≓ Rozdział 17 ≒

15 3 9
                                    

Parasol miał tylko jeden, a poza tym, czuł, że lepiej będzie spotkać się z Laurą jak najszybciej, dlatego następnego dnia, jeszcze przy wyjątkowo późnym i sennym śniadaniu, umówił się z nią na popołudnie.

A jak powieść? – zapytał na koniec, ale nie doczekał się odpowiedzi, więc tylko wzruszył ramionami i zabrał się za porządki.

O umówionej porze jak zawsze czekał przed domem Laury – i jak zawsze zdążył nieco zmarznąć, zanim wreszcie do niego wyszła. Tym razem zapobiegliwie ubrał cieplejszą bluzę, a szyję opatulił szalikiem, przytrzymywanym przez kurtkę.

– Parasol. – Laura wyciągnęła do niego rękę i uśmiechnęła się. – Dasz się wyciągnąć na spacer, czy znowu gdzieś biegniesz?

– Nigdzie nie biegnę. Jestem cały twój – odparł jak zwykle, ale natychmiast poczuł się niezręcznie. Jakby coś było nie na miejscu.

Przyjaciółka spojrzała na niego z ukosa, wciąż z tym dziwnym, nienaturalnym uśmiechem na twarzy, którego jeszcze u niej nie widział. Nagle zmarszczyła brwi i przybliżyła się do niego.

– Co to jest? – zapytała, trzymając coś w dwóch palcach.

Musiał się przyjrzeć uważniej, ale w końcu rozpoznał.

– To jest, moja droga, nowy element garderoby – zaśmiał się. – Izolująca warstwa z kociego futra. Ostatni krzyk mody czy coś.

– No nie mów, że kupiłeś sobie kota.

– Ja nie. Ale Maja ma dwa.

– I robiłeś sobie z nich okład na szyję czy co?

– Nie, raczej one robiły okład z mojego szalika.

– Aż się boję zapytać, z czego jeszcze...

– Laura, przestań.

Rozmowa urwała się na tym niezręcznym momencie. Przez chwilę szli swoją stałą trasą, milcząc – w zamyśleniu, lub, w przypadku Seweryna, w oczekiwaniu.

– No to opowiesz coś, czy to tajemnica państwowa? – zapytała w końcu Laura. – Jak było wczoraj? Dobrze się bawiliście?

Mężczyzna starannie ukrył zdumienie, ale w jego sercu pojawiła się nadzieja. Laura nie była zachwycona i nawet jej się nie dziwił. Skoro jednak pytała, co samo w sobie stanowiło ewenement, może jeszcze wszystko będzie dobrze? Może jakoś to sobie poukładają?

Wiedział, na co musi postawić: na absolutną szczerość, bo tak właśnie powinno być. I na pokazanie, że chociaż w jego życiu niespodziewanie pojawiła się kolejna bliska osoba, Laura wciąż może na niego liczyć.

– Tak, bardzo dobrze, aż byłem zaskoczony – odpowiedział lekko. – Nie zrobiłem z siebie kretyna, tak myślę... Chyba że Maja nie chciała mi dać tego do zrozumienia – dodał ze śmiechem.

 Szybko jednak spoważniał. Miał do powiedzenia coś ważnego – a przecież właśnie przypomniał sobie, że miał być z Laurą całkiem szczery.

– Ona jest bardzo miła, wiesz? – oznajmił nieco ciszej, jakby niepewnie. – I... hm, po prostu dobrze się przy niej czuję. Nie wiem, jak to ująć... ale pewnie wiesz, co mam na myśli.

Laura rzuciła mu jedno krótkie spojrzenie, ale milczała. A on nie wiedzieć czemu uznał to milczenie za wymowne, chociaż nie rozumiał, co miało mu przekazać. Chciał jeszcze coś powiedzieć, przynajmniej spróbować wyjaśnić, co mu chodzi po głowie, chociaż sam tego nie rozumiał, ale w tej sytuacji uznał, że lepiej się wycofać.

– Wróciłem naprawdę późno i rzeczywiście nie miałbym czasu przeczytać dokładnie twojego tekstu – dodał, już pewniej, z energią. – Ale dzisiaj nadrobię, obiecuję.

My ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz