Kochani ❤️ rozdział na życzenie od pani-em 😁
🎈🎈🎈
Hańcza
Widok wiotczejącej Liczi w rękach tego skurwiela, nie powoduje, że odbiera mi rozum, co nie znaczy, że nie zamiera mi serce.
Zamiera!
Mimo to, chwytam za broń i pamiętając, że policyjna kurwa ma przed sobą długą drogę życia za murami więzienia, przeładowuję i strzelam w nogę.
Nóż upada z nieprzyjemnym dla ucha dźwiękiem, Sęku puszcza Lidkę i łapie się za udo, więc strzelam drugi raz w to samo miejsce, ze świadomością, że kuśtykać może na jednej nodze, a walić sobie gruchę, lewą łapą.
– Skurwielu – pieje, próbując zatamować tryskającą krew z dłoni i uda.
Mam to totalnie w chuju! Podchodzę i wypierdalam mu bombę na ryj, aż mdleje. Dopadam do Lidki i chociaż nadal boli mnie łapa po postrzale, ogólnie to mam gorączkę, a jak wiadomo, facet z temperaturą trzydzieści osiem stopni Celsjusza, to już spisuje testament, chwytam żonę w ramiona i kładę na łóżku.
Liczi łapie spazmatyczne oddechy, więc na szybkiego podwijam jej sweter i zaciskam mocniej szczęki, zauważając, że nóż trafił centymetry od płuca, oby nie w płuco, bo lekarzem nie jestem, tylko wspinaczkowcem z zamiłowania, więc na ranach się, co nieco znam!
– Mówiłam – szepcze, kiedy biorę z łóżka apteczkę. – Mówiłam ci...
– Tylko już teraz nie gadaj, bo wypływa więcej – warczę, naciskając na ranę. – Gdzie Martyna? – zagaduję do żony, a ona się uśmiecha kącikami ust. – Lidka?
– Miałam nie gadać – odpowiada i kaszle.
Kurwa! Nie mogę tu zadzwonić na pierdolone pogotowie, bo mnie zamkną, nas zamkną! To nie Kraków, gdzie mam pewność, że Miron z kolegami przymknęliby oko, to nie Radom, gdzie drogą łańcuszkową inspektor Antoniunowicz potwierdzi moje słowa.
– Kurwa, Pietrasik by nas opatrzył! – mamroczę sam do siebie.
Pietrasik!
Wyciągam telefon i robię szybkie połączenie do ekipy, chociaż wracając do domku, już do nich dzwoniłem.
– Gdzie jesteście? – szepczę, naciskając na ranę żony.
– Za Grójcem – odpowiada mi Remik. – Qbek dostał zielone światło, Miron pozwolił nam na bomby świetlne, Struzik pożyczył, za niespełna godzinę będziemy.
– Może być za późno – szepczę, czując, że adrenalina miesza się z wymęczeniem organizmu od rany. – Mam Sęku z postrzelonym udem i dłonią. Dostał w ryj, nieprzytomny. Martyna... – cmokam.
– W łazience – dopowiada Liczi.
Uf, a więc nie uciekła.
– Martyna w łazience, a Lidka ma ranę kłutą pod płucem.
– Propozycja? – pyta Remik, prawie warcząc. – Jeśli wezwiesz mendy...
– Dzwońcie do Pietrasika, niech mnie instruuje, co mam robić.
Nastaje chwilowa cisza po ich stronie.
– Dzwonię do Hiszpana – kwituje brat.
– To cywil! – jęczę. – Ja go nawet za dobrze nie znam!
– Dzwonię, ja ci to załatwię. W kontakcie.
Zaciskam szczęki, ale nie potrafię powiedzieć bratu, że nie chcę, aby ktokolwiek z okolicznych mieszkańców wiedział. O czymkolwiek! Lecz nie potrafię odmówić, mając na względzie sytuację, której sam nie ogarnę, a oni są stanowczo za daleko.
![](https://img.wattpad.com/cover/360083315-288-k800403.jpg)
CZYTASZ
8. KTO KOGO BARDZIEJ
RomansaÓsma część cyklu "Z wyboru". Kraków (akcja dzieje się również w województwie Pomorskim i Mazowieckim). Drogi czytelniku! Witam Cię po raz kolejny i zapraszam do poznania historii opartej na kontynuacji "Królestwa z Piasku", kiedy Lidia i Hańcza post...