James z trudem zachowywał spokój. Nie chciał być opanowany, nie kiedy siostra... brat Syriusza prawie się zabił. To go wewnętrznie rozdarło mimo, że nawet go nie znał poza boiskiem do Quidditcha. W końcu Syriuszowi, nieważne jak bardzo chciał to ukryć, na nim zależało i martwił się o brata (chociaż chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że ma brata).
Poza tym jak można być opanowanym w takiej chwili? Powinien krzyczeć, zamartwiać się i w ogóle. Tyle, że on to wszystko robił, ale w środku. Nie chciał pokazać Regulusowi, jak bardzo jest przejęty i zestresowany sytuacją. Musiał być rozsądny, podejść do sprawy z głową, jak zawsze, gdy sam albo któreś z jego przyjaciół (częściej to drugie) miało jakiś problem.
- A więc, Reg. Powiesz mi dlaczego? - zapytał w końcu po długim spacerze w milczeniu.
Szli właśnie po opuszczonych korytarzach Hogwartu. Regulus miał spuszczoną głowę i zaciskał swoje żylaste dłonie na zielonej... sukience. James stwierdził, że to musi być okropne - musieć chodzić w sukienkach, chociaż się tego nie chce, mimo że to nie współgra z tym, jak się czujesz.
- Bo to jest bez sensu. - powiedział Regulus.
- Co jest bez sensu?
- Wszystko. - wzruszył ramionami. - Wstajesz, idziesz się umyć, a w lustrze widzisz swoje zhańbione ciało. Ubierasz się w kolejny ciuch, w którym wyglądasz jak dziewczyna. Siedząc w ławce, nauczyciel mówi do ciebie per ona. Znajomi mówią per ona. Wszyscy, bo boisz się powiedzieć prawdy. Ale nie tylko tego się boisz. Wpadasz w sieć kłamstw i sposobów na zapomnienie, a jedyne o czym tak naprawdę zapominasz to... ty sam. I... i ta osoba... - Regulus zatrzymał się nagle. - Dlaczego ci to w ogóle mówię?
James spojrzał mu w oczy. Były pełne żalu, strachu i złości. Czemu on tyle przeżył? Przecież miał tylko 15 lat. Nie zasługiwał na tak skomplikowane życie. N i k t na to nie zasługiwał.
- Reg. Możesz mówić, ale jeśli coś jest dla ciebie zbyt ciężkie, to nie mów. Czasem po prostu trzeba się wygadać, twojemu bratu zazwyczaj to pomaga, a ja zawsze wysłucham.
Regulus nie przerwał kontaktu wzrokowego. Wpatrywał się w orzechowe oczy Gryfona.
- A ciebie? - spytał, cały czas patrząc się w niego.
- Co mnie?
- Kto ciebie wysłucha?
To pytanie zaskoczyło Jamesa. Miał cudownych przyjaciół, czyli Remusa, Petera i Syriusza. Ten ostatni był nawet jak brat. Miał innych również świetnych znajomych - Marlene, Mary, Lily, Frank, Alice. Oni wszyscy go wspierali i na pewno, gdyby poprosił o pomoc, to by pomogli, a gdyby potrzebował wysłuchania, to zostałby wysłuchany. Problem w tym, że on nigdy nie prosił o pomoc. Nigdy nie pokazywał, że coś nie gra. Pokazywał szczęście, radość, czy wkurzenie na powierzchowne rzeczy. Nigdy jednak smutku, łez innych niż te wzruszenia lub bólu po treningu, ani wymęczania. A czasem był wymęczony.
- Gdybym potrzebował, to ktoś by okazał mi wsparcie. - powiedział wreszcie.
- A nie potrzebujesz?
- Nie.
- To czemu wyszedłeś wcześniej z tej imprezy?
- Uczepiłaś się tego, co? - zaśmiał się James, ale po chwili uświadomił sobie, że użył żeńskiego zaimka. - Uczepiłeś, przepraszam, po prostu trochę ciężko mi się przestawić.
- Jasne, wiem. W końcu nie wyglądam jak chłopak, nie? Jeszcze w tej okropnej sukience. Ale tak uczepiłem się.
"W końcu miało nikogo tam nie być", dodał w myślach. "Miałem być sam. Wtedy nie przeprowadzałbym tej rozmowy", chciał powiedzieć, ale tego nie zrobił.
CZYTASZ
stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR
Fanfic"Regulus Black od zawsze o tym marzył. Czemu miałby tego nie chcieć? Jego życie było jak stłuczona szklanka. Nikt nie wiedział, że jest chłopakiem, widzieli w nim dziewczynę. Od urodzenia cierpiał, widząc krzywdę, która działa się jego bratu. Płakał...