5 - so you're a boy, right?

475 31 63
                                    

Nastał wieczór i Regulus siedział w pokoju wspólnym Slytherinu, czytając "dumę i uprzedzenie". Lubił czytać mugolskie książki, chociaż robił to rzadko, gdyż zwyczajnie zazwyczaj jego jedyną lekturą były podręczniki od eliksirów lub transmutacji. Tym razem jednak kompletnie nie mógł się skupić na treści.

Jego przyjaciele jeszcze go dzisiaj nie widzieli, jako że spędził prawie cały dzień z bratem i jego przyjaciółmi. Stresował się ich reakcją, ale musiał - nie, nie musiał, chciał - im powiedzieć.

Nowa fryzura podobała mu się znacznie bardziej i czuł się w niej zdecydowanie lepiej. Czuł się jak  c h ł o p a k. Kiedy patrzył w lustro, wreszcie widział chłopaka.

Pożyczył od brata dwie koszulki, które zdecydujemy były za duże, ale dzięki temu nie było widać jego - choć niewielkich, ale wciąż - piersi. Nienawidził ich i swojego ciała, ale teraz miał chociaż ładną, chłopięcą fryzurę i T-shirt z Davidem Bowie.

Jego relacja z Syriuszem była dziwna, ale zawsze mogli na siebie liczyć. Dzisiejszy dzień był jednym z dziwniejszych dni w jego życiu, gdyż dawno nie spędzał tyle czasu z bratem i to w przyjemnej atmosferze. Na dodatek poznał nieco lepiej jego przyjaciół, którzy nie byli znowu tacy źli. Chociaż Remus musiał być naprawdę ślepy, skoro nie widział tych zranionych spojrzeń Syriusza w jego stronę.

Regulus przekręcił kolejną stronę w książce, ale zrobił to raczej odruchowo, a nie dlatego, że coś przeczytał, bo od pięciu kartek tylko tępo gapił się w litery. Wtedy do pokoju weszli jego przyjaciele, śmiejąc się z czegoś wesoło. Barty oplótł ramieniem Evana, co wywołało w Regulusie leciutkie, ale tylko leciutkie ukłucie zazdrości.

Przyjaciele chyba na początku go nie zauważyli, a nawet jeśli kogoś dostrzegli, to na pewno nie myśleli, że to on. Dopiero Pandora spytała:

- Wiki, to ty? Co ci się stało z włosami?

- Ciebie też miło widzieć, Pand. - powiedział Regulus.

- Nie no, serio, laska, wyglądasz... - zaczął niepewnie Crouch. - Inaczej.

- Jak chłopak. - stwierdził bez oporów Evan, na co Barty szturchnął go w ramię.

Może to miała być obelga, drwina czy coś w tym stylu, ale dla Blacka to był komplement, który sprawił, że poczuł się nieco pewniej. Tak właśnie miało być. Miał wyglądać jak chłopak, bo nim był i właśnie zamierzał poinformować o tym swoich przyjaciół. Po dzisiejszej rozmowie z bratem, czuł się pewniejszy z samym sobą i swoją tożsamością.

- Muszę wam coś powiedzieć. I to jest dla mnie coś bardzo ważnego.

- Wal śmiało, Wiki. - zachęcił go Crouch, a Pandora uśmiechnęła się pokrzepiająco, rzucając jednocześnie spojrzenie swojemu bratu pod tytułem: "możesz być poważny chociaż przez sekundę?"

- A więc... cóż ja nie jestem tak naprawdę Wiktoria.

Wszyscy troje wpatrywali się w niego, przez co czuł się strasznie niekomfortowo, ale po chwili Rosier parsknął śmiechem.

- Braciszku, najdroższy, przysięgam, że cię kiedyś zamorduję. - syknęła Pandora, po czym zwróciła się do Blacka: - Chciałaś przekazać nam coś ważnego, proszę kontynuuj i nie zwracaj uwagi na mojego odklejonego brata.

Regulus wziął wdech. Mimo, że wczoraj powiedział Potterowi (chociaż nie mógł uwierzyć, że minął tylko jeden dzień od całego zajścia), a dzisiaj bratu i Lupinowi, to wciąż czuł się tak samo zestresowany, a żołądek wiązał się w supeł. A przecież to rodzeństwo Rosier i Croucha znał lepiej niż na przykład Pottera.

stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz