☆ Rozdział 6 ☆

364 24 24
                                    

Narracja pierwszoosobowa

POV Arion:

Obudziłem się przed budzikiem, była godzina 6.38. Postanowiłem wstać i wykonać poranną rutynę. Spojrzałem się w lustrze, aż zamarłem. Miałem całe czerwone oczy od łez. Przemyłem twarz zimną wodą i ogarnąłem fryzurę. Wyglądałem jak siedem nieszczęść. Westchnąłem cicho i zacząłem ogarnąć łóżko, następnie ubrałem się i zszedłem na dół. Z powodu wczorajszego dnia nie pogadałem z ciocią oraz nie zjadłem kolacji. Postanowiłem ją przeprosić. 

- Cześć ciociu - przywitałem się - Przepraszam, że wczoraj wszedłem do domu bez słowa i na dodatek zamknąłem się w pokoju. Zachowałem się bardzo niepoprawnie. 

- O boziu Arion! - przebiegła z salonu ciocia Sylwia - Jak ty wyglądasz! Co się stało?! Spokojnie nie musisz mnie przepraszać. Wybaczam - uśmiechnęła się lekko - Chodź siadaj, zjedz śniadanie. Nie możesz się spóźnić do szkoły! 

- Dziękuje. No to smacznego - życzyłem cioci

- Wzajemnie Arion - odpowiedziała 

Razem zaczęliśmy jeść śniadanie i mniej więcej wyjaśniłem jej, dlaczego tak źle się zachowałem. Ciocia mnie słuchała dokładnie i kazała mi się nie przejmować. Skłamałem trochę, że niby pokłóciłem się z kolegą z klasy, bo chciał ode mnie spisać pracę domową z języka angielskiego. Nie chciałem już jej martwić. Kiedy skończyliśmy jeść, wziąłem talerze i zacząłem zmywać. Po skończonej czynności wziąłem drugie śniadanie, które było przygotowane na stole, spakowałem je i wyszedłem z domu, żegnając się z ciocią

Kiedy szedłem w kierunku szkoły zobaczyłem... mężczyznę w kapturze? Kim on jest i co on tutaj robi? Skupiłem wzrok na jego twarzy i widziałem poza kapturem jego twarz, zdziwiłem się widząc pół podrapanej twarzy. Co mu się stało? Widząc mnie zawołał moje imię, więc do niego niepewnie  podszedłem. 

- Witaj Arion, dobrze, że ciebie widzę - powiedział nieznajomy - Skąd on mnie zna? 

- Dzień dobry? Z kim mam przyjemność rozmawiać? - zapytałem, przyznam się zacząłem się bać

- A no bo my się nie znamy. Nazywam się Bailong - odpowiedział - Mam pewien pomysł, jak odegrać się na Victor'rze Blade. Pewnie chcesz mu dorównać umiejętnościami piłkarskimi nie mylę się? 

- Przepraszam, ale skąd o nim wiesz? Jak to się odegrać? - zapytałem lekko przerażony - Co masz przez to na myśli? 

- Mój drogi Arion'ie. Victor'a znam od bardzo dawna, to długa historia - oznajmił - Jestem świadomy tego, co się stało wczoraj pomiędzy wami. No to jak będzie? 

Wahałem się przez chwile. Szczerze mówiąc, byłem ciekaw co ma Bailong przez to na myśli. Postanowiłem więc, żeby kontynuował

- Nie jestem pewien, będę musiał się nad tym zastanowić- odpowiedziałem - Tylko wyjaśnij mi, na czym będzie polegała ta oferta? 

- Przykro mi, ale nie mogę zbyt wiele zdradzić - powiedział mrocznie - Jedynie co mogę powiedzieć to zaoferować ci trening piłkarski z moją drużyną. Przykro mi, nie mam za wiele czasu - nagle dał mi jakąś karteczkę z jego imieniem i numerem telefonu - Jeśli przemyślisz sprawę to zadzwoń albo zostaw wiadomość o swojej decyzji. Do usłyszenia niedługo. Trzymaj się Arion'ie Sherwind - odmachując na pożegnanie

Po skończonej rozmowie z Bailong'iem ruszyłem w kierunku lekcji fizyki. Za jakiego grzechy, dawać fizykę na 8.00 rano?!

POV Victor:

Szedłem w kierunku szkoły z niechęcią. Nie spałem pół nocy, z powodu wczorajszego dnia. Poczułem się głupio, tak odrzucając Arion'a. Podczas kiedy chodziłem z głową w chmurach, zobaczyłem Arion'a i jakiegoś mężczyznę w kapturze. Postanowiłem ich szpiegować. Nagle nieznajomy zdjął kaptur i od razu go rozpoznałem. To był Bailong. Co on tutaj na jabłonię robi?! Czego on chce od mojego Arion'a. Chwila, czy ja powiedziałem mojego? Nieważne. Co on planuje?!

The Dark True - KyouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz