3. Hańcza

674 88 98
                                    

Kochani, niektórzy wiedzą, inni się dowiedzą. Hańcza, a konkretnie werbalizacja jego postaci namieszała mi mocno w głowie. Do tego stopnia, że miałam spory problem z pisaniem o innych bohaterach. Nie chciałam, aby stworzony Miszka, albo Milo przypominali komuś Hańczę.

Z uwagi, iż jestem miłośniczką polskiego HH, wrzucam Wam nutę, która mi towarzyszyła każdego dnia, podczas tworzenia "Kto kogo bardziej" 😘

✨✨✨

5 czerwca 2009

Przejażdżki na motocyklu mają wadę i zaletę. Jest blisko, czuję ciepło jej ciała, jej dłonie na brzuchu, kask na łopatce. To miłe, na szczęście nie rozpraszające. Wadą jest brak możliwości rozmowy, zapoznania się, zbliżenia. Dlaczego to wada?

Bo od początku mam poczucie, że dany nam czas, jest w kredycie.

Pierwszy raz od zawsze, parkuję w podziemnym garażu, przywożąc ze sobą pasażera. Nakładam płachtę na motor uważając, by nie zahaczyć nią o lusterko auta i piszę na szybkiego SMS-a do brata, że pojawię się z kobietą, bo... pierwsza zasada rodowa brzmi: „Nie sprowadzamy dup na mieszkanie". No to mam! Połączenie od Przemo.

– Co? – pytam na szybkiego, a Liczi marszczy brwi i prycha pod nosem.

– Znasz zasady. Kogo ty, kurwa, sprowadzasz? – syczy ostro wkurwiony, słyszę to w jego głosie.

– Żonę – odpowiadam prześmiewczo i chwytam Liczi za rękę. – Żony mi nie zakażesz – kpię bezczelnie.

– Łamiesz zasady – odpowiada ostrzegawczym tonem. – Kto to?

– Kobieta, z którą mam zamiar spędzić resztę życia – ciągnę dalej szopkę.

– To chyba szybko umrzesz, coś czuję – odzywa się Lidka słodkim głosikiem w tle, aż parskam do telefonu.

– Wejdziemy, zabiorę kilka rzeczy i wyjdziemy – uprzedzam Przemo, już opanowując śmiech po słowach Liczi.

– Wyprowadzasz się? – dopytuje zaskoczony Przemo.

– Urlopuję – podsumowuję i mlaskam, gdy wchodzimy do windy. – Widzimy się za dwie minuty, Bienio, zluzuj wora.

Kończę rozmowę i naciskam przycisk z numerem piętra. Lidka patrzy mi prosto w oczy, jakby chciała sprowokować, usłyszeć co nieco, dowiedzieć się, ale zaprzeczam, kręcąc głową i całuję ją w skroń.

Całuję kobietę w skroń! Co się ze mną dzieje?

– Jestem niczym persona non grata – mamrocze i chichocze na koniec.

– Nie jesteś, tylko łamię niepisaną zasadę – odpowiadam, odsłaniając się przed kobietą. Liczi unosi głowę i nie mogę się powstrzymać, by jej nie pogłaskać po brodzie. – Nie sprowadzamy kobiet do domu.

– Czyli „dymacie dupy" z dala od azylu – odpowiada, uśmiechając się krzywo.

– Potrafisz skrócić historię mojego życia w dwóch zdaniach – przekomarzam się.

A w domu, dopiero zaczyna się jazda!

Lidka wchodzi jako pierwsza, zaś Bienio zamiast się, kutas, zamknąć w swoim pokoju, sraczu, łazience, gdziekolwiek, to wyłazi na korytarz w stroju jakim go Pan Bóg stworzył, przepasany ręcznikiem i ściekającą wodą z włosów. Jebaniec!

– Myślałem, że wolisz wyższe. – Przemo nie umie odpuścić. Opiera się o ścianę, wiąże łapy na klacie i lustruje Liczi celowo, jakby chciał ją onieśmielić.

8. KTO KOGO BARDZIEJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz