14 - hospital walls.

414 28 23
                                    

Syriusz leżał zrezygnowany na łóżku. Czuł się jak gówno, innego słowa na to nie było. Po prostu jak gówno. Była godzina 10, a on dalej nie wstał, mimo, że powinien być na transmutacji. James wczoraj cały czas rzucał mu zmartwione spojrzenie, bo chyba domyślił się, że coś jest nie tak. Zresztą trudno było się nie domyślić, nawet Peter spytał go się wczoraj, czy wszystko okej.

Syriusz Black zawsze był kłębkiem energii, a teraz czuł się jak wrak człowieka. Nawet ostatnia rozmowa z Remusem mu nie pomogła. Chciałby coś zmienić, naprawdę, ale teraz to wszystko zaszło już za daleko.

Jego przyjaciele dostrzegli, że coś się dzieje niedawno, on nieco szybciej to pojął, ale wszystko zaczęło się dużo, dużo wcześniej. Może wtedy, kiedy przestał przychodzić na kolację? A może jeszcze wcześniej, kiedy matka mówiła mu jak gruby jest, a ojciec prawił o tym, że jak będzie taki niewychowany i będzie rzucał się tak na jedzenie, nigdy nie znajdzie dziewczyny. On co prawda nie chciał dziewczyny, tylko Remusa Lupina, ale sens wypowiedzi był ten sam. Za dobrze pamiętał dzień, w którym usłyszał te słowa z ust ojca. Miał tylko 13 lat i to dopiero co skończone.

*3 listopada 1972 roku, 13 urodziny Syriusza*

Syriusz się cieszył, bo dzisiaj były jego 13 urodziny, więc znów będzie mógł mówić Huncwotom, że jest od nich o rok starszy, chociaż w rzeczywistości to tylko 5 miesięcy różnicy. Cieszył się też, bo wreszcie matka pozwoli mu zjeść coś słodkiego, a kuzynka Andromeda przyjedzie z wieściami o ślubie z kimś, kimkolwiek on był.

Syriusz ubrał marynarkę i poczuł się tak dorosło, choć od drugiego roku Hogwartu jeszcze długa droga do dorosłości. Kiedy dorośnie ucieknie z tego domu i zabierze Wiktorię ze sobą, i już nigdy tu nie wrócą.

- Syriusz! - wrzasnęła matka. - Goście będą lada moment, posprzątaj poduszki z podłogi, do cholery!

Normalnie by się nie posłuchał, ale ponieważ miała przyjechać Andromeda, zbiegł szybko po schodach, machając przy tym rękami. Często robił tak niekontrolowanie, ale nie miał pojęcia dlaczego. Matka zawsze mówiła wtedy, aby się ogarnął, przecież nie ma już 5 lat. On jednak nie zawsze potrafił się uspokoić. Dzisiaj na przykład kompletnie nie mógł nad tym zapanować, a eleganckie poduszki, którymi rano się bawił, zrzucając je za sofę, było tego idealnym dowodem.

Aby je teraz podnieść, zamiast obejść skórzaną kanapę, wskoczył na nią i wychylił się do tyłu. Tak było dużo ciekawiej.

- Syriusz! Za  d u ż o  cię wszędzie. Nie dość, że pulchny dzieciak z ciebie, to jeszcze taki nieznośny. Posprzątaj to  n o r m a l n i e, goście zaraz przyjdą.

Syriusz posłuchał się matki, bo rzeczywiście Andromeda miała tu być lada chwila. W sensie z Andromedą przyjdą jej irytujące siostry, za którymi Syriusz już nie przepadał, a Bellatrix wręcz nienawidził. Cały czas miał w głowie słowa matki.

Za dużo cię wszędzie.

Może miała trochę racji, ale Huncwotom to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - lubili jego energię - dlatego nie przejął się tym.

Pulchny.

Cóż zgadza się, nie wyglądał najszczuplej, ale Peter był dużo pulchniejszy i jakoś nikomu to nie przeszkadzało.

- Braciszku, wszystkiego najlepszego. - Wiktoria podeszła do niego i go przytuliła.

Oboje wrócili do domu z Hogwartu na czas jego urodzin, chociaż on wolałby spędzić je z przyjaciółmi, a ona zostać w szkole z Pandorą. Ich relacja od początku tego roku szkolnego stała się dziwna, bo w końcu ona trafiła do Slytherinu, a on był dumnym Gryfonem, więc niepożądanym było widzieć uch razem w szkole, ale nie zmieniło się jedno - zawsze będą się wspierać nieważne, co się stanie.

stłuczone szkło. JEGULUS & WOLFSTAR Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz