NICK
Obudziłem się, kiedy słońce przebijające przez szpary w żaluzjach, zaczęło razić mnie w oczy. Zerknąłem w bok,ale Lori nie było w łóżku, musiała więc wyjść do łazienki. Wyciągnąłem się wygodnie, prostując zdrętwiałe kończyny, to przeklęte łóżko nie nadawało się na dwie osoby. Patrzyłem w sufit, rozmyślając o zeszłej nocy.Dobrze było mieć ją chociaż na chwilę, potrzebowałem tego i nie chodziło tylko o seks.
Nasze postanowienie trzymania siebie na dystans, dawało mi się we znaki. Tęskniłem za nią każdego dnia i za każdym razem toczyłem walkę sam ze sobą, żeby tylko do niej nie przyjechać. Widziałem jak kręcili się przy niej inni faceci, ale postanowiłem nie urządzać kolejnej sceny zazdrości, nie zaprowadziłoby to do niczego dobrego. Wczoraj była taka spokojna, patrzyła na mnie w sposób, który w sekunde robił ze mnie pozbawioną mózgu papkę.
Ta dziewczyna miała moje serce w garści i mogła zrobić z nim co zechce. Byłem jak zagubiony szczeniak,a jednak z ochotą zatracałem się w tym raz za razem. Nasza relacja nie była zdrowa i zdecydowanie odbiegała od ideału, ale jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie miała w sobie takiego ognia, nie potrafiła sprawić że nie umiem już nawet myśleć o nikim innym. Myśl, że miałbym się z nią rozstać sprawiał mi dosłownie fizyczny ból, nie wiem czy potrafiłbym to znieść i nie chciałem się o tym przekonywać.
Z rozmyślań wyrwał mnie szczęk otwieranego zamka. Lexi weszła do pokoju, ciągnąc za sobą walizkę.
- Cześć Lexi- podskoczyła, gdy usłyszała mój głos.
- Nnnick...co tu robisz?- wyjąkała, starając się nie patrzeć na mój nagi brzuch.
- Śpię- wzruszyłem ramionami, zakładając ręce pod głowę, kołdra zjechała mi poniżej pępka.
Lexi z całych sił starała się nie patrzeć, ale jej mocno czerwony rumieniec wskazywał na co innego. Musiałem przyznać, że bawiło mnie jej zakłopotanie za każdym razem kiedy byłem obok. Wiedziałem,że na nią też działa mój urok.
- Hmm gdzie Lori?- zapytała, spuszczając wzrok.
- W łazience, tak myślę- odparłem z uśmieszkiem.
- Okej- wyszeptała,odwracając się do mnie plecami.
Wyglądała dziś trochę inaczej niż zwykle. Miała na sobie zwykłe niebieskie jeansy i cienki, bardziej dopasowany sweterek. Nic specjalnego, ale chyba pierwszy raz założyła coś w swoim rozmiarze, rezygnując z workowatych spódnic. Nie mogłem zrozumieć jakim cudem te dwie mogły się tak od siebie różnić. Dlaczego wciąż była taka nieśmiała? Z takim wyglądem mogłaby mieć każdego faceta na tej uczelni.
-Nie wyglądasz na zaskoczoną- powiedziałem, na co zerknęła na mnie z ukosa.
- Ciężko za wami nadążyć, ale spodziewałam się tego- wzruszyła ramionami, rozpakowując walizkę.
Miała fioła na punkcie porządku. Lori po prostu wrzuciłaby tą walizkę prosto do szafy.
-Dobrze, że nie była sama- dodała po chwili.
- Miała dość udaną noc- uśmiechnąłem się cwaniacko i postanowiłem trochę się z nią podroczyć .
- Cóż, mam nadzieję że tylko na jednym łóżku- odparła z przekąsem.
- Kto powiedział, że to było łóżko?- zagryzłem wargę, żeby się nie roześmiać, widząc jej minę.
- Wybacz,że pytam ale czy nie mieliście dać sobie więcej przestrzeni?- spojrzała na mnie chyba po raz pierwszy odkąd weszła.
- Taki był plan...ale twoja siostra jest, sama wiesz- poruszałem znacząco brwiami- trudno utrzymać ręce przy sobie.
- Okej okej- uniosła ręce, żeby mi przerwać.
CZYTASZ
The Day I Met You ⭐️w trakcie korekty⭐️
Roman pour Adolescents❤️Pierwsza część trylogii❤️ _______________________________ Lori jest zbuntowaną imprezowiczką z burzliwą przeszłością, lubi pakować się w kłopoty i nie przestrzega żadnych zasad.Razem ze swoją siostrą bliżniaczką Lexi, zaczyna studia na jednej z Ka...