☆ Rozdział 24 ☆

237 15 15
                                    

Narracja pierwszoosobowa

POV Roma:

Po powrocie ze szkoły wróciłem do domu wymęczony treningiem. Ale trener nam dowalił trening, że nie mam siły już na nic. Siedziałem rozwalony na swoim łóżku i rozmyślałem nad sensem egzystencji, kiedy do mnie zadzwonił Victor. Odebrałem od niego telefon i przywitałem się z nim, po czym powiedział mi, że trzeba coś działać w sprawie naszego przyjaciela Arion'a. Przyznałem mu rację i wskazałem adres swój adres, na wypadek gdyby nie wiedział, gdzie mieszkam. No Blade nigdy u mnie nie był, więc pewnie nie wiedział. Zapytałem go, czy wie jak tam trafić, po czym usłyszałem, że za dwadzieścia minut wpadnie. No to pięknie, a taki bałagan mam w pokoju u siebie, że matka by mnie zabiła, jakbym wprowadził tu kogoś... No nic udałem, że jest git. Przynajmniej mama późno z pracy wraca i będzie cisza. Ale ten bałagan trzeba zgarnąć

- Pewnie. Ja się nigdzie z domu nie ruszam, więc czekam. Rodzice późno wracają z roboty - oznajmiłem mu w odpowiedzi.

Pożegnaliśmy się tymczasowo i odłożyłem telefon. No pięknie Roma teraz weź ogarnij ten pokój, zanim przyjdzie mój gość. Zgarnąłem jakieś szpargały z biurka jakieś szpargały na szybko do szuflady ze wszystkim i starałem się przez ten jakże krótki czas sprawić pozory porządku w pokoju. Gdy już uporałem się z porządkami stwierdziłem, że skoro mamy zajmować się sprawą znalezienia naszego kumpla, to muszę znaleźć tę teczkę... Rozglądając się po pokoju nigdzie nie mogłem jej znaleźć

- No jasny pies... Przecież to gdzieś tutaj było! - powiedziałem sam do siebie, próbując przywołać poszukiwany przedmiot

Zerknąłem jeszcze pod łóżko, no i znalazła się moja zguba. Wyciągnąłem rękę po tekturową teczkę i wyjąłem ją spod łóżka. Przetarłem ją rękawem bluzy i otworzyłem przedmiot, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu. No i teraz to jestem gotowy. Położyłem przedmiot na biurku, po czym usłyszałem dzwonek. Kurcze szybki jest. Ledwo zdążyłem ogarnąć ten pokój, a ten już tarabani dzwonkiem. Wyszedłem ze swojego pokoju, a dzwonek coraz agresywniej został naciskany. Krzyknąłem, że już idę otworzyć drzwi, aby Victor oszczędził mój biedny dzwonek i jeszcze biedniejsze moje uszy. Zerknąłem przez Jezusowego zdrajcę, czy to na bank on, a nie na przykład sąsiadka, co ma problem dosłownie o wszystko. No cóż, nie miałem ochoty się z nią konfrontować. Za drzwiami stał Victor i chyba był już znudzony tym czekaniem. Otworzyłem drzwi, wpuszczając go do środka

- Dłużej się nie dało, Roma? - przywitał mnie z lekką irytacją w głosie. Ale on miły jest, chyba jednak wolę nie zadzierać z nim, chociaż i tak skomentowałem.

- Bardziej nie dało się nawalać w ten dzwonek - zaczepiłem go, co chyba było moim błędem, bo spojrzał na mnie ostrzegającym spojrzeniem i oznajmił, że nie chciał od razu mi finansować nowego dzwonka, na wypadek gdyby go jednak rozwalił. A szkoda, bo już miałem nadzieję, że pozbędę się tego dziadostwa, z którego moja sąsiadka korzysta prawie codziennie w podobny sposób, jak Victor przed chwilą.

Po tym jakże miłym powitaniu go w progach mojego domu poprowadziłem Victor'a w stronę mojego pokoju po drodze, zgarniając laptopa z salonu. Weszliśmy do mojego pokoju, a Victor rozejrzał się po pomieszczeniu. Zanim zdążył coś powiedzieć powiedziałem, aby nie zwracał uwagi na lekki nieład w pokoju, na co tylko kiwnął głową, że u niego w pokoju wcale nie jest lepiej. Wzrok Victor'a powędrował w kierunku mojego biurka, a dokładniej w kierunku grubej teczki. Zapytał mnie o jej zawartość, a ja, nie ukrywając satysfakcji z tego oznajmiłem mu

- Liczyłem na to, że o to zapytasz, Victor - powiedziałem, biorąc przedmiot do rąk i mu ją podałem. Napastnik badającym spojrzeniem spojrzał na mnie, a potem na teczkę, po czym przyjął ode mnie przedmiot - To wszystko, co wiemy w sprawie Arion'a. Wszystkie dane, jakie posiadamy zostały posegregowane, aby miało to ręce i nogi - wyjaśniłem mu i poleciłem, aby sobie otworzył ją i przejrzał zawartość.

The Dark True - KyouTenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz