Lucille fukała i prychała na wszystkich wokół siebie, mimo iż odsłonięto im oczy i poczęstowano wyjątkowo paskudną zupą. Nie była skłonna do rozmów, a za każdym razem, gdy Sam głupio pytał, co z nimi będzie, odpowiadała niemiło, że lepiej by było, gdyby to licho ich wzięło, a nie ci ludzie.
Strażnicy Gondoru, wraz z Faramirem na czele, zaprowadzili ich do swojej kryjówki, na którą wybrali sobie dość obszerną jaskinię. Hobbitka siedziała więc naburmuszona na skale i masowała obolałe pięty.
Zastanawiała się, co by było, gdyby Boromir znalazł się tutaj razem z nimi. Od początku zmierzał właśnie do Minas Tirith, wielkiej stolicy królestwa ludzi, aczkolwiek, Lucille doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że niebawem miasto mogło zostać zrównane z ziemią przez wojska Saurona, które w końcu widziała na własne oczy przed bramą Mordoru.
Ich największym atutem pozostawał fakt, że ich porywacze niewiele o nich wiedzieli, Boromira również zdziwiła wieść o tym, że kraina Shire naprawdę istniała — wcześniej uważał historie o ojczyźnie niziołków za bajki, które w dzieciństwie opowiadała mu lady Amarth do snu.
Ponadto, nie mieli pojęcia o tym, że Frodo niósł ze sobą Pierścień — broń, która Boromira doprowadziła na skraj szaleństwa. Lucille modliła się, aby tak pozostało.
— A zatem szpiegujecie dla orków? — Faramir zaszczycił ich wreszcie swoim towarzystwem, nie kryjąc wrogości. Lucille najeżyła się, gotowa rzucić w jego kierunku jakiś złośliwy komentarz, lecz oburzony Sam odezwał się jako pierwszy:
— Szpiegujemy? Wolnego!
— Kim więc jesteście? — zapytał ostro Kapitan Straży — Mówcie! — zarządził i usiadł przed nimi. — No już! — ponaglił ich.
— Jesteśmy hobbitami z Shire'u — oświadczył Frodo. — Nazywam się Frodo Baggins, a to są Lucille Goldwater i Samwise Gamgee — dodał.
— To twój ochroniarz? — Faramir wskazał głową na Sama.
— Ogrodnik — burknął w odpowiedzi Gamgee.
— Ja mogę być ochroniarzem — mruknęła Lucille.
— W to nie wątpię — zaśmiał się Faramir. — Całą drogę kopałaś Belega tak mocno, że musieliśmy mu nałożyć okłady z ziół na kolano.
— Dobrze mu tak — odwarknęła hobbitka. — Było mnie nie szarpać za włosy.
Faramir uśmiechnął się lekko pod nosem.
— A wasz przyczajony druh? — zapytał podejrzliwym tonem. — Ten pokraczny stwór? — sprostował. — Źle mu z oczu patrzyło.
Niezły jest, pomyślała Lucille. Liczyła jednak na to, że Gollum nie wpakuje ich w jeszcze większe tarapaty. Tylko tego by brakowało.
— Nikogo innego z nami nie było — skłamał Frodo, a Lucille zastanawiała się, dlaczego to zrobił. Czyżby liczył na to, że Gollum ruszy im na ratunek? Dobre sobie! Już raz usiłował ich zadźgać we śnie. Bez problemu przechytrzy strażników i zrobi to ponownie.
CZYTASZ
AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔
Fiksi Penggemar❝Z PRZEZNACZENIEM SIĘ NIE WALCZY.❞ AMARTH OD ZAWSZE TOWARZYSZYŁ CIEŃ TAJEMNICY. Samotność z biegiem lat stała się jej przekleństwem i błogosławieństwem. Oczy wędrownej elfki w pewnym momencie zaczęły się zwracać ku Zachodowi. Pragnęła zaznać spokoju...