Układ

45 13 53
                                    


Wrrrr..wrrr...wrrrrr.... wibracje telefonu wbiły się w moją głowę, niczym wiertarka w ścianę. Skrzywiłam twarz, boleśnie odczuwając skutki wypitego wczoraj alkoholu.

- Lexi wyłącz ten cholerny budzik!- wystękałam, ale telefon wibrował dalej- Lexi?

Otworzyłam jedno oko i kiedy moje ciało odzyskało kontakt z mózgiem, zdałam sobie sprawę, że nie znajduje się w swoim pokoju, ani tym bardziej w swoim łóżku.

Podniosłam się tak szybko, że zakręciło mi się w głowie. Gdzie ja jestem? Co się do cholery wczoraj stało? Kiedy zobaczyłam koszulkę Nicka leżącą na podłodze, wspomnienia zeszłej nocy wróciły do mnie ze zdwojoną siłą. O nie! O nie! O nie! O nie! Spojrzałam w dół, nie miałam na sobie majtek.

- Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa!- wstałam z łóżka, miotając przekleństwami.

Nicka nie było w pokoju. Czyżby zabawił się ze mną i mnie zostawił? To do niego podobne, ale czemu zostawił tu koszulkę...i swój telefon...wraz ze swoimi butami...i...resztą rzeczy. To był jego pokój! To cały czas był jego pokój!

Tyler zaprowadził mnie wtedy do jego pokoju! Czyżby celowo chciał, żeby Nick nas przyłapał? Złapałam za majtki, obciągnęłam sukienkę w dół i wybiegłam z pokoju, po drodze zgarniając swoje szpilki. Nie zadałam sobie nawet trudu żeby włożyć je na stopy.

Musiałam ulotnić się stąd zanim wróci. Co ja sobie do cholery myślałam? Jak mogłam się z nim przespać! To nie miało być tak! Jak mogłam pozwolić, żeby dostał co chciał! Byłam wściekła na niego, ale najbardziej sama na siebie, że wystarczyło trochę alkoholu a ja już rozłożyłam przed nim nogi.

Walnęłam się otwartą ręką w czoło biegnąc po schodach w stronę wyjścia. Z pomocą Google Maps, odnalazłam najbliższy przystanek autobusowy, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.

Na telefonie miałam osiem połączeń nieodebranych od Carrie i o dziwo nawet dwa od Lexi. Odpisałam im tylko „żyję, zaraz będę" wiedząc, że nie ucieknę przed spowiedzią. Ludzie w autobusie dziwnie się na mnie patrzyli. Nie miałam czasu przejrzeć się w lustrze, ale chyba nie wyglądałam tak źle. Czy dziewczyna wracająca w sukience i szpilkach wywołuje aż taką ciekawość i karcące spojrzenia?

Nareszcie dotarłam do pokoju, ściągając szpilki z obolałych nóg. Były piękne, ale zupełnie nie nadawały się do chodzenia.

- Cholera dziewczyno gdzieś ty była, chciałam już zgłosić zaginięcie- od progu naskoczyła na mnie Carrie. Lexi na szczęście nie było w pokoju.

- Cóż...strasznie się wczoraj upiłam i....zasnęłam w jednym z wolnych pokoi- paplałam na poczekaniu.

- Yhyym tak jasne...wpadłaś może na odkurzacz?- zapytała z kpiącym uśmieszkiem.

- O czym ty mówisz?- bolała mnie głowa i nie miałam ochoty ciągnąć tej rozmowy.

- O twojej malince- Carrie wskazała na swój obojczyk, a ja pognałam do lustra odgarniając włosy.

- Co za pieprzony...niech go szlag!- krzyczałam. Nie pamiętam żeby mi ją zrobił, z resztą nie wiele pamiętałam z tego wieczoru.

- Tak, odkurzacze bywają nieznośnie...dalej będziesz kłamać, czy opowiesz mi o zeszłej nocy?- Carrie złożyła ręce.

-Ehhh dobra! Ale NIKOMU ani słowa, zamorduję cię jeśli komuś powiesz!- zagroziłam jej palcem- więc...noc spędziłam z ...Nickiem.

- Wiedziałam!- wydarła się Carrie, wyrzucając ręce w górę jakby coś wygrała- jak było?

The Day I Met You ⭐️w trakcie korekty⭐️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz