6 - i have someone.

504 33 60
                                    

TW: samookaleczanie, atak paniki

Mam nadzieję, że czytając tę książkę wszyscy najpierw zapoznali się z tw w notce, ale jeśli nie, to wstawiam ostrzeżenie przed rozdziałem.
_______________________________

Wiktoria Black była szukającą w drużynie Slytherinu, więc Regulus Black też, o czym zdążył zapomnieć przez ten tydzień pełen wrażeń. Przypomniał mu o tym Barty, który o 7 rano w sobotę obudził go, mówiąc, że Evan poszedł na śniadanie jakieś 30 minut temu, bo przecież mają trening.

Tak więc teraz Regulus stał na mrozie (jest koniec stycznia, do cholery, mogliby odwołać treningi!), głodny, bo na śniadanie pójść nie zdążył, trzęsąc się z zimna i ze stresu, bo właściwie nie rozmawiał jeszcze z Rabastanen Lestrengem, szóstorocznym, który był kapitanem drużyny i obrońcą. Evan, który grał na pozycji pałkarza, uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.

- Będzie dobrze, Reg, Rabastan to spoko gość.

Kapitan przyszedł spóźniony o pięć minut, ale nikogo to nie zdziwiło. Rodolphus, siódmoklasista będący ścigającym, tylko westchnął na kolejne spóźnienie brata.

- Nie wzdychaj, tylko zaczynamy trening. - powiedział, po czym sam wskoczył na miotłę. - No raz, raz!

Regulus szybko wzleciał w powietrze, a wtedy już nic się nie liczyło. Tylko miotła i złota piłeczka, nic więcej. Przez cały styczeń, aż do teraz, nie było treningów, dlatego zdążył zapomnieć, jak cudowne to było uczucie i jak bardzo to kochał.

Kiedy wznosił się w powietrze czuł się wolny.

Chociaż teraz, kiedy wreszcie powiedział prawdę o sobie ważnym dla niego ludziom, było z nim nieco lepiej, to wciąż się bał. Poza tym rodzice jeszcze nie pisali, ani go nie widzieli, a zdawał sobie sprawę, że to raczej nieuniknione, że w końcu się dowiedzą "jak skandalicznie zachowuje się ich córka". Regulus chciałby mieć chociaż trochę nadziei na to, że go zaakceptują, ale wiedział, że to nierealne. Jedyne co mu pozostało, to zwlekać jak najdłużej ze spotkaniem z nimi twarzą w twarz.

Trening minął zdecydowanie za szybko, ale taka chwila wytchnienia była mu potrzebna. Zszedł z boiska i skierował się w stronę szatni, kiedy ktoś szturchnął go w ramię. Spodziewał się ujrzeć Rabastana albo Rosiera, ale ku swojemu zdziwieniu zobaczył Pottera.

- Dobrze ci idzie, jesteś naprawdę dobrym szukającym. Muszę chyba ostrzeć Alice, aby w następnym meczu na ciebie uważała.

- Patrzyłeś, jak gram? - spytał zirytowany Regulus.

- Oczywiście, prawie od początku. - uśmiech na twarzy Jamesa sprawiał, że Black miał ochotę mu przywalić. - Byłeś tak wciągnięty, że nawet nie zauważyłeś, że siedzę na widowni.

Ślizgon westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Przyszedłeś się tylko pogapić na mój piękny tyłek, czy masz jakąś sprawę?

- Właściwie to przyszedłem się pogapić.

Regulus był coraz bardziej zaniepokojony kierunkiem, w którym zmierzała ta rozmowa.

- Okej...

- No i... - James zawahał się przez chwilę, przez co Regulus jeszcze bardziej się obawiał. - Regulus, wiem, że nie chcesz abym o tym wspominał i wolisz, abym po prostu zapomniał, ale nie mogę.

Po tych słowach Regulus już się domyślał, o co chodziło Potterowi i bynajmniej nie był zadowolony.

- Nie potrafię zwyczajnie wymazać z pamięci tego, że prawie skoczyłeś z walonej wieży astronomicznej, Reg.

stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz