Wstałam z kanapy i zbliżyłam się do mojego kuzyna. Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam do kuchni.
-Po pierwsze , to możesz mi podziękować, bo właśnie wyciągnęłam od twojej wybranki serca , że ty też się jej podobasz – do tej pory mówiłam szeptem , lecz teraz lekko podniosłam ton głosu-A po drugie , do cholery co robi tu Czarek? – puściłam nadgarstek blondyna i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Co do Blanki to nawet nie wiesz jak bardzo ci dziękuję. A jeśli chodzi o Czarka to z tego co wiem właśnie do nas szedł. Może zamiast stać tu i zabijać mnie wzrokiem sama z nim pogadasz?-zaproponował , po czym wbił we mnie spojrzenie. Po chwili jednak wyszedł z pomieszczenia pozostawiając mnie sam na sam z myślami. Z jednej strony chciałam z nim przebywać , a z drugiej im dłużej byłam z nim w jednym pomieszczeniu tym bardziej się dusiłam. Nie rozumiałam tego co się ze mną działo. Bo zaczynało mnie to przerażać. Bo nie czułam się na tyle silna , żeby stawić czoła czemuś co tak dawno wyrzuciłam ze swojego życia. Uczuciom. W końcu odbiłam się od zimnego blatu wyspy kuchennej i dołączyłam do reszty, która teraz siedziała na kanapie. Weszłam do pomieszczenia i od razu zaczęłam się dusić. Nie musiałam nawet na niego patrzeć , żeby żołądek się ścisnął , a w płucach zaczęło brakować tlenu. To było istne szaleństwo. Stałam na środku pokoju i milczałam. Czułam na sobie wzrok każdego, ale się nie poruszyłam , nie byłam na to gotowa. A może jednak? W końcu usiadłam na brzegu kanapy ,podwinęłam nogi tak, że mogłam na kolanach oprzeć brodę i wbiłam wzrok w obraz pokazywany w telewizji. Nie skupiłam się jednak na tym co oglądałam, bo moje nozdrza drażnił zapach męskich perfum . Po niedługiej rozmowie mojego brata, Blanki i Czarka nie wiem na jaki temat ,bo ledwo docierały do mnie ich słowa, blondyn z dziewczyną poszli do pokoju Mikołaja. Zostałam sam na sam z Czarkiem. Cudownie. Nie to , że jego towarzystwo mi przeszkadzało , bo było wręcz przeciwnie, po prostu nie wiedziałam jak się zachować. Za to Czarek bez żadnych krępacji odezwał się kiedy zauważył , że raczej nie zamierzam się odezwać.
-Noo.. Fajnie sobie tak posiedzieć na kanapie w ciszy co nie?-w jego głosie usłyszałam nutkę uszczypliwości.
-Ja tam się zajebiście bawię. Jak ci coś nie pasuje to zawsze możesz wyjść-odpowiedziałam spoglądając na niego .
- Ale ja nie chce nigdzie iść i chyba mam nawet pomysł jak jeszcze możemy się pobawić-stwierdził , a mnie zalała fala wstydu. Czy on właśnie pił do sytuacji z przed kilku dni ? O matulu. Poczułam jak moja twarz robi się czerwona a gula w gardle rośnie.
-Dobra wiesz co, ty to się może zamknij już . Chcesz coś do picia?-wypaliłam nagle chcąc zmienić temat.
- Nie dzięki-odparł, a ja wstałam i po chwili wróciłam ze szklanką napoju. Upiłam łyk , a gdy odłożyłam szklankę na stolik ,chłopak niemal od razu sięgnął po naczynie i także się napił. Patrzyłam na to wszystko z ogromnym zdziwieniem . Przed chwilą mówił , że nie chce, a teraz? Gdy skończył ponownie odłożył puste już naczynie i spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
-Wiesz co to w zasadzie było?-zapytał spoglądając przelotnie na naczynie .
-Oświeć mnie panie wszechwiedzący. Napiłeś się soku z mojej szklanki mimo tego, że przed chwilą cię pytałam czy nie chcesz czegoś się napić? -odpowiedziałam przewracając oczami i opierając o oparcie kanapy.
-To też ale nie chodziło mi o to – no nie powiem teraz to nawet mnie zaciekawił – Chodziło mi o to , że właśnie odbyliśmy pośredni pocałunek-oznajmił , podnosząc jeden z kącików ust. O matulu. Trzymajcie mnie bo zaraz zemdleję. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Przez dokładnie trzy słowa zalała mnie ogromna fala gorąca. Szatyn musiał to zauważyć , bo uśmiechnął się jeszcze szerzej i rozłożył na sofie. Gdy już w miarę możliwości odzyskałam rezon, postanowiłam się w końcu odezwać.
- Idziemy do mnie pograć?
-Jak chcesz to mozemy-odpowiedział wstając i od razu kierując się na górę. Ja jednak dalej siedziałam na kanapie . Po chwili jednak w końcu się otrząsnęłam i ruszyłam za nim. Gdy weszłam do pokoju Czarek siedział u mnie na łóżku . Podeszłam do biurka i zaczęłam wyciągać pady.
-Chciałbym zobaczyć cię w tej sukience -rzucił nagle szatyn.
- C...co?-zapytałam totalnie zdezorientowana.
- Ta sukienka-chłopak wskazał palcem na tą samą czerwona sukienkę , którą chciałam wczoraj założyć a teraz wisiała na krześle-Chcę cię w niej zobaczyć.
- Może nadarzy się taka okazja.
- Oczywiście ,że się nadarzy. Nika idziemy jutro do restauracji.
- Czy ty właśnie zaprosiłeś mnie na....randkę?-zapytałam totalnie wybita z rytmu.
-Nie kurwa na kawkę po koleżeńsku- odpowiedział naburmuszony. O matulu. Odzyskałam jednak w miarę spokojny oddech i podałam chłopakowi pada.