Właśnie wracałam z kolejnych badań .Na moje szczęście moi rodziciele wpadli do szpitala tylko po to żeby podpisać zgody na badania i nawet nie mieli czasu wejść do mnie do sali . Usiadłam z powrotem na łóżku i już włączyłam laptopa i włożyłam słuchawki kiedy drzwi do mojej sali się otworzyły . Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam tam tego samego chłopaka co dwa dni temu ,na jego widok przewróciłam oczami .
-Boże znowu ty?-zapytałam.
-Jak widać . Tak wiem mój widok bardzo cię cieszy ale wysłali mnie do ciebie.
-Ta? jakoś nie chce mi się wierzyć.
-Ja pierdole dziewczyno....jak ty się w ogóle nazywasz?-zapytał szatyn zdając sobie sprawę że nie zna mojego imienia.
-Nikola.
-Dobra Nikola , uwierz mi że wiem jak się czujesz , i serio chce ci pomóc.
-Oh dobra jak już musisz to siadaj-powiedziałam w końcu pokazując chłopakowi krzesło a sama odkładając laptop na bok.
-Dziękuję ci za pozwolenie . Ale dobra teraz na poważnie dlaczego wtedy chciałaś skoczyć?-zapytał szatyn.
-Boże ty nie odpuścisz co nie ? - zapytałam ze zrezygnowaniem
-Nie , nie odpuszczę bo nawet nie wiesz jak strasznie wyglądało jak spadałaś z tego bloku.
-Czekaj czekaj ty tam byłeś?
-Tak , i pewnie dzięki mnie żyjesz . To co powiesz mi w końcu odpowiedź na pytanie?
-Dobra w sumie wyjebane w to. Powiem mu-pomyślałam po czym zaczęłam opowiadać mu całą historię tego jak znalazłam się tu . W sumie nie wiem czemu mu to wszystko mówiłam ,przecież był dla mnie totalnie randomową osobą ale chyba potrzebowałam się komuś wygadać i padło na niego.
-O kurde współczuję ci takich rodziców-podsumował chłopak kiedy skończyłam mówić.
-Wiesz co już mam ich dość . A jak pomyślę o tym że jak stąd wyjdę muszę do nich wrócić aż mi się nie dobrze robi . Dlaczego padło na mnie?
-Może po prostu dobrym ludziom przytrafiają się złe rzeczy-powiedział szatyn bardziej do siebie niż do mnie.