Narracja pierwszoosobowa
POV Arion:
Poranek zacząłem od treningu indywidualnego. Odbiegałem swoją kondycją od innych, ale powoli ten poziom przestał być, aż taką przepaścią, jak na początku. Teraz jestem znacznie silniejszy niż wcześniej, a to zasługa programowi treningów ułożony przez Piąty Sektor. To był długi męczący trening. Pod koniec moich męczarni w sali treningowej zjawił się Tezcat. Był sam, co było dla mnie dziwne, bo często pojawia się z Bailong'iem. Może mi się coś w głowie poprzestawiało? Może się znowu ulotnił, jak to miał w zwyczaju. Tezcat podszedł do mnie z butelką wody
- Hej, może już koniec na dziś? Trenujesz już dość długo, wiesz? - odezwał się przyjaznym głosem, podając mi butelkę wody oraz ręcznik. Wziąłem ręcznik i przyłożyłem go do twarzy. Był taki miękki, jak poduszka. Marzy mi się mała drzemka, bo już padam z nóg, a dzień dopiero się zaczął. Tezcat zaśmiał się na ten widok, a ja oderwałem twarz od ręcznika spojrzałem na niego zdziwiony - Ty chyba nawet nie czujesz, że już południe jest. Siedzisz na tej sali treningowej od dziewiątej i bez przerwy trenujesz - powiedział rozbawiony, podając mi butelkę wody.
- Nie przesadzaj, robiłem przerwy trochę, ale muszę trochę popracować nad wytrzymałością. Jako kapitan nie mogę odbiegać od innych. Muszę się jakoś przyłożyć do tego - powiedziałem zdeterminowany, po czym pochyliłem butelkę prosto do moich ust. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo spragniony byłem, aż Tezcat nie podał mi wody - A swoją drogą, gdzie Bailong? - zapytałem przyjaciela, na co ten wzruszył ramionami
- Nie wiem… Żebym ja to wiedział, co ten idiota znowu wymyślił… Czasem sił na jego humorki nie mam - westchnął ciężko - Stwierdził, tylko że ma coś pilnego do załatwienia i poszedł sobie. Mówił, że zjawi się jeszcze przed kolacją - dodał, stwierdzając, że nie ma się co nim martwić.
Tezcat powiedział, abym się nie przemęczał już na dziś, ponieważ jak złapię kontuzję, to dopiero wtedy będzie problem. Zaproponował, abym odpoczął sobie trochę, bo w końcu padnę ze zmęczenia. Zasugerował, że możemy wcześniej zjeść jakiś mały obiad, a potem się zobaczy. Opuściliśmy salę treningową i gadaliśmy sobie na różne tematy, aż w końcu nasza rozmowa stoczyła na temat Bailong'a. Idąc do kuchni postanowiłem zapytać
- A tak właściwie to jak długo on należy do Piątego Sektora? W sensie ja od niedawna, a ty jesteś najdłużej tutaj i pewnie wiesz, kto, kiedy dołączył - zapytałem, podchodząc do lodówki.
Tezcat w zamyśleniu podrapał się po brodzie i starał mi się jakoś odpowiedzieć. Wyciągając z lodówki coś, co nadawałoby się do zjedzenia, wstawiłem do mikrofalówki, aby podgrzać. Tezcat chyba trochę posmutniał, na co zapytałem go, czy powiedziałem coś nie tak, ten tylko zaprzeczył głową.
- Nie, jest w porządku Arion tylko pomyślałem, że to drugi rok by już był. Bailong wiele o sobie nie mówi nawet tym, z którymi jest od początku w drużynie. Jedynie z dwiema osobami załapał wspólny język. No teraz już trzy, ale nie wiem, czy tak to mogę nazwać... - odpowiedział na moje pytanie, na co ja zapytałem go, z kim Bailong złapał najlepszy kontakt - Początkowo nie chciał z nikim gadać, a że wtedy byłem kapitanem, był na mnie skazany. Zaprzyjaźniliśmy się po jakimś czasie, ale ten o sobie dużo nie mówił nigdy. Nie naciskałem na niego. Skoro coś mu uniemożliwia, to ja to akceptuję i w pełni go rozumiem. Drugą osobą była ta, która mu pokazała, że w piłkę można grać trochę inaczej, niż na dyktowanych warunkach z Piątego Sektora. Polubili się dość szybko i nawzajem się uczyli i trenowali oraz oczywiście zacięcie rywalizowali ze sobą - opowiadał Tezcat, a ja z zaciekawieniem słuchałem opowieści przyjaciela.
Kiedy usłyszałem dźwięk mikrofali, wyjąłem z niej jedzenie i nałożyłem nam na dwa małe talerzyki. Szybko zorientowałem się, że nie wyjąłem nam jakiegoś narzędzia, aby posłużyć się przy posiłku. Tezcat uśmiechnął się lekko i powiedział, wskazując ręką, że pałeczki są w drugiej szufladzie od lodówki. Skinąłem głową i znalazłem tam, gdzie mówił. Ja chyba nigdy nie zapamiętam, gdzie, co jest. Podałem przyjacielowi jedną parę pałeczek, a sobie zostawiłem drugą i zajęliśmy się posiłkiem. Kazałem dokończyć mu opowieść, bo naprawdę mnie to zaciekawiło. Z kim Bailong miał dobre relacje? Chciałem bliżej poznać osobę, która mi w jakimś stopniu pomogła.
CZYTASZ
The Dark True - KyouTen
Fanfiction- - - - ♡- - - - Arion Sherwind - czternastolatek, promyczek światła swojej drużyny. Jego życie nie jest usłane różami, ponieważ skrywa jeden sekret, którego boi się wyznać tej osobie... jest to miłość do Victor'a Blade. ~ Victor Blade - dawny czło...