Równia pochyła

29 9 1
                                    

Po południu pojechałam na stadion, dziś dzień kolejnych rozgrywek. Stwierdziłam,  że nie mogę go dłużej unikać, w końcu uczymy się na jednej uczeli, więc to nie uniknione że będziemy na siebie wpadać.
Stałam w rządku razem z innymi cheerleaderkami, czując jak kokaina dodaje mi energii, jednak nawet ona nie mogła powstrzymać mnie przed zerkaniem w jego kierunku. Kiedy nasze oczy się spotkały, poczułam mrowienie w całym ciele,tak jakby przyciągała mnie do niego niewidzialna siła. Patrzył na mnie chwilę i odwrócił wzrok, stając do mnie plecami.

-hej ślicznotko, dawno cię nie widziałem-to Tyler wyrwał mnie z zamyślenia, rozgrzewając się przy linii bocznej.

-hej Tyler...tak jakiś czas mnie nie było- uśmiechnęłam się z grzeczności.

- przykro mi z powodu tego co się stało- zerknął w kierunku Nicka.Czy cały kampus już o tym wiedział?- muszę już iść, ale daj znać jakbyś chciała coś porobić- mrugnął do mnie okiem i odbiegł na środek boiska.

Przez cały mecz starałam się dawać z siebie wszystko,jednak nie było to łatwe słysząc bez przerwy imię Nicka przez nadawanie komentatora. Za każdym razem gdy słyszałam  "Nick" moje serce zrywało się niebezpiecznie. Rozgrywki zakończyły się drugą wygraną dla naszej drużyny, ale nie mogłam wykrzesać z siebie odrobiny radości. Powlokłam się więc do szatni,kiedy ktoś zastąpił mi drogę.

-Lori, witaj kochanie- zaszczebiotała mama Nicka, porywając mnie w objęcia.

-Amber?- spojrzałam na nią zdziwiona.

- przyjechałam tylko mecz, jak Nick był mały, zawsze kibicowałam mu z trybun- uśmiechała się z czułością na myśl o jedynym synu.

- tak,cóż to bardzo miłe z twojej strony- wykrzesałam z siebie trochę uśmiechu.

-kiedy znowu nas odwiedzisz?Muszę pokazać Ci nasze SPA- poruszała zachęcająco brwiami.

-Amber wybacz ale ja...my już...my już nie- nie mogłam tego z siebie wydusić, czułam jak łamie mi się głos.

-co zrobił?- nawet dla jego matki było to coś oczywistego.

- to już nie ważne Amber, oszukał mnie- połykałam łzy. Tak bardzo polubiłam tą kobietę,  że czułam się tak jakbym robiła jej krzywdę moimi słowami. Amber objęła mnie czule, szepcząc mi we włosy.

- przykro mi skarbie- popatrzyła na mnie przepraszająco, chociaż nie była niczemu winna- zawsze jesteś u nas mile widziana.

-dziękuję, jesteś kochana- uśmiechnęłam się smutno.

-Nicholas- Amber spojrzała gdzieś w przestrzeń ponad moim ramieniem. Nick stał z zawieszoną torbą na ramieniu i nam się przyglądał. Amber patrzyła na niego z surowym wyrazem twarzy.

- ja już pójdę, miło było cię widzieć- otarłam łzy wierzchem dłoni i odmaszerowalam w stronę wyjścia. Zanim dotarłam do drzwi, usłyszałam jeszcze za plecami jej głos:

- co jej zrobiłeś Nicholas?

-mamo proszę...- bronił się Nick.

- kocham cię synu, ale to co robisz tym dziewczynom...w życiu nie chodzi tylko o seks, myślałam że tym razem będzie inaczej- Amber była porządnie wzburzona i dziękowałam jej za to w duchu, nie słyszałam reszty ich rozmowy, chciałam jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od Nicka i jego cholernego zapachu.

Tydzień upływał mi na wykładach i treningach, za każdym razem gdy widziałam Nicka, wymienialiśmy się tylko przelotnymi spojrzeniami. Ból zdawał się ustępować z każdym dniem, ale uczucie pustki dawało o sobie znać za każdym razem kiedy zostawałam sama. Koks sprawiał, że czułam się wolna jedynie przez czas jego działania, Nick wydobył ze mnie długo skrywane uczucia, sprawił że moje życie nabrało kolorów, a teraz czułam że spadam w przepaść bez dna. Jednego dnia nawet postanowiłam spotkać sie z Davem, był zaskoczony moim telefonem, ale natychmiast zgodził się na spotkanie. Spędziliśmy razem cały dzień na plaży, pokazał mi jak się surfuje, śmiejąc się ze mnie za każdym razem kiedy spadałam z deski. Wiedziałam, że pragnie ode mnie czegoś więcej, jednak było mi to obojętne tak długo jak wypełniał mój czas i odwracał uwagę od Nicka. Wymienialiśmy kilka przyjacielskich smsów dziennie i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Był świetnym facetem i bardzo go polubiłam, najbardziej podobało mi się to, że na nic nie naciskał, czekał cierpliwie aż dam mu jakiś znak.

The Day I Met You ⭐️w trakcie korekty⭐️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz