16 - feathers.

322 20 24
                                    

Ponad tydzień.

Tyle dokładnie minęło od jego ostatniego spotkania z Potterem twarzą w twarz. Mówili sobie przelotne cześć, ale nic poza tym. James wtedy silił się na uśmiech i Regulus starał się to odwzorowywać, mimo, że wcale nie czuł się szczęśliwy. Przerażał go również fakt, że to Potter może być w posiadaniu jego sekretnego pudełka. Pod jego uśmiechem, dostrzegał milion niewypowiedzianych gróźb. Na jego miejscu wykrzyczałby to sobie prosto w twarz.

Krzyczałby o tym, jak żałosny jest. Krzyczałby, że jeśli czegoś nie zrobi, to wszyscy się dowiedzą o jego beznadziejnym  p r z y z w y c z a j e n i u. Krzyczałby, że powie wszystko Syriuszowi. Krzyczałby o tym, jak okropnym czynem było pocałowanie go. Krzyczałby, że jest słaby. Krzyczałby tak głośno.

Merlinie, byłby w stosunku do siebie naprawdę złym człowiekiem.

James Potter natomiast nie miał ani grama czegoś złego w sobie. Pomagał bezwarunkowo, wspierał bezwzględu na wszystko. Był dla niego dobry, zdecydowanie  z a  dobry.

Całą tą swoją opiekuńczością i dobrocią serca cholernie irytował Blacka.

Gdyby Potter był mniej sobą, Regulus może nie przejmowałby się tak bardzo tym, że zrobił coś nie tak. Bo zrobił. Ten pocałunek wtedy był zdecydowanie niewłaściwym, dlatego też Potter stwierdził, że zapomnienie o całej sytuacji będzie najlepszym wyjściem i oczywiście miał rację. Tylko, że Regulus nie chciał zapominać i to było jeszcze bardziej niewłaściwe.

Tak szczerze, to Regulus nie miał pojęcia czego chciał, bo z kolei wizja związku z Jamesem (co na pewno się nigdy nie zdarzy) wydawała się straszna. Może po prostu pragnął zatopić się w jego idealnych ustach i zapomnieć o wszystkich i wszystkim w około?

Tak, to by było coś cudownego.

Szkoda tylko, że to jedynie fantazja, która nie miała racji bytu.

- Hej, Reg. - głos Pandory wyrwał go z rozmyślań.

- Och, cześć Pand. Co tam?

- Mam dwa pytanka. - dziewczyna mówiąc to, związała swoje blond dredy w kucyk. - Pierwsze: masz pracę z eliksirów?

Regulus pokręcił głową. Ostatnio coraz trudniej było mu się skupić na lekcjach i nauce, przez przeróżne wydarzenia w jego życiu. Oczywiście wciąż miał całkiem dobre oceny i był jednym z lepszych uczniów w klasie, ale nie przykładał się do tego tak jak kiedyś i jeden troll w dzienniczku nie zrobiłby mu różnicy. Prace często spisywał od Barty'ego, który ogarniał zdecydowanie lepiej od niego OPMC, a chociaż eliksiry starał się robić samemu - był to jeden z niewielu przedmiotów na których naprawdę mu zależało - to teraz kompletnie nie miał do tego głowy. Rozpraszały go i zajmowały całą przestrzeń w pamięci przede wszystkim trzy sprawy: okres, który niestety nie zniknął w momencie określenia swojej tożsamości, spotkania Śmierciożerców i okropieństwa z tym związane oraz James Potter.

- Dobra. To jak od kogoś przepiszę to dam też tobie. - Pandora uśmiechnęła się delikatnie do niego, a on przypomniał sobie, dlaczego tak dobrze było mieć z nią kiedyś dormitorium. - A po drugie widziałeś gdzieś mojego brata?

- Pewnie obściskuje się z Bartym. - mruknął pod nosem, czując ukłucie zazdrości.

Obecnie był na tym etapie, w którym nie chcesz być z tą osobą, ale wciąż jesteś o nią zazdrosny.

- Możesz powtórzyć, bo strasznie głośno tu jest? - Pandora najwyraźniej nie dosłyszała.

- Nie, nie mam pojęcia, gdzie jest twój brat. - oznajmił głośniej i wtedy ujrzał Jamesa Pottera, który z opuszczoną głową przemierzał samotnie korytarz. Nieświadomie wgapił się w jego sylwetkę, śledząc jego ruchy.

stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz