≓ Rozdział 29 ≒

16 4 10
                                    

– Pan sobie chyba jaja robi!

– Proszę uważać na słowa.

Seweryn o mało co nie eksplodował ze złości. Miał ochotę rzucić się na znudzonego policjanta, który siedział naprzeciwko nich i przyjmował zgłoszenie. Nie zwracał uwagi nawet na Maję, która ściskała mu dłoń tak, że jej paznokcie wpijały mu się w skórę.

– Nie mam zamiaru – warknął. – Naprawdę moja partnerka musi się targnąć na życie, byście zaczęli szukać psychopatki, która ją nęka?

– Proszę pana, takie są procedury. – Policjant patrzył na niego ze złością, choć jego głos pozostawał irytująco spokojny. – Stalking ścigany jest z powództwa pokrzywdzonego, czyli, w tym wypadku, pani Jastrzębskiej jak mniemam, chociaż... No właśnie, właściwie nie mamy pewności, które z państwa jest śledzone. Gdyby jednak osoba nękana targnęła się na życie w wyniku stalkingu, stalker jest winny narażenia osoby trzeciej na utratę zdrowia lub życia. I jest to wykroczenie ścigane z urzędu. Takie mamy prawo.

– W takim razie prawo jest ch...

– To co w takim razie mam zrobić? – Maja szybko wpadła mu w słowo. – Niezależnie od tego, które z nas jest śledzone? Co mamy zrobić?

– Czekać. – Policjant wzruszył ramionami. – Póki co nie dzieje się nic takiego. Jeszcze raz, kogo państwo podejrzewają?

– Laura Skolimowicz. – Tym razem Seweryn opanował się na tyle, by nazwisko zaledwie wysyczeć. Przez zaciśnięte zęby.

– To pana...?

– Przyjaciółka.

– Konkretnie, proszę pana. Żona? Narzeczona? Była partnerka?

– Nic z tych rzeczy. Tłumaczyłem już, nigdy nie byliśmy parą.

Policjant oparł się wygodniej i zmierzył Seweryna wzrokiem, jakby go oceniał. Choć zachował kamienną twarz, jego oczy rozbłysły.

– Wie pan, to się rzadko zdarza, żeby to kobieta stalkowała mężczyznę, w dodatku bez wyraźnego powodu. Jest pan pewien, że to ona? I że nie ma żadnego powodu? Żadnych obietnic albo zobowiązań?

– Na litość boską, ile razy mam jeszcze...

– Tak, jest pewien. – Maja znów zacisnęła mu palce na dłoni. – Widział ją. Kilka razy. Rozpoznał jej charakter pisma. Rozmawialiśmy z jej aktualnym partnerem, potwierdził to. Innych połączeń nie ma.

– No to może, zamiast zgłaszać sprawę na policję, spróbuje pan z nią porozmawiać? – Tym razem policjant pochylił się nad biurkiem. – Albo z tym partnerem? Ja naprawdę rozumiem, że takie podchody mogą być wyczerpujące, ale z reguły wszelkie epizody wygasają z czasem. Stalker, którego państwo najchętniej widzieliby za kratkami, nudzi się i zajmuje swoim życiem. Nie ma powodu, by mieszać w to cały system prawa, i tak przeciążony. Ostatecznie nic się nie dzieje. Może te wszystkie... hm, spotkania, to czysty przypadek?

Seweryn prychnął jak rozjuszony kot.

– I co, włamała się do domu przez przypadek?

– Proszę przestać podnosić głos. – Głos komisarza stwardniał. – O ile mi wiadomo, nigdy nie odkryto, kto stał za tym włamaniem. Nie ma odcisków palców, nie wnosili państwo oskarżenia. Chyba że są jakieś poszlaki, o których jeszcze nie wiem?

Komisariat opuścili niewiele później, nie załatwiwszy absolutnie niczego. Policjant oczywiście przyjął zgłoszenie i spisał protokół, ale nie musiał nic mówić – jego zdegustowana mina wyraźnie świadczyła o tym, co sądzi o całej sprawie. Seweryn, obserwując go, uznał, że zaczyna rozumieć uczniów, który wypisywali hasła przeciwko policji na ścianach szkolnych toalet.

– Nie wierzę – warknął, gdy tylko wyszli na ulicę. – No nie wierzę. Jak można mieć ludzi aż tak gdzieś?

– I jeszcze ten tekst, „to się rzadko zdarza, żeby kobieta stalkowała mężczyznę." – Maja fuknęła. – Jakby facetów, nie mogły spotykać takie rzeczy. Jakby twoja płeć sprawiała, że to ma... nie wiem, mniejsze znaczenie?

– Albo w ogóle nie miało prawa wystąpić.

– No właśnie. Co za absurd!

Milczeli przez chwilę, zatopieni w swoich myślach.

– Nie, słuchaj, musimy to zrobić inaczej. – Mina Mai zdradzała, że już opracowuje jakiś plan. – Trzeba zebrać wszystkie kartki, nie tylko jedną, i znaleźć coś jeszcze. Może Kuba zgodzi się poświadczyć? On też chyba ma dosyć. Może...

Seweryn nagle zatrzymał się w miejscu i złapał Maję za rękę, patrząc przed siebie – dokładnie na czerwonego Hyundaia, w którym ktoś siedział. A rejestrację znał aż za dobrze. Zaklął i bez namysłu ruszył w stronę samochodu. Ukochana pospieszyła za nim.

– Nie! Poczekaj, co ty chcesz...

– Dokładnie to, co powiedział mi przed chwilą policjant. Porozmawiać z nią.

Ku zdumieniu Seweryna Laura nie odjechała, a widząc, że podchodzi do niej, uchyliła szybę, uśmiechając się szeroko.

– Co za... – zaczęła, ale on nie dał jej dokończyć.

– Skoro tu jesteś, na pewno wiesz, co jest tam. – Wskazał ręką za siebie. – Chodzi o komisariat policji. Przyszliśmy tam zgłosić pewną sprawę, bo, tak mi się wydaje, że możemy mieć stalkera. Stalkerkę właściwie. Wiadomo ci coś o tym?

Laura milczała. Uśmiech na jej twarzy zgasł.

– Tak myślałem. – Seweryn prychnął. – No więc, również dla twojej informacji, sprawa się toczy. Zbiorę tylko kilka dowodów, których nie brakuje, bo ktoś tutaj uwielbia ostatnio podrzucać śmieci do cudzych skrzynek, i zabawa w bieganinę na siłownię się skończy. Lojalnie cię ostrzegam.

– Proszę, proszę, jaki przy koleżankach zrobił się pan samczy, no nie do wiary. Bo co się stanie, pourywasz komuś nogi? Hej, Maju, wiesz, że po tym spotkaniu w parku...

– Och, odpieprz się wreszcie, dziewczyno!

Tym razem to Seweryn popatrzył ze zdumieniem na Maję – jego spokojną, uroczą Maję, która najwyraźniej nie była tak spokojna, jak myślał. Minęła go i pochyliła się w kierunku Laury.

– Ależ zabolało, gdy już nie ma służby, co? – warknęła. – Gdy nie ma już kim pomiatać i poprawiać sobie nastroju? Przecież wszyscy dobrze wiemy, co się stało: ja, Seweryn, nawet twój Kuba. Każdego dnia przed wszystkimi wystawiasz sobie taką opinię, że aż mi cię żal. Żal mi, bo smutne jest życie, w którym potrzebujesz wykorzystywać innych, by nimi manipulować i na tym budować swój mały światek. Życzę ci, by w końcu nastał dobry dzień, w którym poczujesz się chociaż odrobinę lepiej sama ze sobą. I zaczniesz traktować ludzi tak, jak na to zasługują.

Po tych słowach Maja ruszyła dalej ulicą. Seweryn, wciąż oniemiały, pospieszył za nią. Ale gdy się obejrzał, poczuł na plecach ciarki – bo czerwonego Hyundaia już nie było.


≓ ≓ ≓ ≓ ≓

Dawno nie było notatki ode mnie, a tymczasem "My" ma już ponad pięćset odsłon i sto dwadzieścia gwiazdek! Bardzo dziękuję Wam za to, że jesteście, czytacie i zostawiacie po sobie ślad, bo to bardzo motywuje do regularności 💕


A sytuacja w fabule robi się coraz bardziej napięta... Jak myślicie, Laura przepuści taką zniewagę?

Wasza Flow


My ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz