XXV. Zakochany casanova

139 4 0
                                    

Lekcje historii od zawsze mnie nudziły. Nienawidziłam wkuwać na pamięć dat, osób czy bitw. Dlatego zawsze siedząc na historii swoją uwagę skupiałam na wszystkim tylko nie na nauczycielu. Siedziałam więc w ostatniej ławce i przeglądałam tiktoka. Niby głupia aplikacja a zabija czas jak nic innego. Dzisiaj jednak nie miałam szczęścia bo za którymś razem natrafiłam na filmik z cytatem i jakąś piosenką w tle. Ten cytat za bardzo wgryzł się w mój umysł. Zdecydowanie za bardzo. Świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych którzy są cokolwiek warci. Wszystko o czym ostatnio słyszałam , co widziałam , a nawet myślałam w jakiś sposób łączyłam z nim. To jakaś paranoja. Gdy nie było go koło mnie, szalałam. Dlaczego? Nie wiem. Ale coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu , że jestem jakaś chora. I to było coś poważnego. Może powinnam się wybrać do jakiegoś lekarza ? Tylko jakiego? Kurwa przecież jego rodzice są lekarzami. Znowu to samo. Ja jebię.

- A może Nikola odpowie na pytanie?-zapytała nagle nauczycielka. Przysięgam , że kiedyś jej wyjebie w twarz.

-A czy może pani powtórzyć pytanie?-zapytałam nakładając najbardziej uprzejmy uśmiech na jaki w tym momencie było mnie stać.

-Nie. Powinnaś uważać na lekcji, wtedy dokładnie byś wiedziała o co pytam- odparła nauczycielka , a mi puściły nerwy. Zabawę czas zacząć.

- A pani powinna być na tyle inteligentna , żeby wreszcie zrozumieć , że przedmiot , którego pani uczy jest bezsensowny, niepotrzebny i nie wnoszący nic do naszego życia. Więc tak w zasadzie to zabiera pani mój cenny czas w którym mogłabym robić coś znacznie lepszego. Pomyślmy. Przykładowo mogłabym teraz czytać jakąś książkę , którą sama bym dobrała i poszerzać swój zasób słownictwa -odparłam z obojętnością. Spłonę w piekle. Nauczycielka zacisnęła usta w wąską kreskę, rzuciła mi mordercze spojrzenie i kontynuowała lekcje. Szach-mat. W sumie szkoda. Pokłóciłabym się jeszcze trochę. Po skończonych lekcjach miałam spotkać się z Mikołajem i iść do domu. Mój kuzyn nie wiedział też o moich planach na wieczór. A były dość...ambitne. Patrząc na ostatni miesiąc , który był nudny. Za nudny. Dlatego dzisiaj miałam zamiar to naprawić. Oczywiście wiedziałam, że czasu nadrobić się nie da. To niewykonalne. Ale nikt nie bronił próbować. Wróciliśmy do domu , a ja od razu poszłam do swojego pokoju i się w nim zamknęłam. Założyłam na siebie krótką , czerwoną sukienkę , która doskonale uwydatniała moje kształty. Była brokatowa , więc byłam pewna , że w słabym świetle będzie wyglądała zajebiście. O to chodziło. Było też widać mały tatuaż, który miałam w zgięciu prawej ręki. Był dość świeży bo miał niecały tydzień, jednak był na tyle mały , że zdążył się już zagoić. Tatuaż przedstawiał strzałę. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i chwyciłam małą torebkę. Schodząc na dół spotkałam pytające spojrzenie kuzyna , ale postanowiłam to zignorować i poszłam do przedsionka. Gdy wyszłam z domu zorientowałam się że pada. No i plany poszły w pizdu. Z miną obrażonego dziecka wróciłam do domu, przebrałam się w dresy i walnęłam się na kanapę w salonie. Po chwili dołączył do mnie blondyn. Mieszkając z nim spodziewałam się , że będę zastawać codziennie inną laskę w domu. W sumie to nie zdziwiło by mnie to. Chłopak jednak nie sprowadzał tak dużo dziewczyn jak bym się tego spodziewała. Nie żebym narzekała ,wręcz przeciwnie. Mikołaj nic nie mówiąc usiadł koło mnie i zaczął oglądać. Przynajmniej udawał, bo widziałam , że myślami był gdzieś indziej. Jak cudownie.

-Co ty taki zamyślony?-zapytałam ,unosząc jedną brew.

- Nie ważne -odparł chłopak , jednak gdy zorientował się , że nie zamierzam odpuścić ,wziął głęboki wdech i powiedział- Co przyciąga cię do chłopaków?

Przez chwilę myślałam , że żartuje. Kurwa, nie on nie żartował. On serio się zapytał co mi się podoba u chłopaków. A to oznaczało jedno. Nasz casanova się zakochał. Uśmiechnęłam się pod nosem .Osobiście nie łudziłam się , że znajdę miłość życia. Nie po ostatnim związku. Ale kochałam być swatką.

-Ohoho, a więc .... Co to za szczęściara skradła twoje serce?-nie mogłam . Po prostu nie mogłam nie parsknąć śmiechem.

-A wiesz co? Zapomnij , że pytałem- No chyba śnisz. Nie przepuszczę takiej okazji.

-Dobra, dobra już się nie śmieję. Pytam serio. Co to za laska?

-A no jest taka jedna- O kurwa. Czy on właśnie zrobił maślane oczy? O matulu. Laska nie wiem kim jesteś ale już cię uwielbiam.

-Boże, ale ty jesteś. Imię ? Co lubi? Gadacie? Znam ją?-zasypywałam brata tyloma pytaniami , że aż sama się zdziwiłam. Czarek coś ty ze mną zrobił? Nigdy bym tak nie zareagowała. Mogę się założyć. Kurwa stop. To nie był czas i miejsce na takie myśli.

- Zwolnij trochę okej? Ma na imię Blanka. W zasadzie to się przyjaźnimy, więc to chyba samo za siebie mówi , że gadamy. A lubi... Kurde no właśnie w tym rzecz , że nie wiem .

- Dobra, przyprowadź ją jutro. Ja się jej podpytam co lubi. Udam zajebistą siostrzyczkę i cię z nią zeswatamy.

*****************

Czekałam właśnie na brata , który napisał , że zaraz będą. Musiałam dobrze to rozegrać. Musiałam jednocześnie dowiedzieć się , co lubi i czy Mikołaj ma u niej jakieś szanse . Chociaż w to drugie to ja nie wątpiłam , bo przyznam , że sama mogłabym na niego polecieć. Boże nie ,nie powiedziałam tego. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi szybko usiadłam na obrotowym krześle przy wyspie kuchennej i udawałam , ze coś robię w telefonie. Chwilę później wszedł blondyn z ....O w mordę. Gdybym coś teraz piła z pewnością bym się zakrztusiła. Obok blondyna stała dość wysoka brunetka o latynoskiej urodzie. Jej brązowe oczy wręcz błyszczały radością a krótki top odkrywał kolczyk w pępku. Skóra nie była za ciemna ani za jasna , była wprost idealna. No nie powiem, miał gust do dziewczyn, i wcale się nie dziwię , że aż tak mu zwróciła w głowie. Po chwili Blanka postanowiła przerwać ciszę , która zapadła między nami.

-Hej jestem Blanka-dziewczyna wyciągnęła rękę w moją stronę. Dobra , będę miła ale bez przesady jeszcze aż tak mnie nie pogięło.

- W szkole jesteśmy , że musimy się przedstawiać? Nikola -odpowiedziałam wstając i ściskając lekko dłoń brunetki.

-Miło mi cię poznać-dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i cofnęła się na miejsce obok mojego kuzyna. Dobra oznaka.

- Mikołaj może pójdziesz jeszcze do sklepu , po jakieś przekąski -zaproponowałam. Kiedy chłopak kiwnął głową i wyszedł na dwór ponownie się odezwałam- Dobra nie będziemy tak stać. Chodź do salonu-ruszyłam w stronę kanapy a dziewczyna podążała za mną. Na początku rozmowa była przyjemna ale nudna. Potem zorientowałyśmy się , że mamy podobne pasje , więc było o czym gadać. Nie wiem nawet kiedy wyciągnęłam informacje od dziewczyny , że Mikołaj także jej się podoba. Nie ma za co braciszku.

-Dość o mnie. Skoro już jesteśmy przy tym temacie to, masz kogoś? Nie wiem powiedz cokolwiek-mówiła dziewczyna. Kurwa dobre pytanie. Czy ja kogoś miałam ?

-W sumie to..... to skomplikowane- poczułam jak moje policzki robią się czerwone.

-W sensie? Nie wiem separacja jakaś czy co?-dopytywała.

-Nie. Nic z tych rzeczy. Po prostu...-w tym momencie do domu wszedł Mikołaj. Nie masz pojęcia , że właśnie uratowałeś mi dupę. Ale nie był sam. Kurwa. Moje serce momentalnie przyśpieszyło i nie było to nawet zamierzone. Każdy odruch serca winien być kontrolowany rozsądkiem . Coś nie wyszło. W drzwiach mojego domu stał kurwa Czarek. Jak on się tu wziął. Nie mam cholernego pojęcia. Ale wiedziałam , że mam przejebane.

Jak to się stało?/Maks BalcerowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz