XIX. Szpitalne dni

182 9 1
                                    

Nikola

Ani razu. Ani razu mój chłopak nie wysilił się aby do mnie przyjść . Za to Czarek zamiast po szkole iść do domu aby odpocząć  przychodził codziennie . Opowiadał mi co sie działo na lekcjach albo gadaliśmy o totalnie bezsensownych rzeczach .Nie wiem  z jakiego to powodu ale zauwazylam że coraz częściej uśmiecham się gdy Czarek jest blisko totalnie bez powodu. Może to przez to że tak się o mnie martwił pomimo tego że przecież wcale nie musiał?

-Chcesz się przejść po szpitalu ?-zapytał nagle szatyn wytrącając mnie z zamyślenia .

-W sumie czemu nie-odpowiedzialam po czym usiadłam na brzegu łóżka a chłopak poszedł po wózek .Lekarze upierali się że nie mogę jeszcze sama chodzić bo przecież mogę upaść. Zaczęliśmy chodzić po korytarzach. W pewnym momencie wyszliśmy na balkon aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza .Poczułam chęć zadania pytania które ostatnio nie dawało mi spokoju.

-Co się stało po tym jak wyszedłeś ode mnie i rozmawiałeś z Antkiem?-przerwałam ciszę .Widziałam tylko jak obaj odchodzili w stronę wyjścia ze szpitala ale zatrzymali się zaraz przy końcu okienka do mojego pokoju z widokiem na korytarz więc widziałam mniej więcej co się dzieje i delikatnie mówiąc nie wyglądało to na przyjacielską rozmowę .

-Wyobraź sobie że twój Antek stwierdził że jesteś idiotką i musiałem go nauczyć jak traktować dziewczyny .

- Sory ale akurat w to nie uwierzę-parsknęłam śmiechem. Nie. Antek na pewno by tak o mnie nie powiedział , przecież to on pierwszy wyznał swoje uczucia więc jakim cudem teraz mógłby tak myśleć?

-Jak se chcesz ja wam do związku się pchał nie będę ale chciałbym żebyś może na niego trochę uważała -zaproponował chłopak, po czym dostał jakąś wiadomość -Sory ale muszę na chwilę wyjść . Odprowadzę cię do sali ale za jakieś pół godziny powinienem być .

-Wiesz że nie musisz tu cały czas być prawda ?-zapytałam  spoglądając na chłopaka .

-Wiem ale chcę tu być więc chyba mnie nie wygonisz -odparł szatyn i ruszyliśmy w stronę mojej sali.

- A co jeśli właśnie to zrobię ?-zapytałam podejrzliwie .

-To i tak tu wrócę .

-Tak myślisz ?-rzuciłam unosząc kącik ust.

-Dokładnie tak -odpowiedział, po czym podstawił wózek przy moim łóżku.

-No to obawiam się że byś się trochę przeliczył -odpowiedziałam siadając na łóżku. Chłopak uśmiechnął się lekko i wyszedł z sali a ja założyłam słuchawki i zaczęłam oglądać jakiś film.

Dzisiaj w sumie nic nie wnoszący do fabuły i krótki rozdział ale obiecuje że następne będą lepsze. Dzięki że jesteście <<<3

Jak to się stało?/Maks BalcerowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz