Czekając w pokoju Lori, aż się wyszykuje, zastanawiałem się co miała na myśli Deb. Lori przyciągała kłopoty jak magnes, to było dla mnie jasne od pierwszego spotkania. Jednak coś w jej wyrazie twarzy, mówiło mi że Deb miała na myśli coś jeszcze.
Martwiła się o tą imprezę i czułem, że nie chodziło tylko o pity tam alkohol. Lori w końcu wyszła z łazienki. Miała na sobie czarne, skórzane spodnie i obcisły czarny top na ramiączka. Włosy rozpuściła w gęste fale, wyglądała jak zwykle smakowicie.
Nie znalem jej przyjaciół i miałem nadzieję, że nie będę musiał z nikim się dzisiaj o nią bić. Pociągnąłem ją na kolana, chcąc zaznaczyć, że należy tylko do mnie. Pocałowałem ją głęboko w usta, wywołując w niej jęk.
-Gotowy?- zapytała, gładząc mnie po policzku. Przytaknąłem, idąc za nią do wyjścia.
Czekaliśmy na podjeździe na jej przyjaciółkę Alex, która miała po nas przyjechać. Zajechała czerwonym, oldschoolowym mustangiem pięć minut później. Dziewczyny rzuciły się sobie w ramiona, piszcząc przeraźliwie jak nastolatki.
-Cześć suko- przywitała ją Alex- skopię ci dupę za to, że tak długo się nie odzywałaś.
-Też cię kocham- wykrzywiła się do niej Lori.
-A to jest ten twój Nick?-przeniosła swoją uwagę, mierząc mnie wzrokiem, na co Lori przytaknęła głową.
- Cholera stara, jeśli każdy facet tam tak wygląda, to chyba zmienię uczelnie- dodała, patrząc na mnie z uznaniem.
-Głupia jesteś- Lori walnęła ją w ramię.
-Miło cię poznać, jestem Alex- wyciągnęła do mnie rękę.
-Nick- odwzajemniłem uścisk.
Alex była wierną kopią Lori, nie licząc kółka w nosie i mocniejszego makijażu. Obie miały ten sam styl i ten sam, energiczny temperament. Bardziej przypominała siostrę Lori, niż jej prawdziwa siostra.
Deb miała rację, te dwie to żywe srebra i chodzące kłopoty. Z rozbawieniem przysłuchiwałem się jak trajkotały do siebie w samochodzie, śmiejąc się i przekrzykując nawzajem. Lori co jakiś czas odwracała się tylko, puszczając mi oko.
Podjechaliśmy pod dom, w którym odbywała się impreza. Widząc nas jeden z chłopaków wyszedł nam na spotkanie.
-Hall!- krzyknął chłopak i porwał moją dziewczynę w objęcia.
-Matty- Lori odwzajemniła się tym samym.
-Cholera dziewczyno, gdzie przepadłaś?- Matt trzymał ją za ramiona, przyglądając jej się jakby szukał ran na ciele.
-Irvine- Lori wzruszyła ramionami- Matt, to jest Nick...mój chłopak-przedstawiła mnie.
-Chłopak?- powtórzył Matt z niedowierzaniem i uścisnął mi dłoń.
-Tak, chłopak- uśmiechnąłem się krzywo, nie wiedząc czym wywołane jest jego zaskoczenie, ale Matt tylko uśmiechnął się przyjaźnie.
Weszliśmy do środka, puszczając dziewczyny przodem. Matt szedł koło mnie, torując mi drogę między ludźmi.
-Stary powonieniem przybić ci piątkę. Jeszcze nigdy nikomu nie udało się usidlić Hall- śmiał się Matt.
Nie zabrzmiało to ani trochę wrednie, więc przybiłem mu piątkę. Wydawał się być całkiem w porządku. Kiedy wyszliśmy do ogrodu, Matt krzyknął do grupki osób stojącej przy stole z alkoholem.
-Ej ludzie, zobaczcie kto do nas wrócił- krzyczał, wskazując palcem na Lori.
Ku ogólnej radości, chwycili Lori w swoje objęcia. Koleżanki ściskały ją po kolei, a koledzy zamykali w żelaznym uścisku, podnosząc ją nad ziemią.
CZYTASZ
The Day I Met You ⭐️w trakcie korekty⭐️
Teen Fiction❤️Pierwsza część trylogii❤️ _______________________________ Lori jest zbuntowaną imprezowiczką z burzliwą przeszłością, lubi pakować się w kłopoty i nie przestrzega żadnych zasad.Razem ze swoją siostrą bliżniaczką Lexi, zaczyna studia na jednej z Ka...