XIII

41 5 0
                                    


- środa. Wiecie czego to dzień? - zapytał Penare, siadając ciężko obok mnie.

- czego? - spytałem

- no właśnie niczego. Pieprzona środa. Dopiero połowa tygodnia, a ja już mam dość - jęknął kładąc się na ramię Naidiremy.

Brunetka ubrana, jak zwykle, elegancko uniosła wzrok znad telefonu i spojrzała na niego.

- zawsze tak mówisz - stwierdziła

- tylko 3 lekcje, przeżyjesz - dodała po chwili i znów zaczęła klikać w ekran telefonu.

- to aż 3 lekcje - odparł smutnym tonem, jak małe, zawiedzione dziecko.

Brunetka westchnęła i zablokowała komórkę.

- no chodź tu marudo - powiedziała obejmując go i przytulając mocno - dasz radę -

Chłopak jeszcze bardziej położył się na ławce. Lewą rękę wyciągnął, aby też objąć przyjaciółkę. Naidirema głaskała go lekko po boku.

- nie dam -

- dasz, jesteśmy z Tobą - spojrzała na mnie oczekując, że też coś powiem.

Przełknąłem ślinę, nie wiedząc co powiedzieć. Jak miałem go pocieszyć?

- pewnie nie będziemy za wiele robić - zacząłem nie pewnie - szybko minie czas i wrócimy do domu - dziewczyna zrobiła jeszcze większe oczy i pokręciła głową z niedowierzaniem.

- nie słuchaj debila, idziemy dziś na lody i... - zaczęła się zastanawiać, ręką przeczesując włosy Penara.

- na rower? - zapytał z nadzieją

- tak, na rower! - rzuciłem z radością i nieco za głośno, obracając się przodem do znajomych.

Brunet usiadł, a kąciki jego ust również powędrowały lekko w górę. Pokiwał głową, przekrzywiając ją lekko i w końcu wstał.

- to może jednak wytrzymam - z końcem jego słów rozbrzmiał dzwonek.

°°°

Siedziałem obok Amaici. Blondwłosa dziewczyna starannie przepisywała wszystkie działania z tablicy. Jej przybory leżały porozrzucane po całej naszej ławce. Co chwilę korzystała z kolorowych cienkopisów i zakreślaczy. Rysunki wykonywała starannie używając ekierki, linijki i cyrkla.

Zitta i Casper ścigali się które jako pierwsze rozwiąże poprawnie zadanie, a później sprawdzali swoje wyniki z tym, co pojawiało się na tablicy.

Starsza kobieta o krórtkich włosach i dość niskim wzroście siedziała przy biurku z uwagą przyglądając się, jak jedna z uczennic rozwiązuje zadanie. Kobieta co jakiś czas sięgała po filiżankę, w bladoróżowe róże, wypełnią kawą. Termos i swoją filiżankę przynosiła na każde zajęcia. Nalewała sobie kawy jakoś w połowie lekcji i piła ją, opowiadając nam o wszystkich aferach z pokoju nauczycielskiego.

Odwróciłem się do tyłu. Penare i Naidirema grali w statki. Kompletnie nie interesowała ich dzisiejsza lekcja. Gdy tylko chłopak wyczuł na sobie mój wzrok, również spojrzał w moją stronę, uśmiechając się szeroko.

Odwzajemniłem gest, po czym usiadłem przodem do tablicy.

- dobrze proszę Państwa, na tym skończymy - kobieta wstała od biurka, poprawiając zawiązaną na szyi apaszkę - do zobaczenia w piątek, tylko wyjdźcie po cichu -

Wszyscy spakowaliśmy rzeczy do plecaków i ruszyliśmy do szatni. Przeszedłem przez pomieszczenie, żegnając się ze znajomymi i wyszedłem na zewnątrz. Na parkingu przed szkołą zobaczyłem samochód taty. Ruszyłem od razu w jego kierunku.

AmaryllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz