☆ Rozdział 13 ☆

351 18 8
                                    

Narracja pierwszoosobowa

POV Victor:

- Wchodźcie do środka - powiedział kapitan, prowadząc mnie i Romę do jednego ze swoich pokoi i za nami zamknął drzwi.

Słyszałem o tym, że kapitan ma bogatych rodziców, ale i tak robił wrażenie. Ricardo kazał nam się rozgościć, a sam zajął się poszukiwaniem swojego laptopa. Gdy przedmiot został odnaleziony, usiadł obok mnie na kanapie i otworzył urządzenie.

- Tak właściwie to czego my szukamy i jaki to ma związek z Arion'em? - zapytał Nishiki, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić

- Arion zaginął, a my musimy go odnaleźć - powiedział kapitan, wpatrując się w pulpit laptopa

- Jak to zaginął? Przecież tym powinna zająć się policja, a nie banda piłkarzyków z drużyny - powiedział oburzony Roma, ale przerwałem jego bezsensu spory. W normalnych okolicznościach to byłby obowiązek służb odnaleźć Sherwind'a, ale jeśli w tym palce maczał Piąty Sektor, to musimy zdać się na siebie.

- Piąty Sektor maczał w tym palce, a służby zostały powiadomione już dawno, ale oleli sprawę. Przynajmniej tyle wiemy na chwilę obecną. Będzie dobrze, jak się dowiemy, kto jest trenerem tego cyrku i jest Arion - powiedziałem ze spokojem w głosie.

Roma wyglądał na gorzej zagubionego, niż na lekcji matematyki. Wymieniłem z kapitanem porozumiewawcze spojrzenie i kiwnęliśmy głowami do siebie. No to kolejny raz musiałem tłumaczyć to samo. Mam nadzieję, że tylko Ricardo nie wypapla o wyznaniu miłości Arion'a. Powoli z Ricardo tłumaczyliśmy po kolei, co się wydarzyło ostatnio pomijając to, co Roma powinien mieć gdzieś. Nishiki słuchał i przytakiwał czasem zadał jakieś pytanie do tego, a ja z kapitanem staraliśmy się to w miarę łatwo wyjaśnić. W końcu nasza historia dobiegła końca i zapytaliśmy co o tym sądzi.

- Wow... Takiego zwrotu akcji się w życiu bym nie spodziewał - przyznał, drapiąc się po brodzie - Chwila... A ty Victor nie byłeś przypadkiem jednym z Cesarskich? - zapytał nagle Nishiki, na co niezbyt chętnie się do tego przyznałem - W takim razie, czemu nie ostrzegłeś Arion'a przed tym całym Bailong'iem i tym czymś? - zapytał, zastanawiając się oraz próbując doszukać się drugiego dna w sprawie - Chyba już nie należysz do tej organizacji? Mam taką nadzieję przynajmniej - skierował się do mnie.

Czy on naprawdę myśli, że dalej przynależę do Piątego Sektoru, podczas gdy wspólnie walczymy o powrót normalnej piłki? Byłem zirytowany tym, że w ogóle tak pomyślał. Ricardo oburzył się na te słowa podobnie co ja.

- Zwariowałeś Roma? Victor nie należy do Piątego Sektora już od dawna - odpowiedział mu z oburzeniem.

Nie no wiedziałem, że to będzie marnowanie czasu. Roma na nic nam się tu nie zda. Czemu Di Riggo musiał go ciągnąć do tej sprawy? Jak Roma nijak się nie przyda w tej sprawie, to kapitan już może sobie dół kopać. Trudno, nowego kapitana się wybierze w drużynie, znajdzie się ktoś, kto doprowadzi rewolucję do końca... A może lepiej po finałach? W końcu ktoś musi doprowadzić drużynę do zwycięstwa i obalenia Piątego Sektora. Roma patrzył na mnie, a ja strzeliłem zimnym spojrzeniem w jego stronę

- A ty co milczysz? Dlaczego nie powiedziałeś Arion'owi, żeby uważał na tego całego Bailong'a czy jak mu tam - zapytał mnie, jednocześnie lustrując spojrzeniem.

Znakomicie, czyli jestem tym złym, który jest winny zniknięciu Sherwind'a. Może, jakbym nie odrzucił jego uczuć, by inaczej by się to potoczyło. Szczególnie teraz, że sam nie wiem czy naprawdę się w nim zakochałem.

- A myślisz, że nie chciałem ostrzec go przed Bailong'iem i tą zgrają? - zapytałem wkurzony, a Ricardo położył swoją dłoń na moim ramieniu

- Spokojnie Victor, bo nic nie dojdziemy w sprawie Arion'a, a chyba nie zależy nam na kłótni - powiedział, próbując mnie uspokoić - Może chcecie jakiejś herbaty albo coś słodkiego? - zapytał, aby rozluźnić atmosferę

The Dark True - KyouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz