4 - meet my brother.

525 33 66
                                    

Stał nad przepaścią. Widział odłamki potłuczonego szkła na samym dnie. Jego stopa oderwała się od krawędzi. Potem druga. I leciał. Leciał na sam dół, mijając po drodze odłamki szkła. Czuł pustkę. Spadał powoli, delikatnie, zupełnie jak anioł, którego wypchnięto z nieba. Odłamki szkła widoczne w powietrzu muskały jego skórę, ale nie czuł bólu.

To sen, zorientował się.

Piękny sen. W tym śnie mu się udało. Chyba, że to jednak nie sen, a rzeczywistość?

Stracił jednak na to nadzieję, bo gdy jego ciało spadało, było i n n e. Takie jakie chciał, aby było. A włosy... krótkie, przed uszy.

Ten sen mógłby być naprawdę cudowny, gdyby nie to, że na szkle nagle pojawiły się postacie. Najpierw James Potter. Nic nie mówił, ale się uśmiechał. Tak ciepło i idiotycznie, że Regulus miał ochotę walnąć go w tą delikatną twarz i przytulić w tym samym czasie.

Później Barty. On już coś mówił, a raczej szeptał.

"Wiktorio, przepraszam. Jesteś piękna. Masz piękne usta. Naprawdę. Po prostu... jesteśmy przyjaciółmi, nie chcę tego zepsuć."

Podobne słowa kiedyś naprawdę opuściły jego usta, wtedy kiedy się pocałowali. To po tej sytuacji do tej pory nieskazitelna kostka Blacka została zrujnowana po raz pierwszy.

Spadał dalej. Kolejny odłamek pokazywał Walburgę.

"Włosy to twoja jedyna chluba, córko", mówiła matka głosem pełnym jadu.

Leciał, widział krew na swoich dłoniach, ale jej nie czuł. Jedyne co czuł to niewyobrażalny ból psychiczny. Nienawidził swoich włosów, nienawidził być córką, nienawidził przechodzić ponownie przez te same cierpienia, a nie mógł nic zrobić, nie mógł nawet powiedzieć "przestań", bo to wszystko było snem, już nie tak pięknym, jak myślał na początku.

Przepaść przestała być przyjemna.

Otworzył oczy, dysząc ciężko. Obudził się. Rozejrzał się wokół siebie. Był w dormitorium dziewczyn, a pierwsze promienie słońca wpadały przez ciemne zasłony.

Pandora Rosier pochrapywała lekko na łóżku obok, szepcząc coś pod nosem, co brzmiało podobnie do "stokrotka". Regulus nie zdziwił się zbytnio, gdyż jego przyjaciółka doprawdy często gadała różne rzeczy bez ładu i składu.

Otworzył drzwi do łazienki z lekkim skrzypnięciem. Spojrzał w lustro. Czy raczej spojrzała, bo owe lustro właśnie to sugerowało.

Ciemne włosy sięgały trochę za ramiona. Nienawidził ich.

Oczywiście niektórzy chłopcy mieli długie włosy i to było jak najbardziej w porządku. Regulus pamiętał, jak Syriusz wykłócał się z matką, aby nie mu ich nie obcinała. Syriusz czuł się dobrze w takich włosach, lubił się wyróżniać. Regulus natomiast czuł się okropnie, przypominały mu one tylko o tym, że tak naprawdę jest typową dziewczyną.

Wtedy je zobaczył. Leżały na półce nad sedesem. Błyszczały delikatnie, odbijając blask światła.

Nożyczki.

W głowie Regulusa pojawiły się dwie myśli, na temat tego co mógł z nimi zrobić, a obie równie głupie. Wybrał tą drugą.

***

Syriusz Black został brutalnie obudzony przez poduszkę, która walnęła go w głowę. Natychmiast się podniósł gotowy wypatroszyć osobę, która śmiała wybudzić go ze snu. Kiedy jednak jego oczy ujrzały Remusa w bordowej obcisłej koszuli (chyba zabrał ją Potterowi) i czarnych dopasowanych spodniach od garnituru, stracił umiejętność mowy.

stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz