IX

31 5 0
                                    

❗ TW KALORIE ❗
❗ TW WAGA ❗

Leżałem skulony pod kołdrą i kocem już od ponad godziny. Mimo to wciąż trzęsłem się z zimna.

Splotłem swoje palce, nie czując nimi nic.

Nie, jednak coś czułem. Czułem, że były cholernie zimne. Jakbym dotykał dłoni nieboszczyka.

Kościste i zimne palce jednej ręki odczuwały jedynie chłód drugiej.

Wyciągnąłem je spod koca, żeby na nie spojrzeć. Sucha od kilku miesięcy, popękana najbardziej w miejscach stawów, skóra wciąż była czarwona, po kilkugodzinnym spacerze.

Przytuliłem dłonie do swojej klatki piersiowej. Nie doznały jednak ciepła. Zamiast tego mogłem wyczuć bicie serca.

Powolne bicie serca.

Bardzo wolne.

Zamknąłem oczy i leżałem tak przez jakiś czas. Może kwadrans, może trochę dłużej. Po prostu zatopiłem się w dźwięku wydawanym przez własne serce.

Przypomniałem sobie jak to było, gdy byłem mały. Kiedy dostałem od rodziców stetoskop. Jak mogłem każdego dnia słuchać bicia swojego serca. Potrafiłem całe dnie spędzać na słuchaniu szybkich, rytmicznych uderzeń.

Teraz zdawało się być już zmęczone. Jakby nie chciało, lub nie mogło pompować tyle krwi co wcześniej. Uderzało też dużo ciszej.

Próbowałem dalej wsłuchać się w jego pracę. Dopiero słysząc pukanie do drzwi otworzyłem oczy i lekko się podniosłem.

Do pokoju weszła mama. W jednej ręce trzymała duży kubek, a w drugiej termometr. Kubek odstawiła na szafeczkę przy łóżku, a sama siadła na jego brzegu i wyciągnęła rękę w stronę mojego czoła.

- jak się czujesz? -

Nie czuję.

Wzruszyłem ramionami w nadzieji, że mimo grubego przykrycia, zobaczy mój ruch. Nie miałem siły odpowiadać.

Wyjęła termometr z plastikowego pudełeczka i włożyła mi go pod pachę, uprzednio odkrywając mnie i podnosząc moją rękę.

Dobrze, że sama sobie poradziła, bo nie dałbym rady.

Czekając przeszła się po moim pokoju. Książki leżące na podłodze podniosła i położyła na biurku. Zapaliła też lampkę przy nim, aby nieco rozjaśnić mój pokój. Zmrużyłem oczy.

Otworzyła jeden z zeszytów i zaczęła go przeglądać. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że był do zeszyt od historii.

Zostaw to.

Dlaczego akurat ten?

Musiałem przyznać, że miała doskonałe wyczucie. Wybrać ten jeden zeszyt, w którym rysowałem kościotrupy i wyliczałem kalorie.

Zajebiście.

Ciszę w pokoju przerwało pikanie. Chwilę mi zajęło zorientowanie się, że dźwięk wydawany jest przez termometr będący pod moją pachą.

Mama zostawiła zeszyt, zasłoniła okno i dopiero do mnie podeszła. Patrząc na termometr miała łzy w oczach. A może miała je już wcześniej, podchodząc do mnie?

- dalej Ci zimno? - spytała w końcu.

W odpowiedzi pokiwałem głową.

- wypij herbatę -

Pomogła mi usiąść i podała do rąk kubek. Widząc jak mocno przedmiot trzęsie się w moich rękach, przytrzymała go, gdy piłem.

Zaraz po pierwszym łyku wykrzywiłem się, czując ostry smak imbiru i słodkość miodu.

AmaryllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz