twoje myśli nie muszą cały czas krążyć wokół jedzenia. Ale to Ty musisz o to zawalczyć -

Poczułem się nie swojo. Poczułem ogromny wstyd i wstręt do samego siebie. Spuściłem wzrok na moje dłonie. Były ohydne.

Szara, wysuszona skóra, krzywe, połamane paznokcie i gdzieniegdzie pozdzierane skórki.

Cały ten czas czułem jej wzrok na sobie, a w mojej głowie wybrzmiewały jej słowa - ''ty musisz o to zawalczyć''.

Ale może ja właśnie nie chcę o to walczyć. Jaki to miałoby sens? Teraz już żadnego. Jak miałbym teraz być szczęśliwy i żyć? Jak? Po co? Dlaczego?

- chciałabym, żebyś coś przygotował na nasze kolejne spotkanie. Pomyśl i jak chcesz to spisz, jak nie to zapamiętaj, co odebrała Ci anoreksja? Liczy się wszystko, nawet te pozornie mało znaczące rzeczy -

Pożegnałem się z kobietą i razem wyszliśmy z gabinetu. Mama siedziała pod drzwiami, wyraźnie podirytowana. Gdy tylko nas zobaczyła od razu wstała.

AmaryllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz