Łatwiej było powiedzieć, niż zrobić. Kiedy kilka dni później, w weekend, stanął u boku uradowanej Mai na sali, czuł się jak skończony idiota. Ostatni trening zaliczył w szkole, na lekcjach wuefu, czyli ponad dekadę temu – bo na studiach jako jeden z nielicznych mężczyzn wybrał piesze wycieczki cztery razy w semestrze zamiast regularnych wizyt na siłowni czy chociażby basenu.
Idąc do groźnie wyglądających maszyn, z którymi nie do końca wiedział, co począć, rozglądał się dyskretnie, ale nigdzie nie zobaczył Laury. Nie spodziewał się za to, że...
– No nie wierzę! Seweryn?
Aż się wzdrygnął, głównie z zaskoczenia.
– O, hm. Cześć Kuba. – Odchrząknął zakłopotany. Zaciekawiona Maja też przystanęła. – Chyba się nie znacie, więc... Maju, to Kuba, mój znajomy ze szkoły.
– Miło mi poznać, tak oficjalnie, bo chyba się już mijaliśmy. – Gancarczyk uśmiechnął się imponująco. – Za to ciebie, Seweryn, widzę pierwszy raz. Nie wiedziałem, że chodzisz na siłownię.
– Cóż... Ja też nie wiedziałem.
W odpowiedzi Maja szturchnęła go w bok. A potem przystąpiła do mściwego ataku.
– Nie marudź. Ja wiem, że to pierwszy raz na siłowni i jesteś trochę spięty, ale spokojnie. Nie zginiesz.
Maja bywała złośliwa, chociaż rzadko. Seweryna zwykle to bawiło, lecz tym razem tylko rzucił jej naburmuszone spojrzenie. Kuba zaśmiał się.
– A ja mu się wcale nie dziwię, na początku też nie wiedziałem, gdzie się obrócić. Ale hej, mogę pokazać, co i jak, bez spiny. Nie jest tak strasznie, jak mogłoby się wydawać.
Seweryna zapiekła urażona duma. Uniósł głowę.
– Dam sobie radę, dzięki.
Kuba popatrzył na niego dziwnie – i może o sekundę dłużej, niż mógłby.
– No weź. Jestem dzisiaj sam, a we dwóch zawsze lepiej podnosić ciężary, chociażby ze względów bezpieczeństwa. Pogadamy, powspominamy stare czasy... Maju, pozwolisz, że porwę ci lubego?
– Jasne, ja i tak dzisiaj tylko bieżnia. I mam słuchawki, nie będę się nudzić.
Maja obdarzyła obu pogodnym uśmiechem. Ścisnęła dłoń Seweryna tuż nad nadgarstkiem, a potem lekko powidła palcami w dół, aż do zagłębienia dłoni. Wiedział, co próbowała mu powiedzieć, znał ten gest: „zrób to, będzie dobrze". Dostrzegał jeszcze jeden powód. Coś w spojrzeniu Kuby sugerowało, że chociaż spotkali się zupełnym przypadkiem, nie nalega bez powodu. Dlatego Seweryn oddał uścisk i z nieoczekiwanym towarzyszem ruszył na półpiętro, do strefy ciężarów. Niepewnie podszedł do pierwszego z brzegu sprzętu, wyławiając wzrokiem bieżnię powyżej, na której Maja już zaczynała bieg.
– Prr, koniku, najpierw rozgrzewka. – Kuba już stał w rozkroku, z rękami na bokach.
Już sam wstępny trening wystarczyłby Sewerynowi za cały wysiłek i nie wiedział, jak przetrwa resztę. Jeszcze dobrze nie złapał oddechu po energicznych skłonach, gdy Kuba wskazał głową na maszynę i szybko objaśnił, jak jej używać. Sam zasiadł tuż obok.
– Dobrze ci idzie – pochwalił po chwili. – Tylko nogę sobie popraw. Serio cię nie doceniałem. Nie wyglądasz na kogoś, kogo da się zaciągnąć na siłkę, bez urazy.
– To dlatego nie możesz się zebrać?
– W sensie?
– Nie ściemniaj. Chcesz mi coś powiedzieć, tylko nie masz pojęcia, jak zacząć, nawet kiedy Maja już nie może nas usłyszeć. Po tym wnoszę, że chodzi o Laurę.
CZYTASZ
My ✔️
Romance❝Obiecałeś mi, że będziesz mój. Sprawię, że dotrzymasz słowa.❞ Seweryn miał jedną oś wyznaczającą kierunek jego świata. Jeden nieosiągalny cel, jedno marzenie... jedną miłość: Laurę Skolimowicz. To dla niej poświęcił karierę, dla niej wrócił do znie...