19 - flying over the bed.

273 18 39
                                    

[AN] kochani ostrzegam, że w tym rozdziale, poza TW znajdującymi się w opisie książki (z którymi mam nadzieję się zapoznaliście), występuję treści seksualne/erotyczne

miłego czytania kochani
~alex

***

Syriusz leżał na łóżku i gapił się w baldachim. Burczenie w brzuchu sugerowało, że powinien pójść na kolację. Ostatnio praktycznie żadnej nie ominął.

Starał się zjadać minimum dwa posiłki dziennie. Naprawdę zaczynało być lepiej. Remus cały czas był przy nim. Pani Pomfrey go słuchała i doradzała mu w kwestiach nie tylko związanych z jedzeniem. Ostatnio pomogła mu nawet w doborze kwiatów dla Euphemii Potter, której stan stawał się coraz bardziej stabilny.

Wydawałoby się, że wszystko szło w dobrym kierunku.

Dlaczego, więc on znowu leżał bezczynnie, walcząc z chęcią zwrócenia śniadania?

Przecież szczerze się starał. Powinno być już dobrze.

Jego głosiki nigdy nie zniknęły, to tak nie działało, ale ostatnio on nie pozwalał im przejąć sterów. Zamiast nich, słuchał pani Pomfrey, Remusa i reszty przyjaciół, którzy naprawdę go wspierali i chcieli mu pomóc. Kiedy jednak dzisiaj rano się obudził i stanął przed lustrem, dostrzegł zmiany.

Te zmiany mu się nie podobały. Przytył i to było widoczne. A chociaż pielęgniarka uświadomiła go, że tak się stanie, że trochę przybierze na wadze, to teraz go to przeraziło i sprawiło, że śniadanie podchodziło mu do gardła.

Kiedyś, na jednej z swoich "sesji" powiedział, że jest na to gotowy, jeśli tylko wyzdrowieje. Cóż, chyba jednak nie był.

Zwinął się w kłębek i starał się powstrzymywać łzy. Dlaczego dla niego coś tak naturalnego jak jedzenie i związane z tym kwestie, były takie nienaturalne?

Chciałby, aby tak nie było. Chciałby się nie przejmować. Po prostu olać innych ludzi i te nieszczęsne podłe głosiki. Myślał, że zdołał zamknąć je w klatce i uciszył. W końcu tak dobrze sobie radził. Pani Pomfrey nawet go za to pochwaliła. Kiedy powiedział o tym Remusowi, jego chłopak odpowiedział, że jest z niego dumny. To było takie niesamowite; słyszeć takie słowa z ust jednej z najważniejszych osób w życiu.

W tym momencie jednak uważał, że wcale nie zasługuje na tą dumę.

- Syriusz! - usłyszał wołanie z oddali. - Skarbie, chodź na kolację.

- Zaraz przyjdę! - odkrzyknął. - Dogonię cię.

Chwilę później jego uszom dobiegł charakterystyczny dźwięk zamykania drzwi i znowu został sam w dormitorium. Chciał wstać, naprawdę, ale coś go trzymało w miejscu. Przewrócił się więc na drugi bok i pozwolił samotnej łzie spłynąć po policzku. Sam nie wiedział nawet, dlaczego płakał.

Czuł się pusty. Taki nijaki.

Ostatnio udało mu się już praktycznie pozbyć tego uczucia. Dzisiaj jednak pustka zżerała go od środka, wypalała dziurę w jego wnętrzu.

Nie wiedział, ile czasu tak leżał. Zapewne długo.

Możliwe, że nawet lekko przysnął, bo kiedy otworzył oczy, Remus siedział przy nim i gładził delikatnie jego plecy.

- Cześć, Syri.

- Cześć, Remi. - wymamrotał w poduszkę.

- Nie poszedłeś. - bardziej stwierdził niż zapytał Lupin.

- Przepraszam. - Syriusz wreszcie uniósł wzrok na swojego chłopaka. - Nie wiem, co się dzieje. Przepraszam, Remi. Przepraszam. - powtórzył, zaciskając powieki, aby łzy z nich nie wypłynęły.

stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz