Przez cały tydzień starałam się unikać Nicka ze wszystkich sił. Po zajęciach, które ze sobą dzieliliśmy, wybiegałam z auli jak najszybciej mogłam, starając się nie patrzeć w jego kierunku. Miałam okropny mętlik w głowie, nie wiedziałam co myśleć o całej tej sprawie, a seks w łazience pogorszył tylko sytuację. Dave zasypywał mnie wiadomościami z propozycją spotkania, postanowiłam że nie mogę dłużej traktować go w ten sposób, w końcu przez ostatni czas był wobec mnie taki cierpliwy i przyjacielski.
- Lori?- odebrał po drugim sygnale.
- cześć Dave, przepraszam że się nie odzywałam- uśmiechnęłam się, choć przecież nie mógł mnie zobaczyć- masz ochotę gdzieś wyskoczyć?
-jasne , przyjadę po ciebie o 18- zaproponował.
- świetnie, do zobaczenia- pożegnałam się.
Dave zjawił się punktualnie o 18, czekając na mnie na parkingu pod akademikiem. Stał oparty o swoje auto, uśmiechając się do mnie z daleka. Wyglądał dziś wyjątkowo przystojnie w swojej kurtce bejsbolowej i okularach słonecznych. Podszedł do mnie żeby mnie przytulić.
-witaj piękna- uścisnął mnie dłużej niż zwykle.
-to co dziś robimy?- zapytałam z ciekawości.
- chcę pokazać ci pewne miejse, znalazłem je przypadkiem- odpowiedział z błyskiem w oku.
Nie Jechaliśmy długo, po mniej więcej 20 minutach Dave skręcił w wąską uliczkę, przy której stały stare, zapomniane budynki. Zerknęłam na niego zaskoczona, ale tylko uśmiechnął się tajemniczo. Zatrzymał samochód przy jednym z obskurnych budynków, był większy niż pozostałe. Nad wejściem wisiał do połowy oberwany szyld "Teatr Arlekin". Kiedy Dave wysiadł z samochodu, okazało się że celem naszej wycieczki był właśnie ten stary, zapomniany teatr. Poprowadził mnie do bocznego wejścia i otworzył zasuwę w zakurzonych drzwiach, puszczając mnie przodem. Moje oczy musiały przyzwyczaić się do mroku po tym jak zamknął je za nami i poprowadził nas w głąb teatru. Na podłodze walały się pożółkłe plakaty przeróżnych spektakli i wydarzeń, biletowa budka zionęła pustką a z purpurowych, drapowanych kotar opadał drobny pyłek. W powietrzu unosił się zapach staroci i zwilgotniałego drewna. Dave złapał za jakiś drążek i pociągnął w dół. Wokół sceny rozbłysło ciepłe światło reflektorów, ukazując mi wielki, czarny fortepian. Westchnęłam głośno i uśmiechnęłam do niego przejęta. Było magicznie i idealnie.
- wiedziałem, że ci się spodoba- powiedział zadowolony.
- jest cudownie, możemy tam wejść?- wskazałam w stronę sceny, ciesząc się jak dziecko w sklepie z cukierkami.
Weszlismy małymi schodkami na pokrytą kurzem scenę, Dave zniknął za kurtyną grzebiąc w jakimś wielkim pudle. Po chwili wrócił w jednej ręce dzierżąc kilka świeczek, a w drugiej butelkę wina i dwie lampki. Zapalone świece ustawił na fortepianie, czyniąc to miejsce jeszcze bardziej magicznym i mrocznym jednocześnie. Czułam jakbym sięgnęła w głąb swojej duszy. Spojrzałam w kierunku widowni, materiał siedzeń był porwany i naznaczony zębem czasu, ale w wyobraźni widziałam siedzących tam, elegancko ubranych ludzi. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
- to najlepsze miejsce w jakim byłam- wykrzyknęłam radośnie.
- pasuje do ciebie- odpowiedział. Jak to możliwe, że tak dobrze wiedział co może mi się spodobać.
Starłam kurz z obitego skórą siedzenia i zasiadłam przy fortepianie. Otworzyłam czarną pokrywę i nacisnęłam palcami klawisze. Instrument był potwornie rozstrojony i brakowało kilku sztuk, ale dźwięk który się z niego wydobywał, pasował to tego miejsca jak ulał. Przyłożyłam obie ręce do klawiszów i zaczęłam grać, powolne pierwsze nuty Chopina. Dave podszedł bliżej, wpatrując się we mnie z zaskoczeniem. Echo niosło się po całym teatrze , czułam jakbym znalazła się w całkiem innej bajce.
CZYTASZ
The Day I Met You ⭐️w trakcie korekty⭐️
Jugendliteratur❤️Pierwsza część trylogii❤️ _______________________________ Lori jest zbuntowaną imprezowiczką z burzliwą przeszłością, lubi pakować się w kłopoty i nie przestrzega żadnych zasad.Razem ze swoją siostrą bliżniaczką Lexi, zaczyna studia na jednej z Ka...